unukalhai unukalhai
909
BLOG

Jermak podbija Syberię

unukalhai unukalhai Rozmaitości Obserwuj notkę 20


Wypada zacząć od rozszyfrowania, co oznacza nazwa Jermak. Czy jest to skrót od jakiegoś imienia, czy może coś innego. Przyjęło się w tradycji, iż bohater niniejszej opowieści nazywał się Jermak Timofiejewicz, zaś imię Jermak to skrót od Jermolaj (ros. Ермолай). Wg innych wariantów nazwa byłaby pochodną od Jeremiej (Jeremiasz), albo np. od imienia Jermil (Ермил) lub od imienia Herman. Sam byłem tego ciekaw i tak dotarłem do wersji, że personalia owe brzmiały Wasilij Timofiejewicz Alenin, zaś przezwisko Jermak powstało od zajęcia, w którym odbywał kozacki staż nasz bohater, a mianowicie warzył kaszę na płaskodennych statkach (strug), którymi poruszali się kozaccy piraci z dorzeczy Wołgi, Samary, Oki, Kamy, Donu, Tereku i Jaiku (ta ostatnia rzeka od 1775 r. nosi nazwę Ural), jak również po akwenach mórz Azowskiego i Kaspijskiego (w eskapadach morskich wykorzystywano największych rozmiarów strugi). Kocioł do gotowania kaszy nazywany był właśnie jermakiem i stąd wziął się przydomek Wasilija, którym zostało całkowicie zastąpione imię nadane mu na chrzcie. Zamęt zwiększa się, gdy dołożymy do puli starorosyjskie określenie „irmak”, oznaczające ręcznie napędzane żarna do mielenia zboża (kaszy, etc.). Ponadto imię Jermak (oraz człony nazwiska „odimienne”) było i jest nadal rozpowszechnione zarówno wśród Tatarów kazańskich, jak również w kaukaskich i środkowoazjatyckich regionach (np. Kazachowie, Baszkirzy, Osetyńcy).

Mit Jermaka wszedł do kanonu rosyjskiej kultury masowej, podobnie jak postaci Steńki (Stefan) Timofiejewicza Riazina (przywódca kozaków dońskich) czy Jemieljana (Emilian) Iwanowicza Pugaczowa (przywódcy kozaków jaickich), a np. w tradycji polskiej postać Janosika, w anglosaskiej Robin Hooda, czy we frankofońskiej (przedrewolucyjnej) Rolanda walczącego z Saracenami. Dość powiedzieć, iż od imienia Jermak wywodzą się nazwy ponad trzydziestu miejscowości na terytorium Federacji Rosyjskiej (np. Jermakowo, nie licząc nazw w Kazachstanie i innych państwach postsowieckich ( w tym także np. Nowe Jermakowo, Małe Jermakowo, etc.). Ponadto nazwa „Jermak” nadawana była i jest np. statkom np. lodołamacze), hotelom, biurom podróży, inicjatywom o charakterze gospodarczym, etc., etc.

Tak czy owak, rozstrzyganie podobnego rodzaju kwestii etymologicznej należy pozostawić historykom, etnografom i etnologom. Nie jest znany rok urodzenia Jermaka, przyjmuje się, iż urodził się w którymś z lat przedziału 1537-1540, natomiast dokładnie znana jest data jego śmierci, a mianowicie dzień 6 sierpnia 1585 r.

Trochę historycznego tła

Ekspansja Wielkiego Księstwa Moskiewskiego w pierwszej połowie XVI wieku w stronę azjatycką odbywała się na kierunku płd.-wschodnim, mniej więcej zgodnie z obecnym przebiegiem magistrali transsyberyjskiej, jakkolwiek priorytetem było opanowanie ujścia Wołgi, czyli dotarcie do brzegu Morza Kaspijskiego i umocnienie się w tym miejscu (Astrachań). Oczywiście w tamtym czasie teren ekspansji dotyczył ziem po zachodniej stronie gór Ural, a poza nimi rozciągała się geograficzna kraina nazywana Sybirem (prawdopodobnie nazwa krainy wywodzi się z tatarskiego terminu „siebier” – zamieć). W praktyce zasięg osadnictwa od strony północno-zachodniej, czyli od Moskwy, Niżnego Nowogrodu, Jarosławia czy Wołogdy sięgał Wiatki (wówczas nazywającej się Chłynow, a po 1934 r. - Kirow) oraz maksymalnie Permi (Perm’ w języku rosyjskim ma rodzaj żeński, a kończąca nazwę spółgłoska „m” jest zmiękczona odpowiednim znakiem – Пермь). Region Permi przylega od zachodu do środkowego oraz północnego pasma górskiego Uralu, w średniej odległości 1,5 tysiąca km od Moskwy. Geneza tej nazwy wywodzi się z języka ugrofińskiego plemienia Wepsów (Czudaków), ludu zamieszkującego rozlegle tereny rozciągające się od jeziora Ładoga aż po dorzecza Północnej Dwiny, Wyczegdy i Peczory, która znaczyła „daleka ziemia” (pera maa).

Ekspansja Moskwy na kierunku południowo-wschodnim mogła być skutecznie prowadzona dopiero po upadku Złotej Ordy, które nastąpiło ostatecznie w początkach XVI stulecia. Dopiero wówczas car moskiewski zaprzestał ostatecznie płacić trybut chanowi tejże. Poszczególne części Złotej Ordy, którymi władali członkowie klanu sprawującego centralną władzę, starały się ratować swój byt na własną rękę, często-gęsto walcząc pomiędzy sobą. Z tego powodu pretendenci do władzy lub aktualni władcy w obronie przed pretendentami byli zmuszeni szukać sojuszników bądź to w osmańskiej Turcji, bądź w silnym wciąż wówczas chanacie krymskim, bądź też właśnie w Moskwie. Tym samym bufor tatarsko-mongolski, blokujący skutecznie ekspansję wielkich książąt moskiewskich na południe i południowy-wschód, popękał i zaczął się kruszyć. W czasie panowania cara Iwana IV Groźnego pierwszymi zdobyczami Moskwy stały się chanat kazański, włączony w 1552 r. siłą do państwa rosyjskiego oraz, podobnie, chanat astrachański w wyniku kampanii wojennej prowadzonej w latach 1555-1557. W ten sposób car moskiewski uzyskał kontrolę nad ziemiami wiodącymi wzdłuż Wołgi aż do jej ujścia do Morza Kaspijskiego. Astrachań zaś, od chwili swojego założenia w XIII w. przez Mongołów, stanowił główny port przeładunku towarów przewożonych pomiędzy Azją Środkową (Buchara, Chorezm, Samarkanda), a tureckim wówczas portem Azow. Ponadto port ten pełnił funkcję wielkiego targu niewolników, którzy przeznaczani byli głównie na wioślarzy do galer tureckich, genueńskich czy weneckich, a których to dostarczali w dużych ilościach, między innymi, kozaccy piraci z dorzecza środkowej i dolnej Wołgi. Tak więc rejon Permi, który w związku z postacią Jermaka interesuje nas szczególnie, a nawet prawie wyłącznie, znajdował się do tego czasu w zasięgu władców chanatu kazańskiego.

