DemoklesPlus DemoklesPlus
156
BLOG

Skąd się biorą pieniądze?

DemoklesPlus DemoklesPlus Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4
pieniądze

Skąd się biorą pieniądze?

Na kanale YouTube PKO BP S.A. umieściło 17 września 2013 r. materiał z wypowiedziami małych Polaków o pieniądzach. Na pytanie skąd się biorą, nadzieja i nasza przyszłość mówi:

- „pieniądze się biorą z banku i można nimi płacić w sklepach”,

- „pieniądze się biorą z fabryki pieniędzy, później są wydawane do banku, a później do ludzi”,

- „od pracodawców”,

- „rodzice zarabiają, chodzą do pracy”,

- „pieniądze się biorą z takiej drukarni, chyba je odbija się na papier”,

- „z banku”

- „z pracy”,

- „z papieru”,

- „z mennicy”.

Minęło wiele lat, maluchy wyrosły na poważnych obywateli, a ich pojęcie o pochodzeniu pieniędzy, choć z założenia i prostoty niezwykle trafne i prawdziwe, niewiele się zmieniło. Uważny czytelnik choćby naszego salonu, wyłapie w wielu notkach poważanych blogowiczów podobne stwierdzenia, choćby takie, że „pieniądze trzeba zarobić” i że „nie biorą się znikąd”.

Nie dziwimy się, gdyż jak mądrość życiowa nam podpowiada „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Czy jest więc za późno, aby zaczerpnąć odrobinę wiedzy i zrozumieć czym jest pieniądz, skąd się bierze, jak działa i jakim procesom podlega? Nie jest. Tylko brak chętnych do tej pracy, zdolnych do zrozumienia i dość kumatych do ogarnięcia złożoności zagadnienia. W tych czasach liczy się szybkie wklepanie pytania do wyszukiwarki i już powstają prace godne nagrody Prezesa NBP. Wspólnym mianownikiem dotykającym powyższych zagadnień jest funkcja upływającego czasu, a raczej jego deficyt oraz różnorodność ludzkich zachowań, co samo w sobie jest cudowną cechą naszego gatunku. I wielu z nas nie będzie się zastanawiać nad złożonością i konstrukcją modelu ekonometrycznego opisującego zjawisko inflacji, który ma wpływ na zmniejszające się oszczędności życia, tylko pójdzie do dodatkowej pracy, gdyż pieniądze się biorą „z pracy”.

No to edukujmy nasze dzieci, uczmy ich w szkole ekonomii! Nie ma problemu, da się zrobić. Nasi kuratorzy i nauczyciele oraz urzędnicy Ministerstwa już zapewne nad tym zagadnieniem pracują. Tak jak nad klasami, szkołami, maturami w języku ukraińskim dla dzieci ukraińskich za 30% wnioskowanej przez Ministra Czarnka podwyżki wynagrodzenia, której nikt nie zatwierdził… (nawiązuję do ostatniego wywiadu pana ministra z redaktorem Mazurkiem). Da się zrobić, bo nie ma z tym problemu. W obliczu materializujących się słów pana ministra marnie widzę naukę ekonomii w szkole podstawowej i średniej, a o uczelni nie wspominam, gdyż próbowałem na własnej skórze. Do naszej odgórnie sterowanej instytucjonalnej edukacji państwowej dodajmy światowy trend ogłupiania w produkcji nowoczesnego obywatela (wystarczy posłuchać przedstawicieli Lewicy i PO o tym jak i czego uczyć w szkole) i w efekcie otrzymujemy teraz zunifikowanego europejczyka przyszłości.

Wracając do naszych pociech wielu z nas usłyszało z ich ust tytułowe pytanie. Odpowiadając, radziliśmy sobie jak potrafiliśmy najlepiej, co widać w odpowiedziach naszych pociech, a już za chwilę usłyszymy od ich dzieci dokładnie to samo... Czy można przerwać krąg i wychować świadomego obywatela, któremu żaden polityk ciemnoty nie wciśnie, że za pustki na ich koncie i kieszeni odpowiada putinflacja?

Można. Nawet trzeba. Praca u podstaw zajmie całe pokolenie, lecz nikt inny jak my, rodzice i dziadkowie jesteśmy najbardziej zainteresowani i skłonni do wysiłku, aby dać naszym dzieciom szansę zrozumienia otaczającego ich świata.

Od czego zacząć?

Ja zacząłem od bajki. W bajce zakląć można wielu ludzi los przyszły, z przeszłości naukę wyczytać i walkę biedy z bogactwem opisać.

Choćby poczynając od naszego mistrza:

„Żebrak panu tłustemu gdy się przypatrował,

Płakał; tegoż wieczora tłusty zachorował;

Pękł z sadła. Dziecic po nim gdy jałmużny sypie

Śmiał się żebrak nazajutrz i upił na stypie”

Może takie poważne bajki są nie dla naszych dzieci i lepiej wróćmy do ich pytania:

Skąd się biorą pieniądze?

Odpowiedź nie jest prosta. Wręcz mijające wieki od chwili narodzenia pieniędzy zasłoniły miejsce, gdzie powstały pieniądze. Dziś jedynie wiemy czym są, a więc:

Bajka 1.

