"Takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie".
W wiadomościach mignęła szybka informacja o planowanych zmianach w podstawie programowej na rok szkolny 2023-2024 przygotowywanych przez resort ministra Czarnka. Co on nowego wymyślił? Co oni tam znowu po tych willach plus wykombinowali? Czym chcą nas zaskoczyć, czym wykończyć?! Ludzie ratujcie się kto może! POMOCY!!!
Rzuciłem okiem na udostępnione materiały na stronach rządowych, dla was drodzy czytelnicy. Aczkolwiek, zachęcam do poświęcenia kilku dłuższych chwil i do zapoznania się z podstawą programową.
Generalnie, zmiany dotyczą wprowadzenia, w miarę możliwości szkoły, języka łacińskiego oraz przekształcenia przedmiotu pn. Podstawy Przedsiębiorczości w Biznes i Zarządzanie.
Tym razem biorą się za nasze dzieci! Wypaczą im te młode, chłonne umysły i wykują ich postawę patriotyczną na swoją modłę! Masowe spisienie młodzieży! – rzekłby pospolity nieuk popierający polityków stojących za wyrzuceniem historii z polskich szkół i wprowadzenia nowoczesnego, multikulturalnego kształcenia o płciowych różnorodnościach i dewiacjach.
No nie. Tak nie można tematu na szybko spłycić i przedstawić. I nawet TVN ma problem, jak wdrukować nam ww. zmiany, by je skrytykować. Temat jest niezwykle obszerny i jest świeży, więc ciągle nad tym pracują…
Pozwólcie, że krótką analizą nie obejmiemy języka łacińskiego, choć niezwykle bliskie mi są oba przedmioty już od najmłodszych lat. W późnych latach 70-tych, jako kierowany zdrową chęcią osiągnięcia zysku kilkulatek, zorganizowałem handel wymienny zabawkami oraz znaczkami na osiedlu. Nie ukrywam, że operacja rozkręciła się do monstrualnych rozmiarów i została ukrócona przez moich rodziców po skargach rodziców moich klientów. Nie jesteście sobie w stanie wyobrazić, jak boli próbującego kapitalizmu młodego człowieka socjalistyczna interwencja nadzorcza. I to niezwykle niesprawiedliwa, gdyż zostałem ukarany koniecznością oddania przedmiotów pozyskaną drogą uczciwego handlu, brakiem przez dwa lata choinkowych dotacji w postaci świątecznych prezentów oraz karą fizyczną, dzięki której błyskawiczne przyswoiłem podstawy języka łacińskiego. To była moja pierwsza lekcja prowadzenia interesów i niezwykle przydatna.
Skupmy się więc na temacie mi niezwykle bliskim: Biznesie i Zarządzaniu.
Od czego by tu zacząć, by przedstawić obraz podstawy programowej bez nadmiernej krytyki, bo nie ona jest ważna. Otóż, moi kochani zróbmy małe ćwiczenie by wam zobrazować o co mi chodzi. Wyobraźcie sobie, że macie te kilkanaście lat. W głowie wam tik-toki, dziewczyny lub chłopaki, tańce, hulanki i swawole, a wasze zainteresowania są niezwykle szerokie i generalnie na naukę brak czasu – taki znak czasów.
To jest nasz przykładowy klient oraz jego podstawowe potrzeby.
Zakres tematów i ogólnie skonkretyzowana wiedza wymieniona w podstawie (zakres podstawowy bez rozszerzonego) obejmuje:
- przedsiębiorczość w gospodarcze rynkowej, kompetencje przedsiębiorcze i metody ich doskonalenia, umiejętności interpersonalne, pracę zespołową, kreatywne myślenie, rolę innowacji w przedsiębiorczości,
- zarządzanie projektami, w tym planowanie zadań projektowych, budżet i harmonogram działań, role w projekcie i podział zadań, itd.