Znaczenie terenów Permii wynikało głównie z pozyskiwania soli w dorzeczu górnej Kamy. Już w XII wieku docierali na te tereny kupcy z Nowogrodu Wielkiego, a później z Moskwy. Oba te miasta rywalizowały o ziemie w dorzeczu Wyczegdy, Peczory i górnej oraz środkowej Kamy aż do momentu podporządkowania sobie przez Moskwę Nowogrodu Wielkiego oraz włości mu podległych, w wyniku czego Permia znalazła się w domenie władców moskiewskich (lata 1472-1478). Wówczas były to tylko tereny nad górną Kamą, określane jako Permia Wielka, z głównymi ośrodkami w Czerdyniu i Soli Kamskiej.

Imperium Stroganowych

W początku XVI stulecia Wasyl III, wielki książę moskiewski, nadał kupieckiemu klanowi Stroganowych (w innej wersji Strogonowych) prawo do gospodarowania w rejonie przylegającym do środkowego Uralu, czyli ziemiach w dorzeczu górnej Kamy, a w połowie tego stulecia jego syn, Iwan Groźny (już jako car), rozszerzył to prawo na cały teren Przykamia (dorzecze górnej Kamy wraz z rzeką Czusową), w zamian za budowanie i fortyfikowanie siedzib, utrzymywanie i rozwój warzelni soli na salinach, no i, oczywiście, płacenie ustalonej daniny dla cara. Ród Stroganowów wywodzący się z okolic Archangielska, a w każdym razie z terenów dorzecza Północnej Dwiny, skąd także wywodził się Jermak, czyli ówcześnie ziem chanatu kazańskiego, miał prawdopodobnie pochodzenie tatarskie, ale członkowie klanu przyjęli prawosławie i byli odtąd traktowani jako obywatele Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Przyjęcie prawosławia stanowiło warunek, którego spełnienie pozwalało wykonywać zadania w imieniu władzy państwowej. Aby zabezpieczyć realizowanie powyższych celów Stroganowowie mogli utrzymywać własne wojsko, w tym także mieli prawo odlewać armaty. Jako że sól była surowcem strategicznym, region Permi został włączony do opryczniny, czyli bezpośrednio podlegał carowi, również ludność tego rejonu nie podlegała władzy lokalnych feudałów, ale była „ludźmi państwowymi”, czyli w wyłącznej dyspozycji cara. Oznacza to, iż ród Stroganowych początkowo pełnił rolę zarządców (do upadku systemu opryczniny). W zamian był zwolniony z płacenia ceł za towary, którymi handlował. Jakkolwiek wpływało to na rozwój gospodarczy tych odległych terenów, np. w rejonie osady Perm’ postawiono pierwszy w Rosji piec hutniczy, to w połowie XVI stulecia zaludnienie Przykamia (ok. 100.000 km kw.) niewiele przekraczało liczbę dwóch tysięcy rosyjskich stałych osadników (mężczyzn).

Na wschód od pasma Uralu lokowała się część Złotej Ordy zwana Ibirem (Sibirem) albo chanatem tiumeńskim, który od 2-giej połowy XV w., czyli w okresie początków rozpadu imperium Złotej Ordy, zaczął emancypować się na samodzielność. Otóż w połowie XV stulecia, wódz plemienia Mari (Czeremisi) o imieniu Tajbuga, nie pochodzący z Czyngizydów (tj. potomków Czyngiz-chana), ale ożeniony z siostrą potomka Dżoczi (Dżoczi był synem Czyngiz-chana), ustanowił oddzielne carstwo (chanat) Sibir’ i ustanowił jego stolicę w osadzie Kaszłyk (Isker, a wcześniej Sibir’), położonej nad rzeką Irtysz w odległości niespełna 20 km od dzisiejszego Tobolska, na miejsce dotychczasowej stolicy mieszczącej się w Czingi-tura (dzisiejszy Tiumeń). Niebawem jego zięć, Ibrahim (Ibak), czyli prawowity spadkobierca linii Czyngizydów, zabił Tajbugę i sam ogłosił się władcą Sibiri. Miał za ambicję zjednoczyć wszystkich przywołżańskich Tatarów pod sztandarem proroka Mahometa. Jednak wkrótce sam został zabity przez wnuka Tajbugi, kniazia Edigera. Z kolei wnuk Ibaka, kniaź Kuczum, koczujący w stepach od Morza Kaspijskiego do rzeki Amu-Daria, wszczął wojnę przeciwko Edigerowi. Szukając pomocy Ediger ogłosił się wasalem Moskwy, jednocześnie zobowiązując się do płacenia daniny w rocznym wymiarze 1000 sztuk skór sobolich oraz 1000 sztuk skór popielic.

