Wiek XVIII to dla Rzeczpospolitej czas upadku. Wtedy to nasze państwo wydane zostało, przy pomocy ówczesnych elit, na łup carycy Katarzyny II. Choć zniewolenie można datować już od roku 1717, kiedy to miał miejsce słynny Sejm Niemy, to jednak na drugą połowę tego wieku przypada zorganizowana akcja podporządkowania sobie przez Rosję jej zachodniego sąsiada. Kiedy na naszych oczach państwo nasze znowu ginie, warto spojrzeć w przeszłość, bowiem historia lubi się powtarzać.5 października 1763 r. w Dreźnie zmarł August III zwany Sasem, król Polski, wielki książę litewski i książę saski.17 października, nad ranem wiadomość o śmierci króla polskiego dotarła do Petersburga. Tego dnia najwyższe czynniki państwowe Rosji, pod przewodnictwem Notre Dame de Petersburg, czyli Katarzyny II, przystąpiły do zorganizowania akcji, mającej na celu osadzenie na tronie w Warszawie „swojego człowieka”. Na naradzie tej stanęło, że królem Polski musi zostać ktoś „z Piastów”, tak aby wiedział, że swoje wyniesienie zawdzięcza obcemu dworowi. To miało zapewnić jego bezgraniczne oddanie wobec „przyjaciół” z Petersburga. Ponieważ interesów rosyjskich w polskiej stolicy pilnował sędziwy już poseł Kajserling, postanowiono dodać mu do pomocy młodego, rzutkiego, wykształconego (i z dużego miasta), 29 letniego generała – majora Mikołaja Repnina. To właśnie on pokierował całą operacją w Polsce, śląc raporty do swego protektora na carskim dworze – Nikity Panina oraz bezpośrednio do carycy.
„Swoim człowiekiem w Warszawie” wytypowany został oczywiście Stanisław Poniatowski, stolnik litewski. Repnin poznał go wcześniej w Petersburgu, gdzie obaj robili za tzw. „złotą młodzież” (bananową) zajmującą się korzystaniem z dworskich uroków. Tam właśnie Repnin spoufalił się z Poniatowskim, wiedząc, że może on w przyszłości odegrać ważną rolę w rosyjskiej grze o panowanie nad Europą. Zauważył też, że przyszły król Polski świetnie nadaje się do tej roli a to ze względu na „słabą, wrażliwą, histeryczna niemal naturę przyszłego wybrańca narodu” (cyt za Aleksander Kraushar, Książę Repnin i Polska w pierwszem czteroleciu panowania Stanisława Augusta (1764-1768), Warszawa – Kraków 1900).
Z tą właśnie misją miał przybyć do Warszawy książę Repnin, wiedząc o Polsce i Polakach tyle ile „młody, wykształcony, z dużego miasta” karierowicz powinien wiedzieć. A zatem wiedział, że Rzeczpospolita to kraj słaby, rozdzierany przez zwalczające się stronnictwa zarządzane przez oligarchów. Znał doskonale naturę wielu z nich – chciwą i nienasyconą w posiadaniu łask, urzędów i pieniędzy. Wiedział, że aby opanować tę zgraję trzeba zastosować prastarą zasadę: dziel i rządź. A zatem nie wystarczy trzymać się, prorosyjsko nastawionej wówczas, najpotężniejszej „familii” Czartoryskich, ale także innych rodzin i wybitnych osobników. Trzeba podjudzać jednych przeciw drugim. Szczuć biednych na bogatych, innowierców na katolików i odwrotnie. Króla na poddanych i poddanych na króla. Gra ta przyniosła szybko swoje efekty…
„Kombinacja operacyjna” przebiegała wieloetapowo. Przede wszystkim należało uaktywnić masy, czyli poobjeżdżać prowincje aby skaptować sobie przyszłych posłów wysyłanych na sejm elekcyjny. Rosyjscy najemnicy czynili to sprawnie, więc popleczników Katarzyny II nie zabrakło. W tym celu przesłano posłowi rosyjskiemu specjalne fundusze. Jeszcze zanim Repnin rozpoczął swą misję, imperatorowa Wszechrusi poleciła staremu Kajserlingowi skaptować sobie prymasa Łubieńskiego i „poświecić na ten cel choćby sto tysięcy rubli jeśli mniej nie można będzie”. Jednocześnie zabezpieczono całą operację militarnie, silny korpus rosyjski zgromadzono nad granicą. Sami Czartoryscy w swym memoriale złożonym w grudniu 1763 r. na ręce Kajserlinga, prosili carycę o jak najszybsze odkomenderowanie do Polski „800 a jeśli można 1000 lekkokonnych kozaków czugujewskich jako najwaleczniejszych i najkarniejszych, by odeprzeć zbrojne kupy ks. Radziwiłła i hetmana Branickiego przygotowujących się orężnie do przyszłej elekcji”. A zatem strona prosząca obcych o interwencje militarną sama donosiła na swych rodaków, ze stronnictwa hetmańskiego, o ich przygotowaniach do obrony przed obcą przemocą.