- gospodarka rynkowa: przedsiębiorczość w gospodarce rynkowej, cechy gospodarki rynkowej, rodzaje rynków, podmioty ekonomii społecznej, parametry charakteryzujące gospodarkę, budżet państwa i budżety jednostek samorządu terytorialnego, rola państwa w gospodarce, konsument na rynku, patriotyzm gospodarczy,
- finanse osobiste: pieniądz, obieg pieniądza, dojrzałość finansowa, instytucje rynku finansowego, budżet gospodarstwa domowego, zadłużenie, podatki, ryzyko inwestycyjne, usługi bankowe, finansowe zabezpieczenie przyszłości, ubezpieczenia społeczne i majątkowe, inwestowanie na GPW, etyka w finansach,
- osoba przedsiębiorcza na rynku pracy: kariera zawodowa, poszukiwanie pracy, rozmowa kwalifikacyjna, autoprezentacja, formułowanie opinii zwrotnej, etyka w pracy,
- przedsiębiorstwo: zarządzanie przedsiębiorstwem, własny biznes i jego otoczenie, finanse przedsiębiorstwa, etyka w biznesie, społeczna odpowiedzialność przedsiębiorstw.
A postawione przez ministra cele kształcenia ograniczę tylko do zacytowania dwóch wymienionych obok siebie:
„9. Rozumienie metod aktywnego poszukiwania pracy.
10. Wyjaśnienie zasad zarządzania przedsiębiorstwem”.
To jest skrótowo opisany produkt, który chcemy sprzedać na rynku młodym ludziom.
Brakuje nam w tym małym eksperymencie sprzedawcy, jego merytorycznego przygotowania oraz instrumentów jakie użyje w procesie sprzedaży. Jest nim nauczyciel.
Gdy już mamy opisane wszystkie potrzebne w naszym eksperymencie elementy sprawdźmy, czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie stan ich wzajemnego oddziaływania:
1. Nauczyciel. Każdy z was zapewne zetknął się z osobą wykonującą zawód nauczyciela. Macie w kręgu znajomych, rodzinie lub w pracy kontakt z osobą, która uczyła lub uczy młodych ludzi w szkole. Zapytajcie ich jak można uczyć cudze dzieci czegoś, o czym nie ma się zielonego pojęcia i jakie są tego skutki?
2. Uczeń. Co może wpłynąć na zainteresowanie ucznia? Co inspiruje w tych czasach młodych ludzi do uczenia się, do działania? Czy przyciągnie go np. wykonanie interesującego filmiku, który zdobędzie możliwość monetyzacji na YT? Czy nauka programowania w takim stopniu, by napisać działającą aplikację na telefon, wystawić ją w wirtualnym sklepie, sprzedawać i uzyskiwać przychody?
3. Wiedza. Po lekturze ww. podstawy można śmiało stwierdzić, że twórcy zawarli w niej w sposób nieuporządkowany wszystko co tylko im ślina na język przyniosła, a wystarczyło zerżnąć z jakiegokolwiek podręcznika do ekonomii… ups, z wyjątkiem tych pisanych przez Oskara Langego i podobnych! Jedno uderza mnie w pierwszej kolejności to brak tzw. marketingu, niezbędnej części, bez której jakikolwiek biznes nie może istnieć…
Czy ten system zatrybi?
Ta transakcja nie ma prawa się udać. Nawet w wyobraźni. A jak już dojdzie przymusem do skutku, to jej efekty będą przeciwne do oczekiwanych. Młody człowiek odrzuci trudną wiedzę, meandry gospodarki rynkowej i przyjmie łatwe do skonsumowania podejście „od każdego według jego zdolności, każdemu według jego potrzeb”.
Cieszy, że kierujący naszym państwem dostrzegają konieczność uczenia przedsiębiorczości, marketingu, biznesu, organizacji i zarządzania. Zabrali się za nią, to dobre jest. Błądzą, to już mniej dobre jest. W wyniku ich błędów czy polityki, zmieni się władza a nasze dzieci staną się ofiarami teorii dołka organizacyjnego i tak do usranej śmierci. Oczywiście, stosując kreatywne podejście i procesowe zarządzanie przy wciągnięciu w projekt młodych ludzi, taki przedmiot jak biznes i zarządzanie zostałby stworzony w treści i ramach odpowiadających młodym ludziom, a nie wyobrażeniom urzędników i ministra Czarnka.
Na koniec zostajemy z pytaniem jak uczyć nasze dzieci biznesu? Zacząć od nauki podstaw zarządzania własnymi zabawkami? Wprowadzić pierwsze dotacje w postaci kieszonkowego? Czy stworzyć możliwość zarobienia stawki rynkowej poprzez np. umycie rodzinnego auta? Czy oddać umysły milusińskich do szkolnego wyprania?
Na te pytania musicie sobie sami odpowiedzieć, bo lekcję odbierzecie na własnej skórze, a nauka biznesu trwa całe życie. Tego jestem pewien.
Inne tematy w dziale Rozmaitości