Car Iwan Groźny, uwikłany na zachodzie w wojny inflanckie o sukcesję po Zakonie Kawalerów Mieczowych (wojny liwońskie), nie pogardził ofertą spokoju na wschodnich rubieżach, bo wszak nie fantami ze skór. Ale car nie miał wtedy możliwości, by udzielić pomocy nowemu wasalowi. W rezultacie Kuczum, prowadzący oddziały złożone z Tatarów, Baszkirów, Ostjaków (Chantów) i Samojedów (m.in. Nience) zabił Edigera i ogłosił się władcą Sybiri (chanem). Liczne zislamizowane klany tatarskie znad Wołgi, koczownicy islamscy z Turkiestanu (Sarty), Nogajcy ze stepów zakaspijskich, jak i pogańskie ludy Wogułów i Wotjaków chciały być sojusznikami Kuczuma. Wówczas chan Sibiri poczuł się na tyle mocno, że nie tylko wkrótce zaprzestał płacić ustaloną przez poprzednika daninę carowi moskiewskiemu, ale zaczął zagrażać interesom rosyjskim w Permi. W tym celu rewoltował przeciwko władzy rosyjskiej inne pogańskie plemiona na wschodnich obrzeżach domen moskiewskich, głównie Czeremisów, Mansów i Wotjaków.

Było to o tyle zadanie ułatwione, że Stroganowowie byli klasycznymi kolonizatorami, czyli bezwzględnie eksploatowali, a także eksterminowali tubylczą ludność w rejonie Permi, zwłaszcza szczepy składające się na lud Mansów (Jurga, Ostjacy i Woguły). I gdy nadarzyła się okazja, czyli pojawił się silny sprzymierzeniec, wówczas kniaź pełymski Ablegirim, wódz zjednoczonych szczepów Mansów (Wogułów), napadł w 1581 roku na północne kresy Permi, paląc i rabując niebronione osady, ale posiadając jedynie kilkuset osobowy oddział nie odważył się zaatakować głównego ośrodka tego regionu, czyli miasteczka Czerdyń. Dopiero rok później, gdy Permię zaatakowały oddziały chana Kuczuma, dołączył doń ponownie i w rezultacie  połączone siły najeźdźców mogły pozwolić sobie na oblężenie Czerdynia, który ledwo zdołał się wybronić.

Tego rodzaju napady ustawicznie zagrażały gospodarczemu imperium Stroganowych, zaś ich kontynuowanie narażało rosyjskie interesy w Permi na unicestwienie. Nie pomagały sukcesywnie słane do cara moskiewskiego petycje o pomoc, przeciwnie, car uwikłany w wojnę inflancką nakazał łożyć nadzwyczajne daniny właśnie na finansowanie tej wojny, jak również zabrał na zachodnie rubieże praktycznie całość utrzymywanego przez Stroganowych 1000 – osobowego oddziału kozaków. Jakkolwiek w reakcji na rosnące zagrożenie car Iwan Groźny nakazał Stroganowym podjąć wszelkie konieczne przeciwdziałania dla ochrony interesu solnego, to zezwolił jedynie na najmowanie rekruta z tzw. „wolnych kozaków”w Permi i okolicach, gdyż kozacy na rejestrze państwowym byli zaangażowani w wojnę na zachodzie, a „wolni” z innych rejonów byli kaperowani także w tym samym celu. Stroganowowie musieli więc wyasygnować środki na nabór oddziału złożonego głównie z wolnych kozaków (czyli rozmaitych zbiegów, nierzadko z wyrokami śmierci wydanymi przez jakąś władzę lokalną), a w praktyce rzezimieszków, rabusiów i piratów rzecznych oraz wyekwipowanie go.

Nabór dokonany został na południowo-uralskiej rzece Jaik, na której brzegu zorganizowali swoje obozowisko „złodziejscy atamani” z Wołgi, którzy umknęli ze swoich dotychczasowych baz przed ekspedycją wojskową wysłaną przez cara Iwana Groźnego w celu stłumienia buntu wszczętego przez ordyńców na południowym Powołżu. Kozacy ci nie chcieli być włączeni w ten konflikt i dlatego woleli przemieścić się dalej na wschód. Podjęcie pacyfikacji buntu przez wojewodów wyznaczonych przez cara było możliwe wskutek podpisania przez Moskwę w styczniu 1582 roku pokoju z Polską i skierowania na Powołże  części oddziałów zaangażowanych  dotychczas na zachodzie.

Jermak był weteranem kozackim z co najmniej 20-letnim stażem w rzemiośle wojennym, w tym także z długimi epizodami w służbie władzy państwowej. Czyli był znanym i uznanym fachowcem, wówczas pozostającym na służbie u Stroganowych. Niemniej niezbędna była  większa ilość kozaków obytych z wojną. I właśnie takich wysłannicy Stroganowych znaleźli w obozowisku na rzece Jaik. Rzecz jasna, nie wszyscy zgromadzeni tam kozacy zgodzili się przyjąć służbę u Stroganowych. Było  również sporo takich, którzy ze swoimi atamanami (np. Bogdanem Barbosza) wyżej cenili swobodę w rabowaniu kupców zdążających do albo z Astrachania, w miejsce uciążliwych i o niepewnym rezultacie walk z siłami tatarskimi. Tym niemniej kaperownikom wysłanym przez Stroganowych udało się wynająć sporo kozaków, którzy wybrali wśród siebie atamanów, w tym Jermaka. Łącznie z grupą  Jermaka udało się utworzyć oddział liczący 540 ludzi, zaprawionych w wojennym rzemiośle i biegłych w wiosłowaniu i żeglowaniu.

Gdy w czerwcu 1582 r. kozacy pod wodzą Jermaka  skierowali się  do Permii, płynąc na swoich strugach, natknęli się nad rzeką Czusową na oddziały wojsk chana Kuczuma, dowodzonych przez jego syna Aleja (Ali), a mające za zadanie dokonać grabieży w domenach Stroganowych. Kozacy odparli te oddziały, przy okazji rozpoznając ich wartość bojową. Zagon tatarski, odegnany z Czusowej, pognał na północ siejąc zniszczenie w rejonie Soli Kamskiej i Czerdynia. W ten sposób zaangażowanie sił tatarskich po zachodniej stronie Uralu stworzyło okazję do ataku na ziemie Kuczuma, pozbawione w tym czasie wystarczającej osłony militarnej, łącznie ze stolicą Kaszłykiem.

Ekspedycja syberyjska oddziału Jermaka

Oddział, którym dowodził Jermak, został wyposażony w broń palną, tratwy oraz wspomniane wcześniej strugi (płaskodenne rzeczne czółna),  jak też i niezbędne zapasy prochu, kul i żywności. Stroganowowie wzmocnili oddział ludźmi z własnych zasobów jedynie w liczbie 60 żołnierzy, zatrzymując resztę  pozostałych strzelców dla ochrony swoich włości.

