Polacy jakiś czas temu dość tłumnie pojawili sie w wiecznym mieście, spontanicznie wyrażając głośne i głębokie przywiązanie do barw klubowych Legii Warszawa. Podobno - a sprawę te nagłośniła wiekszość polskojęzycznych mediów znad Wisły - przy okazji zajęli się swoiscie pojętą restauracją/rewitalizacją rzymskiego starego miasta ze szczególnym naciskiem na Colosseum. W sumie nic dziwnego - zabytek ten nie od dziś kojarzy się z igrzyskami, radością ludu, z krwią pobitych/zagryzionych/faulowanych, zwycięstwem gladiatorów/herosów/lwów - czyli tym, co niejako z automatu kojarzy się ze współczesnym futbolem. Z wycieczką kibiców Legii do Rzymu inkryminowane polskojęzyczne media skojarzyły jeszcze PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Też z automatu, bo polityk ten mediom owym z krwią się kojarzy. Na rękach, oczywista oczywistość, chociaż widocznie na piasku też, bo czemu by nie? Wczoraj Legia dostała w tyłek z rzymskim Lazio w Warszawie. W ślad za piłkarzami nad Wisłę zjechał tłumek kibiców znad Tybru. Na widok umundurowanych funkcjonariuszy polskiej policji we włoskich kibicach obudził się zapewne duch wolnościowy, bo zareagowali wyciągnieciem zza pazuch noży, siekier i kastetów. Ciekawe, co na to włoskie media znad Tybru - czy winią Berlusconiego (chociaż on raczej z Milanem się kojarzy), czy inne opozycyjne ugrupowanie polityczne, bo przeciez kibicowanie, kibolstwo czy zwykły bandytyzm MUSI mieć swoich politycznych mocodawców, szczególnie gdy ci są w opozycji. Nieprawdaż?
Inne tematy w dziale Sport