21 grudnia 1763 r. Repnin przybył do stolicy Rzeczpospolitej. Następnego dnia konferował ze stolnikiem litewskim, zapewniając go o pełnym rosyjskim poparciu w dziele osadzenia go na tronie. Stanisław Poniatowski pewny swego, rozpoczął akcję robienia sobie dobrego pijaru na ulicach Warszawy i salonach elity. Odtąd w otoczeniu gromady „młodych i wykształconych” młodzieńców i zacnych panien, którzy wkrótce stworzyć mieli dwór nowego króla, pokazywał się często w wielu najważniejszych miejscach stolicy. Jego pewność siebie podtrzymywały: „przelew” 3 tys. dukatów, jaki na ręce Poniatowskiego dokonał Repnin oraz zapowiedź zapłacenia do końca roku 1764 wszystkich długów przyszłego Augusta.
Tymczasem Czartoryscy w lutym 1764 r. zażądali wzmocnienia rosyjskiej siły zbrojnej w Polsce dwoma tysiącami piechoty. Siły takie podesłano do Polski pod pozorem zastąpienia rozpuszczonych kadr wojska saskiego. Jednocześnie dwór w Petersburgu bardzo dbał, aby inne europejskie dwory nie kojarzyły tych faktów z chęcią opanowania i podporządkowania sobie dawnego środkowoeuropejskiego mocarstwa. Elementem owej „kombinacji operacyjnej”, zabezpieczającym i dezinformującym, były artykuły publikowane na zamówienie Katarzyny II w europejskiej, głównie niemieckiej prasie. Kiedy 14 lutego 1764 r. „Gazeta Kolońska” opublikowała korespondencję z Warszawy, w której napisano, że w dniu urodzin stolnika litewskiego ks. Repnin „sowicie go obdarował”, na życzenie imperatorowej berlińskie, hamburskie i holenderskie gazety prześcigały się w stwierdzeniach, że wiadomość ta jest fałszywą.
Wkroczenie wojsk rosyjskich w ziemie Rzeczypospolitej pobudziło stronnictwo hetmańskie do wystąpienia przeciwko dwuznacznej polityce prymasa Łubieńskiego. To z kolei skłoniło posłów Rosji i Prus do zamanifestowania poparcia dla kandydatury Poniatowskiego. Rezydent króla pruskiego, Fryderyka, Benoit wyjednał od swego monarchy order orła czarnego dla stolnika litewskiego by podnieść jego znaczenie w oczach „familii” Czartoryskich oraz pokazać stronnictwu hetmańskiemu, że od tej właśnie kandydatury Polska nie ucieknie. Ten pośpiech ze strony Prus nie był na rękę Stanisławowi, bowiem pragnął on najpierw przyjąć order z rąk rosyjskich. Książę Repnin raportował do Petersburga: „Tak jawne świadectwo przychylności króla pruskiego wzmocni naszą sprawę, lecz dla dodania Poniatowskiemu większego jeszcze splendoru, trzeba mu przysłać order św. Andrzeja. Pragnie on tego gorąco, lecz sam – prosić o to nie śmie”.
Cdn.
Inne tematy w dziale Kultura