Jermak wyruszył w drogę 1 września 1582 roku nie wiedząc, że zagony tatarskie dotarły pod Czerdyń. Trasa wyprawy wynosiła ok. 1500 km i odbywała się rzekami Uralu, a następnie Zachodniej Syberii. Liczyła, mniej więcej, 1200 km z nurtem rzek, oraz 300 km przeciwko nurtowi. Utrudnieniem było przemieszczanie sprzętu i taboru na wododziałach pomiędzy rzekami, które dzieliło nawet kilkanaście lub więcej kilometrów. Pokonanie wododziałów, wiążące się z przemieszczaniem ciężkich tratew i czółen, było możliwe tylko przez kilka tygodni w roku, w okresie jesiennych opadów deszczu, gdy stan wody w rzekach był wysoki, a wododziały rozmiękłe i błotniste. Wówczas sprzęt można było częściowo przeciągać po błocie na płozach sań, ale głównie przenoszony musiał być na ramionach uczestników ekspedycji, z powodu że nie było czasu na wytrasowanie przejezdnych traktów (niwelowanie, karczowanie, usunięcie korzeni i kamieni).

Można założyć, że klan  braci Stroganowów nie liczył na sukces tej ekspedycji, gdyż bracia posiadali informacje o liczebności  sił chana Kuczuma szacowanej na kilka tysięcy ludzi, a z wasalnymi wodzami plemiennymi jeszcze więcej. Ale bracia prowadzili odrębna politykę w zakresie relacji z tatarskimi kniaziami, wcale nie kwapiąc się do pomagania jeden drugiemu, tj. każdy pilnował własnego nosa. Ponadto znane im były uwarunkowania geograficzno-klimatyczne terenów zauralskich, czyli wiedza o tym, że rzeki w tym rejonie nadają się do żeglugi przez krótki okres roku i stanie się konieczne przezimowanie oddziału Jermaka na Syberii w oczekiwaniu na nowy sezon żeglugowy. Znali tamtejsze realia, bo od lat zakładali za Uralem swoje faktorie handlowe do prowadzenia handlu wymiennego zarówno z Kuczumem, jak i z jego poprzednikami sprawującymi władzę w chanacie tiumeńskim (syberyjskim).  W czasie gdy   nie posiadali wystarczających sił militarnych umożliwiającyh występowanie z pozycji siły, preferowali układanie pokojowych relacji z tatarskimi wodzami, zamiast podejmowania wobec nich karnych wypraw wojennych wiążących się z ryzykiem uderzeń odwetowych. Stroganowowie, dostarczając Jermakowi jedynie 60 żołnierzy, nie przywiązywali zbytniej wagi do sukcesu tej ekspedycji, a w praktyce godzili się z zagładą oddziału Jermaka. Zaś kozacy wołżańscy, dońscy czy z innych rzek, jakkolwiek biegli w żegludze i walkach rzecznych, nie znali zauralskiej topografii, ani specyfiki syberyjskiego klimatu. Znali tylko taktykę walki ordyńców, gdyż często ścierali się z nimi w trakcie rabunkowych wypadów na  włości Złotej Ordy. Można powiedzieć, że nie zdawali sobie dokładnie sprawy z tego, na co się porywają. Oczywiście, chan Kuczum kierował się odwrotną logiką, czyli korzystając z uwikłania cara moskiewskiego w długotrwałe wojny o dostęp do wybrzeży Bałtyku oraz zabrania na ten cel większości sił wojskowych z Permii, postanowił wyrugować z niej Rosjan  i przejąć ich interesy.

Z powyższego powodu car Iwan Groźny nie był w tym momencie zainteresowany prowadzeniem walk z chanatem syberyjskim, gdyż carowi uwikłanemu w działania wojenne na wielu frontach, kolejny nie był potrzebny. Wydał nawet w listopadzie 1582 roku rozkaz, żeby kozaków Jermaka zawrócono do Permi, aby wzmocnić obrońców w miejscowościach Czerdyń i Sól Kamska. Ale rozkaz ten dotarł do Permi w styczniu 1583 r., gdy oddział Jermaka przebywał za Uralem, a nawet zdołał zająć już stolicę chana Kuczuma.

Droga w nieznane

W czasie gdy tatarski zagon pod dowództwem Aleja, najstarszego z synów władcy chanatu syberyjskiego,  zdążył spustoszyć domeny Stroganowych w Permi, w tym puszczając z dymem połowę z prawie trzydziestu warzelni soli i dotarł w samym końcu lipca 1582 r. pod Czerdyń, nieformalną stolicę tego regionu, Jermak ze swoimi kozakami wyruszał w drogę za Ural, nie wiedząc o wspomnianym manewrze wojsk tatarskich.

Kozacy przemieszczali się rzekami na płaskodennych łodziach zwanych strugami. W zasadzie były to statki rzeczne bardziej przypominające bojowe łodzie Wikingów, niż cokolwiek co kojarzy się z łodzią lub czółnem. Otóż typowy strug mógł pomieścić do 20 ludzi z uzbrojeniem i zapasami oraz, w razie konieczności, można było postawić na nim żagiel. Budowano także strugi większych rozmiarów mogące pomieścić nawet do 40 ludzi, ale to były wersje przeznaczone głównie na użytek morski, które były wykorzystywane także na wielkich rzekach. Strugi o największych rozmiarach, ze względu na swój ciężar nie mogły być transportowane przez tereny wododziałów, a już zwłaszcza przez tereny dziewicze. Natomiast strugi o typowych rozmiarach mogły pływać na mniejszych rzeczkach, no i  były znacznie łatwiejsze do transportu na obszarach rozdzielających rzeki.

