Konstytucyjne pięć lat minęło jak z bicza strzelił. Kibicowałem i cieszyłem się razem z Andrzejem Dudą ze zwycięstwa. Doskonale zdawałem sobie sprawę z kształtu jego prezydentury. Wiedziałem na CO głosuję. Czy się zawiodłem? Mając jeszcze dziś przed oczyma alternatywę - zdecydowanie nie. Choć często krytykowałem to co robi i podpisuje, jestem dumny, że Polska ma takiego Prezydenta. Można napisać książkę krytyki i drugą pochwał, lecz nie o tym jest ta notka.
Dodam tylko osobiste porachunki z panem Prezydentem: jeszcze na starym salonie skierowałem kilka notek o działaniach Prezydenta Dudy zawierające konstruktywną krytykę. Teraz, gdy oglądam stronę z dokonaniami pana Prezydenta konstatuję z przykrością, że jego działania w obszarze Narodowej Rady Rozwoju i próby ratowania twarzy w postaci Rady ds. przedsiębiorczości skończyły się przykładowym fiaskiem. Z dokonań NRR można ściągnąć ze strony prezydent.pl gif'y z logo... tak, drodzy państwo. Smutna prawda. Jaki Prezydent taki Narodowy Rozwój... Piszę o tym z bólem, gdyż pięć lat temu sceptycznie opisałem działania pana Prezydenta, a to co się stało, zostało dość dokładnie przeze mnie wtedy opisane. I nie mam satysfakcji, tylko smutek. Wyniki pracy pana Prezydenta świadczą o nim i o ludziach, którymi się otacza. Kropka. Było minęło.
Teraz przede mną i wami stoi pytanie, na kogo zagłosować?
Jeszcze niedawno nie miałem problemu z odpowiedzią na powyższe pytanie. Teraz, po osobistym podsumowania ostatnich działań Prezydenta, mam wątpliwości. O ile podpis pod ustawą, która spowodowała ostatnie zamieszanie z wyborami, można wytłumaczyć, to nie mogę osobiście przechodzić obok swoistego zatwierdzania ustaw, które są legislacyjnymi gniotami. Nie chodzi mi o to, że w ustawach reguluje się wytyczne programowe rządzącej partii, tylko o akceptację pominięcia legislacyjnej procedury, przez co ustawy wymagają poprawy po wielokroć. Człowiekowi z prawniczym wykształceniem nie wypada tak czynić. Nie wypada protezować (np. dwoma miliardami dla TVP w postaci papierów wartościowych) naprawy naszej Ojczyzny, bo wszyscy widzą na horyzoncie katastrofę całego ugrupowania. Tylko Prezydent nie widzi. Kolejna wątpliwość rodzi się, gdy zaczynam analizować drugą kadencję zjednoczonej prawicy. Pierwsze strzały oddał prezes Gowin. Walka rozpocznie się na dobre, gdy świnie, o których raczyła wspomnieć Izabela Leszczyna wyczują rychły (za 3 lata) koniec koryta. Nie obawiam się o dobrobyt inwentarza, ale o stan koryta. Czy prezydent z innej bajki niż Andrzej Duda spełniłby swoją rolę obrońcy koryta? Pewnie tak. Muszę dodać, że uważnie przeczytałem treści (bo słowo programy tu kompletnie nie pasuje) podawane przez pozostałych kandydatów do urzędu. Słucham dokładnie medialnych przekazów i jestem świadomy, co oznacza prezydentura pana Trzaskowskiego, Hołowni czy Kosiniaka-Kamysza, o panu Bosaku nie wspomnę, a o reszcie zapomniałem. Jedynie kandydatura pana Prezydenta na drugą kadencję mi sprawia olbrzymi kłopot. Niestety, podzielam praktycznie w 100% poglądy prezentowane przez Tomasza Wróblewskiego na jego YT WEI, a Prezydent Andrzej Duda dostarczał sporo materiałów do krytyki uprawianej przez byłego naczelnego Rzeczypospolitej (nazwa zobowiązuje!). Koniec z jojczeniem.
Wróćmy do największego atutu Prezydenta Dudy.
Nie chodzi mi o wykształcenie, rodzinę, kontakty międzynarodowe czy znajomość prawa łaski. W obliczu wyśmiewanego, czekającego w poczekali Adriana, nieprzerwanie uśmiechniętego byłego/obecnego prezesa TVP Kurskiego - pan Prezydent maleje z każdą godziną. Nie tylko w moich oczach. Traci poważanie. Nie tylko u mnie. W takich momentach często kierujemy pytanie do siebie: co ja bym zrobił w takiej sytuacji? Udawałbym, że nie śmieją się ze mnie? Czy zamknąłbym ten rozdział i zrezygnował? Tak, właśnie! Prezydent Andrzej Duda ma swoisty atut w dłoni - swoją rezygnację z wyścigu o fotel prezydencki. Staropolskie, zastaw się, a postaw się - działa. Sympatia przeważnie jest po stronie odchodzących. Tego właśnie doświadczają byli pracownicy Trójki, pomimo rozpętania hejtu w postaci choćby nazywania stacji jako "Trujki". I nie pomoże już wizyta u hodowcy bydła... Panie Prezydencie.
Inne tematy w dziale Polityka