Konfederacja na trwałe przebija się do świadomości wyborców dumnie okrzykując się przyszłym zwycięzcą wyborów, a co najmniej najważniejszym koalicjantem zwycięzcy. Pomijając podawane przez posła Winnickiego zabawne wyliczenia, ileż to mandatów będą mieć w Sejmie, gdyby oprzeć się na ilości obserwujących konta na "ćwierkaczu", można odnieść wrażenie, że Konfederacja dojrzała już do politycznego bytu w pełnym tego słowa znaczeniu.
I w tym momencie na scenę wkracza Prezes partii Korwin, Korwin-Mikke.
Co ciekawe, wybiera moment wkroczenia zdecydowanie skorelowany z radosnymi stwierdzeniami pozostałych posłów rzeczonej formacji politycznej o rosnącym dla nich poparciu i rosnących słupkach w sondażach. Nie pierwszy raz.
I co robi nasz siwy członek Konfederacji, który na polityce dosłownie zęby zjadł?
Ogłasza, że nie umrze od śmieciowego żarcia. Rozumiem PRowy cel - być sławnym, granie na siebie, być twardzielem, być mądrzejszym od wszystkich (to jest wątpliwe), zasłynąć w mediach. Nie rozumiem jednak dlaczego nie rozważył skutków tej błazenady, które poniesie Konfederacja i jej posłowie oraz sympatycy, którzy dosłownie gryzą ekologiczną trawę, by zwiększyć poparcie dla ich formacji. Nie należy pominąć efektu estetycznego wybranej przez prezesa akcji. Starszy pan będzie publicznie zajadał się hamburgerami pozując w czasie mlaskania, nie daj Boże obryzga się sosem, i połykania... Obrzydliwe!
Powyższe oczywistości są dla mnie wystarczającym powodem, by skazać całą Konfederację na odrazę, bo któż głosuje na głupich ludzi? Głupich i niewychowanych. A według przysłowia: lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć. Sądzę iż pan Korwin robiąc z siebie głupka, robi też z pozostałych posłów, nadziei prawej strony sceny, zwykłych głupków.
Tak, drodzy posłowie Konfederacji. Szykujcie się w sondażach na ścianę nie do przejścia. Na nic stwierdzenia posła Dziambora, że prezes to specyficzny typ, który ma prawo do ekscentrycznych zachowań. Niestety, panie pośle. Prezes nie nawarzył wam orkiszowego piwka, które popijacie na spotkaniach z przyszłymi wyborcami. Prezes pokazuje, że pijacie "fastfood'ową latte". W tym miejscu chciałbym dodać, że grzeszyłem takową "latte", niejednokrotnie dzieląc przyjemność z moją współmałżonką. Otóż moja kochana, zapoznawszy się z najnowszym eksperymentem żywieniowym LIDERA Konfederacji, natychmiast pozbyła się całej sympatii, którą nazbierała na podstawie uroczych i słodkich wystąpień, acz w pełni profesjonalnych - posła Bosaka.
Pan prezes swoim zachowaniem przypomina mi biblijnego Jonasza, a młodszym pokoleniom zagubionego marynarza z HMS Surprise, wojennej fregaty o sile dwudziestu ośmiu dział, dowodzonej przez komandora Jacka Aubreya z filmu Pan i władca na końcu świata.
I tylko, Wy drodzy konfederaci, jesteście w stanie COŚ z tym zrobić!
Inne tematy w dziale Polityka