Z zapisków sporządzonych przez uczestników wyprawy, z których w rosyjskich archiwach zachowały się tylko odpisy, można było odtworzyć trasę jaką przebyła flotylla Jermaka udając się za Ural. Nie będę rozpisywał się o szczegółach owej marszruty, natomiast wymienię kolejność rzek jakimi poruszali się kozacy, aby przekroczyć masyw Uralu i wtargnąć na tereny zachodniej Syberii. Tak więc popłynęli pod prąd rzeki Czusowej (dopływ Kamy), a następnie jej dopływem rzeką Srebrną. Kontynuowali żeglugę przeciw nurtowi aż do momentu w którym sforsowali wododział z uralską rzeką Żurawlik, tak samo z rzeką Borańczuk i znaleźli się po syberyjskiej stronie Uralu, gdzie popłynęli z nurtem rzeki Tagił, która jest dopływem Tury. Tura zaś wpada do rzeki Toboł, a ta z kolei jest dopływem Irtyszu. Irtysz natomiast ma swoje ujście w rzece Obi.

Kaszłyk, stolica chanatu syberyjskiego, znajdował się nad brzegiem Irtyszu, trochę poniżej ujścia Tobołu. Używając określenia „stolica” należy mieć świadomość jego umowności w odniesieniu do ówczesnych realiów. Za stolicę uważano miejsce, w którym czasowo przebywał chan (car) wraz ze swoją gwardią. Wybierano na ten cel trudno dostępne miejsce, często na półwyspie, rozstawiano jurty, po czym wznoszono obwarowania. W tej akurat „stolicy” zmieściła się kwatera wodza i maksimum setka jeźdźców, natomiast główne siły wojskowe musiały być porozmieszczane w okolicy,  zakładając  obozowiska w kilku odrębnych miejscach. Na okres zimy zmieniano rejon pobytu koczując na południe w stepy zakaspijskie i wokół azowskie, czyli na tereny graniczące z chanatami nogajskim i kazachskim.

Współczesnych badaczy zadziwia tempo w jakim oddział Jermaka dotarł w okolice Kaszłyku, bowiem pokonał tę drogę w nieco ponad dwa miesiące. Otóż Jermak wyruszył z Permi (rzeka Czusowa) w dniu 1 września 1582 roku (14 września wg datacji kalendarza gregoriańskiego), a już od 10 listopada tego roku toczył pierwsze potyczki z wojskami tatarskimi pozostałymi przy Kuczumie.

W drugiej połowie lat 70-tych ubiegłego stulecia grupa studentów pasjonatów z permskiej politechniki (Państwowy Uniwersytetu Techniczny) postanowiła przebyć trasę wg marszruty opisanej we wspomnieniach uczestników jermakowej ekspedycji. Pomimo iż przez 400 lat tereny te znacznie się zurbanizowały, przebycie drogi zajęło studentom cztery miesiące. Rzecz jasna, współcześni studenci to nie to samo, co wytrawni rzeczni i morscy rabusie, przywykli od młodego wieku  do wiosłowania i żeglowania, czyli wprawieni do codziennego ciężkiego fizycznego wysiłku. Należy zatem uznać, że studenci uprawdopodobnili tempo kozackiej flotylli jako w zupełności wykonalne.

Pierwsze starcie

Wypada także podkreślić, iż praktycznie podczas całej wyprawy jermakowcy nie napotkali przeciwdziałania sił tatarskich, a więc poza trudnościami natury przyrodniczej nie musieli angażować się w poważniejsze potyczki zbrojne, co niewątpliwie opóźniło by tempo ekspedycji. Oczywiście, chan Kuczum wiedział o pojawieniu się kozaków po wschodniej stronie Uralu, gdyż jego zwiadowcy spostrzegli strugi z kozakami płynące po rzece Tura. Jermak chciał zdobyć tatarskich jeńców, aby pozyskać języka, czyli przewodników mogących ułatwić żeglugę na nieznanych rzekach syberyjskich. Pierwszą taką próbę podjęli kozacy niedaleko wioski Epanczin (obecnie obwód tiumeński, niedaleko Tobolska), ale tatarscy zwiadowcy zdołali umknąć. I także oni zawiadomili Kuczuma o niezbyt liczebnym oddziale kozackim płynącym w okolicy. Kuczum zupełnie nie przejął się otrzymanym meldunkiem. Chan uważał, że kozacy muszą jak najszybciej zawrócić za Ural, gdyż inaczej szybko nadchodzące mrozy odetną im możliwość powrotu i zamkną w pułapce, gdzie będą zdani na jego łaskę i niełaskę. Zakładał zdroworozsądkowo, że skoro korpus tatarski pod wodzą jego syna pustoszy Permię, zaś Stroganowowie wysłali tych kozaków za Ural, to będą oni zmuszeni jak najszybciej ich zawrócić, aby wzmocnić obronę swoich włości. Czyli chan był zdania, że kozacy, jak zwykle, trochę nagrabią i zaraz potem zawrócą z łupami. Toteż gdy flotylla kozacka pojawiła się na rzece Toboł i  jednoznacznie kierowała się w stronę Kaszłyku, zaskoczony tym Kuczum gorączkowo zaczął przygotowywania do obrony. W tym celu wezwał tatarów z najbliższych obozowisk oraz ściągnął wojska pomocnicze z wcześniej zwasalizowanych siłą szczepów mansyjskich i chantyjskich. Wojsko Kuczuma zbudowało zaporę z zasieków blokującą jedyne dogodne wyjście z  rzeki Irtysz na ląd, za którą ustawiono oddziały łuczników oraz obsadziło posterunkami obydwa brzegi tej rzeki, poczynając od ujścia Tobołu aż do zapory z zasieków. Aby uderzyć na wojsko Kuczuma kozacy byli zmuszeni wysiąść z łodzi i zaatakować pieszo. A byli zmuszeni, gdyż na odwrót i powrót do Permi, płynąc tym razem pod nurt rzek, było już za późno, gdyż nadchodzące mrozy z pewnością uwięziły by ich w lodowej pułapce jeszcze po syberyjskiej stronie. Pozostało kozakom albo zwyciężyć, albo zginąć.

Szturm w dniu 8 listopada 1582 r. (wg kalendarza cerkiewnego w 26 października, czyli w dzień św. Dymitra z Tessaloniki, męczennika z czasów prześladowań chrześcijan za cesarza Dioklecjana), wykonany przez kilkuset zawodowych zabijaków uzbrojonych w broń palną (300 sztuk strzelb i arkebuzów), wspomaganych dodatkowo ogniem z trzech przenośnych armatek, przeważył szalę bitwy. Jako pierwsi, przerażeni palbą ogniową, uciekły z pola walki oddziały chantyjskie, a za ich przykładem poszły oddziały mansyjskie. Zaraźliwa panika spowodowała, że wojsko tatarskie również ustąpiło, uciekając na południe. Ich dowódca, kniaź Mametkuł, brat Kuczuma, chociaż ranny, zbiegł z pola bitwy, a chan Kuczum, obserwujący z Góry Czuwaszowej przebieg starcia, także oddalił się w bezpieczne rejony swoich włości. W tym samym dniu kozacy Jermaka zajęli porzucony przez tatarów Kaszłyk.