Kiedyś, dawno, dawno temu. Za górami i lasami oraz wieloma morzami istniało królestwo zbudowane na piasku. Królestwem tym rządził faraon. Jego własnością było wszystko co wzrokiem ogarniał i nawet więcej. Służyli mu wojskowi z bronią, którzy pilnowali porządku. Pracowali dla niego rolnicy, którzy siali i zbierali zboża, sadzili warzywa i dostarczali owoce. W miastach mieszkali rzemieślnicy, tacy dzisiejsi majstrowie i robotnicy. Produkowali ubrania, buty, broń dla wojskowych, grabie i łopatki dla rolników. Była też bardzo ceniona wśród robotników profesja jak kamieniarstwo. Trochę jak dziś pracownicy, którzy wykuwają nagrobki, to w zamierzchłych czasach poddani faraona wykuwali w kamieniu bloki do budowy wielkiego grobu faraona. Wszystko po to, by nowi poddani wiedzieli kim był władca, gdy tylko spojrzeli na pozostawiony po nim pałac lub nagrobek. Dokładnie tak jak dziś na cmentarzu. Co bogatszy ma bardziej fikuśny grób. Nasza cecha, lubimy się pokazać nawet po śmierci.

Całe królestwo działało na zasadzie prostej wymiany. Ja ci dam słoik pszenicy na chleb, a ty mi parę butów – powiadał rolnik do szewca. No nieeee, takie skórzane buty z wielbłąda, to nie są warte tylko słoika pszenicy. Ja ciężko pracowałem. Zabiłem wielbłąda, wyprawiłem skórę, wyciąłem podeszwy, zszyłem … nieee, to za mało. Daj mi trzy słoje pszenicy. I tak ludzie wyceniali swoją pracę, targowali się i wymieniali się wytworzonymi przez siebie dobrami na dobra, których potrzebowali. Głównie z potrzeby zapełnienia własnego brzucha lub obrony przed bandytami. Bo co ci synku da nawet sto twoich zestawów lego, jak przyjdzie łobuz z kijem w ręku, pobije cię i zabierze twoje zabawki? Właśnie dlatego ludziom był potrzebny faraon. To on pilnował, aby nie było łobuzów w jego królestwie. I za to jego poddani płacili mu przede wszystkim swoją pracą, czasem – jak wojskowi, i produktami, które wytworzyli. W gruncie rzeczy, to faraon był takim łobuzem na początku, który wszystkich podbił i potem wszyscy mu służyli i na niego pracowali. I królestwo kwitłoby w spokoju i dostatku do dziś, gdyby nie nasza ludzka kłótliwość. Zobacz jak często kłócisz się z siostrą, jak często nie zgadzasz się z rodzicami. Tacy jesteśmy. I tacy powinniśmy być w przyszłości, jak chcemy przetrwać na ziemi. Właśnie nasze kłótnie nie dawały spać faraonowi. Musiał rozstrzygać spory o ilości jabłek za krzesło zrobione przez cieślę, ile jest warte nowonarodzone ciele, które chciał kupić na wieczerzę szef kamieniarzy. Dokładnie tak jak rodzice teraz decydują o podziale cukierków pomiędzy tobą a twoją siostrą. Kłótnie narastały, gdyż nie zawsze ziemia obrodziła wystarczającą ilością ziarna dla wszystkich, nie zawsze urodziło się dość dużo kur, owiec czy krówek i ich cena ulegała ciągłym zmianom. Nie zawsze było dość dużo cukierków do podzielenia, a jeść trzeba. Faraon jako fachowiec od władania pałką i zmuszania wszystkich do słuchania nie miał pomysłu co z tym wszystkim zrobić, aż do momentu, gdy wpadł na pomysł, aby płacić za pracę swoich poddanych pszenicą. Za dawnych czasów nienawistni ludzie plotkowali, że to nie był pomysł faraona. Miał on ukraść pomysł od Afrykańczyków, którzy muszelki kauri traktowali jako sposób na wycenianie swoich produktów i usług. A może od plemion babilońskich, które dość często używały szekela jako miary stosowanej do wyceny. Tego się już nie dowiemy. Jednego możemy być pewni, że pieniądz został wynaleziony wiele razy w wielu miejscach i powstał z potrzeby handlu. W sumie, wprowadzenie do rozliczeń pszenicy pomiędzy poddanymi nic nie zmieniało z punktu widzenia faraona. Poddani byli jego, pszenica była jego, praca poddanych była na jego rzecz. Od tamtej chwili ceny wszystkiego co można było wycenić, wyceniano w ilości pszenicy. Piękny wolnorynkowy mechanizm w królestwie faraona, w którym każdy był w stanie określić cenę za swoje towary lub pracę w zależności od potrzeb innych ludzi. Następowała specjalizacja w pracy. Cenieni, mądrzejsi i zdolniejsi kamieniarze zarabiali więcej pszenicy niż osiłkowie zdolni tylko do łupania przez cały dzień kamienia. Zaczynała się pogoń ludzi za postępem wycenianym zapłatą. Narodziła się chciwość. W rękach faraona pozostała władza gromadzenia pszenicy z pól i płacenia nią rolnikom, wojskowym, szewcom, tkaczom i wszystkim, którzy pracą utrzymywali się przy życiu. Poddani otrzymawszy zapłatę wymieniali nadwyżki pszenicy, której nie zjedli na potrzebne im towary. Narodził się rynek obsługiwany przez pieniądz. 

Tak właśnie powstał pieniądz i stąd z racji urodzenia powinien być brany. A jak jest obecnie, to już jest inna bajka.


Coś tu kiedyś pisałem... jako Demokles...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Gospodarka