Ale Kaszłyk nie nadawał się do przezimowania, gdyż było tam zbyt mało miejsca dla całości oddziału. Główna część kozaków rozbiła obozowisko na sporej wyspie Karaczin, położonej przy ujściu Toboła do Irtyszu, w odległości kilkunastu kilometrów od Kaszłyku, tam wykopała ziemianki oraz pobudowała umocnienia i fortyfikacje. W Kaszłyku natomiast znalazło się  miejsce dla nie więcej jak piątej części oddziału.

Dalsze walki

Kuczum postanowił odłożyć rozprawę z kozakami na czas, gdy powróci z Permi najbardziej wartościowy segment tatarskich sił zbrojnych, dowodzony przez jego syna Aleja. Przerwa w działaniach wojennych potrwała około miesiąca, a w tym czasie chan rozesłał wici po wszystkich osadach i ułusach chanatu z nakazem zebrania sił w celu pokonanie kozaków i odzyskanie stolicy. Pod broń wezwano wszystkich zdolnych do noszenia broni. Dowodzenie całością armii chan powierzył kniaziowi Mametkułowi, który posiadał największe doświadczenie w starciach z kozakami. Kuczum zdołał zgromadzić więcej wojska niż poprzednio, choć zbrojnego głównie w łuki i oszczepy, szable i topory (w arsenale wojsk tatarskich brakowało broni palnej, prochu i kul do niej, instruktorów mogących nauczyć strzelania jak też rusznikarzy oraz warsztatów produkcyjnych). Oraz dwie stare armaty, trudne do obsługi i trudne do przemieszczania. Ale gdyby udało się otoczyć kozaków i odciąć im drogi zaopatrzenia, wówczas i mroźna zima i ponawianie nękających ataków mogłyby złamać obrońców. Sygnałem ostrzegawczym dla Jermaka była zagłada  grupy kozaków, którzy wyprawili się na pobliskie jezioro Abałak, słynące z obfitości ryb, aby uzupełnić prowiant dla obozowiska. Kozacy wpadli w zasadzkę i zostali wybici do nogi. Dlatego Jermak, nie czekając aż Mametkuł pozbiera armię w całość i uszczelni pierścień okrążenia, z wszystkimi swoimi ludźmi  ruszył naprzeciw tatarom.

W dniu 5 grudnia 1583 r., w odległości 15 kilometrów na południe od stolicy chanatu, w okolicach wspomnianego jeziora, uderzył na formujące się tam oddziały tatarskie. Krwawy bój trwał przez cały dzień aż do nadejścia nocy, która przerwała walkę. Tatarzy wycofali się, ale w przeciwieństwie do pierwszego starcia, nie była to ani paniczna, ani chaotyczna ucieczka, chociaż ponieśli ogromne straty w ludziach, gdyż tym razem Mametkuł opanował sytuację. Kozacy także ciężkimi stratami  okupili powstrzymanie tatarów, choć oczywiście, uznali takie rozstrzygnięcie za swój sukces. Determinacja drużyny Jermaka w walkach wynikała z tego, że kozacy nie mieli ani gdzie, ani jak się wycofać. Strugi bowiem już dawno zostały wyciągnięte na brzeg, aby ich nie zmiażdżył lód zamarzającej rzeki, a w głębokim, kopnym śniegu daleko by nie zaszli przez dzikie lasy tajgi. Ale na razie Tatarzy musieli lizać odniesione rany, toteż nie kwapili się do kolejnej konfrontacji. W wyniku udanych starć ludzie Jermaka zdobyli spore ilości łupów, w tym także dużą ilość koni. Konie zaś pozwalały na większą mobilność, tak że kozacy nie byli skazani wyłącznie na poruszanie się łodziami lub pieszo,  zaś  konno mogli penetrować tereny oddalone od brzegów rzek.

Co dalej?

Przed powyższym dylematem stanęli jermakowcy, którzy szybko zaczęli zdawać sobie sprawę, że bez instytucjonalnego związku z carem moskiewskim i bez otrzymania pomocy z jego strony nie będą w stanie utrzymać się na Syberii. Dlatego postanowili objąć ziemie chanatu „w imieniu cara”, po czym zmuszali ludność tam żyjącą do przysięgi na wierność państwu rosyjskiemu. I, oczywiście, nałożyli na tę ludność stosowny podatek, zwany jasakiem. W ten sposób niejako zobowiązali Moskwę do udzielenia im pomocy. Na wiosnę (syberyjską) 1583 r. starszyzna kozacka wyprawiła posłów do cara Iwana IV Groźnego z wiadomością o zdobyciu Syberii (a ściślej ziem chanatu syberyjskiego).

W skład 25-osobowej delegacji wchodził zastępca Jermaka, Iwan Kolco, a także atamani Aleksander Iwanow o przezwisku Czerkas oraz Sawwa Bołdyria. Za wskazaniami miejscowych plemion wybrali trasę za Ural inną drogą i popłynęli z nurtem rzek, czyli z Irtyszu do Obi, którą dotarli prawie do ujścia do morza (Morze Karskie), gdzie do sforsowania niskich już w tym miejscu gór (Ural był wówczas znany pod nazwą Kamień) wykorzystali rzekę Sobię (tzw. „szlak peczorski” przez wododziały, tj. z Sobi do Usy, z Usy do Peczory, z Peczory do Kamy). Do Moskwy dotarli latem lub wczesną jesienią 1583 r. Gdyby natomiast chcieli powtórzyć trasę Jermaka (1200 km wiosłowania przeciw nurtowi rzek), mogliby nie zdążyć przekroczyć Uralu przed nadejściem mrozów.

Pierwsza pomoc

Car docenił osiągnięcie jermakowców, darował im wszystkie winy, bo spora część ekipy Jermaka to byli ludzie wyjęci spod prawa, których po złapaniu można było powiesić na najbliższej gałęzi,  i polecił wysłać im pomoc pod dowództwem kniazia Siemiona Dymitrewicza Wołchowskiego, podówczas pełniącego funkcję wojewody moskiewskiego. W styczniu następnego roku, (tj. 1584 r.) wojewoda na czele trzech rot (300-osobowy oddział, w tym rota kazańskich strzelców) wyruszył w drogę zaopatrzony w pismo cara do Stroganowych, aby wyposażyli oddział w 15 łodzi (strugów) i niezbędny ekwipunek. Oprócz sotni kazańskich strzelców pozostała część oddziału to byli nałapani pod przymusem jacyś młodzicy, siłą oderwani od sochy albo od pasania krów, i oczywiście nie mający pojęcia o wojaczce, wiosłowaniu i żeglowaniu. Stroganowowie zbyli wojewodę byle czym, bo mieli znacznie poważniejsze kłopoty na głowie. Kozak Iwan Kolco poprowadził znaną już sobie trasą oddział wojewody z Permi przez Ural. Trudy ekspedycji, związane z transportowaniem na plecach ciężkich łodzi i innego ekwipunku, mocno poturbowały zwłaszcza kadrę młodocianych żółtodziobów, którzy dotarli w listopadzie 1584 roku w rejon Kaszłyku skrajnie wycieńczeni, wielu z nich było chorych, rannych i kontuzjowanych. W takim stanie nie reprezentowali żadnej znaczącej wartości bojowej, a swoim pojawieniem się stworzyli kolejny poważny kłopot.
Co gorsza, oddział Wołchowskiego w trakcie trudnej przeprawy zużył oraz utracił zabrane ze sobą zapasy żywności i ekwipunku. Jermakowcy nie dysponowali nadwyżkowymi zapasami, szczególnie dla tak licznej ekipy, gdyż gromadzili je tylko w ilościach niezbędnych dla siebie (w tym zapas ziół, chroniących przed awitaminozą). W tej sytuacji Jermak stanowczo odmówił podporządkowania się władzy wojewody oraz żądaniom zaopatrzenia ludzi z nim przybyłych. Także w ciasnych ziemiankach obozowiska na wyspie Karaczin nie dało się pomieścić nowych przybyszów. Oznaczało to, że ludzie wojewody muszą radzić sobie sami. Wojewoda nie dysponował odpowiednią siłą, aby wymusić posłuszeństwo na Jermaku, więc wysyłał gońców ze skargami do cara, ale droga do Moskwy trwała minimum cztery miesiące (w jedną stronę), tak więc, póki co, założył obozowisko w innym miejscu. Jego ludzie nie mogli w tajdze polować ze względu na swój stan fizyczny, nieznajomość terenu, głębokie śniegi i silne mrozy, a zwłaszcza z uwagi na tatarów blokujących obozowiska kozackie Nie mieli także ciepłych ubrań, nie posiadali odpowiednich namiotów i piecyków do ich ogrzewania. Reasumując, brakowało im i ekwipunku i doświadczenia dla przezimowania na Syberii.

Gdy nastała długa i mroźna zima i gdy temperatura często spadała poniżej minus 40 stopni, ludzie wojewody masowo marli z głodu i zimna. Na dodatek chorowali i słabli z powodu awitaminozy (szkorbut), a wszystko to razem dziesiątkowało ich szeregi. Nie wspominając o tym, iż każdy wychodzący za ogrodzenie stawał się często ofiarą watah wygłodniałych wilków. Do połowy lutego 1585 r. wymarło dwie trzecie oddziału i w tym czasie zmarł także wojewoda Wołchowski. Kiedy znikła konieczność podporządkowania się wysłannikowi cara, Jermak postanowił uratować pozostałą przy życiu setkę strzelców, którzy wzmocnili jego siły. Wzmocnienie było potrzebne, gdyż straty bitewne, choroby, mróz oraz wypadki losowe coraz bardziej zmniejszały liczebność sił Jermaka.

Pojmanie Mametkuła

Skutki pierwszego i dalszych niepowodzeń bitewnych wojsk Kuczuma okazały się bardziej trwałe. Ciemiężone plemiona mansyjskie i chantyjskie nie chciały dłużej walczyć z kozakami, a przeciwnie, zaczęły szukać z nimi przymierza. Niedługo po pierwszej bitwie Ałaczej i Bojar, wodzowie mansyjskich szczepów oraz Iszberdej i Suklem, wodzowie szczepów chantyjskich, zaczęli dostarczać zaopatrzenie dla kozaków, którzy obwarowali się w Kaszłyku i na Karaczinie. Także pośród tatarskich kniaziów odżyły wzajemne animozje i chęć rewanżu. Kuczum był bowiem klasycznym krwawym despotą azjatyckim, który pozbywał się faktycznych lub domniemanych konkurentów do władzy, w tej liczbie wielu swoich krewnych, zaś ich rodziny oraz zwolennicy tylko czyhali na jego potknięcie. Ponadto uśmiercił wielu lokalnych książąt (kniaziów), sam zaś otoczył się gwardią złożoną z Nogajów i Kirgizów. I dlatego zapalnikiem ruchów odśrodkowych wśród części elity chanatu syberyjskiego stały się niepowodzenia Kuczuma w walkach z jermakowcami. Książę Sedi-chan z dynastii Tajbugidów, krewniak zabitego przez Kuczuma poprzedniego władcy syberyjskiego kniazia Edigera (władcy nie pochodzący z dynastii Czyngizydów nie mieli prawa do tytułu „chan”), ukrywający się dotychczas w Bucharze, pojawił się na terenach chanatu gromadząc przeciwników obecnego chana. Także jeden z głównych wezyrów, zapisany w kronice pod imieniem Karacza (dostojnicy o randze wezyra nosili w chanacie syberyjskim miano „karacza”), zaprzestał słuchać rozkazów Kuczuma. Z kolei Seinbachta Tagin, inny ważny wezyr z rodu Kuczuma, wydał Jermakowi miejsce, w którym rozbił swój obóz kniaź Mametkuł, brat Kuczuma i głównodowodzący armii tatarskiej. Kniaź z niewielkim oddziałem przybocznym koczował przy ujściu rzeki Wagaj do Irtysza, jakieś sto km od obozu Jermaka. Należało wykorzystać taką okazję i Jermak niezwłocznie wysłał do tego zadania swoich najbardziej wytrawnych i doświadczonych kozaków. Komando kozackie podpłynęło do obozowiska kniazia nocą i atakiem z zaskoczenia rozbiło gwardię Mametkuła, a jego samego zabrało ze sobą. Jermak natychmiast, czyli w końcu zimy 1584/1585 wyprawił w drogę do Moskwy cennego jeńca, dodając mu asystę strzelców pod dowództwem Iwana Kirejewa, zastępcy zmarłego wojewody Wołchowskiego.

Ostatni bój Jermaka

W marcu 1584 r. zmarł car Iwan IV Groźny i przez kilka tygodni trwało zamieszanie w związku sukcesją tronu w moskiewskim kremlu. Sprawa kolejnej pomocy dla ekspedycji Jermaka przez czas jakiś nie miała rangi priorytetowej, czyli musiała odczekać na swoją kolej.

W chanacie syberyjskim kozacy Jermaka, podzieleni na małe oddziałki, zbierali podatek (jasak) od pomniejszych książąt tatarskich i starszyzny plemiennej innych ludów zamieszkujących ziemie chanatu. Nie było z tym łatwo, gdyż rozmaite szczepy nie po to odrzuciły władzę Kuczuma, aby teraz znosić to samo od kozaków. Kozacy egzekwowali więc jasak siłą, co napotykało na opór, prowadziło do starć  i związanych z nimi rosnących strat w ludziach.

Siły Jermaka w połowie 1585 r. stopniały do połowy stanu, z jakim przybył w 1582 r. do Kaszłyku. Zdawał on sobie sprawę, że bez nadejścia posiłków już  niebawem nie będzie w stanie utrzymać tego, co formalnie włączył do domeny państwa rosyjskiego. Trwanie jermakowców w ziemi chanatu przedłużały nieustanne waśnie w rodzinnym klanie Kuczuma oraz bunty i rebelie jego wasali. Jermak, grając na czas,  starał się wygrywać te animozje i zawierał pakty z tymi, dla których władza Kuczuma stała się zbyt uciążliwa lub niewygodna.

W  armii tatarskiej, w miejsce pojmanego w niewolę Mametkuła, wodzem o największym znaczeniu został Karacza, który w 1585 r. wdał się w wojnę z Ordą Kazachską.

Karacza wydał się pożytecznym doraźnie sojusznikiem wtedy, gdy przestał uznawać władzę Kuczuma. A gdy przestał ją uznawać, przeniósł swoje koczowiska za południowy brzeg rzeki Tary (prawy dopływ Irtysza), tj. na tereny ordyńców kazachskich.  Gdy tam wszedł z nimi w konflikt, wtedy zwrócił się do Jermaka o wsparcie. Wysłany na pomoc 40-to osobowy oddział kozaków pod dowództwem Iwana Kolco wpadł w zasadzkę i ludzie Karaczy wybili kozaków co do sztuki. Ponadto z początkiem wiosny 1585 r. wojska Karaczy blokowały kozaków Jermaka w Kaszłyku, chcąc ich wziąć głodem. Kozacy w nagłym wypadzie rozbili blokadę, zmuszając tatarów do ucieczki. Jermak  z kozakami, którzy  bazowali w Kaszłyku (około setki), nie chcąc ryzykować ponownego okrążenia, opuścił obozowisko w stolicy chanatu i udał się na tereny, które poprzednio zajmowały oddziały Karaczy.

 Chan Kuczum także  nie zaprzestał walki z kozakami, ale  cały czas monitorował poczynania oraz stan oddziału Jermaka, oczekując nadarzającej się okazji. Rozpuścił plotkę, że Tatarzy zatrzymali na górnym Irtyszu karawanę kupców z Buchary, czyli najważniejszego partnera handlowego dla terenów około uralskich. Gdyby Jermakowi udało się kontrolować kupiecki szlak handlowy dla ruchu towarów do i z Azji Środkowej, wówczas zapewne zdołałby dłużej utrzymywać się w  Syberii.

Dlatego  Jermak na czele swojej setki kozaków postanowił wyruszyć na odsiecz kupcom. A Kuczum konsekwentnie wciągał go w pułapkę, informując przez podstawionych ludzi, że kupcy znajdują się  w górze rzeki Wagaj. Kozacy długo płynęli przeciwko silnemu nurtowi rzek, ale oczywiście karawany kupieckiej nie znaleźli. Gdy zapadł zmrok, postanowili zawrócić, ale z powodu ciemności i zmęczenia musieli zrobić postój na nocleg. Było to 6 sierpnia 1585 r. I wówczas na śpiących kozaków napadli tatarzy Kuczuma. Jermak osłaniał odwrót kozaków, którzy musieli dostać się do łodzi,  aby móc się uratować. Walczył do końca i zginął na brzegu Wagaju wraz z dwudziestoma towarzyszami, ale  reszta oddziału zdołała wsiąść do łodzi i odpłynąć.

Kolejny oddział z pomocą dla  Jermaka, wysłany już przez nowego cara, a w zasadzie przez wszechwładnego Borysa Godunowa, brata żony cara Fiodora,  dotarł nad Irtysz późną wiosną 1586 r.  Nie tylko nie było już wówczas na tym terenie Jermaka, ale nie było go wśród żywych. Także resztki  Jermakowej ekspedycji, czyli niecała setka kozaków, opuściły Syberię wkrótce po śmierci dowódcy.

 Jeszcze przez trzynaście lat toczyły się walki  zakończone  podbiciem państwa Kuczuma przez Rosję.   Moskwa  metodycznie zagarniała kolejne tereny chanatu,  wznosząc  twierdze kontrolujące główne rzeki syberyjskie. Między innymi, już w dwa lata po śmierci Jermaka,  niedaleko Kaszłyku, wybudowano  twierdzę Tobolsk, która  stała się stolicą nowo pozyskanych ziem zauralskich.


 


 


 


 


 


 


unukalhai
O mnie unukalhai

Na ogół bawię się z losem w chowanego

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Rozmaitości