unukalhai unukalhai
3949
BLOG

Mieszko, czyli i straszno i śmieszno

unukalhai unukalhai Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

Wobec wzmożonej erupcji kretynizmów, które w debacie publicznej domieszkują współczesnymi aberracjami political corretness postaci historyczne sprzed dziesięciu stuleci, zamieszczam  tekst autorstwa Tomasza Strzałeckiego, który być może nieco uporządkuje szerzącą się epidemię bezhołowia w tej kwestii.

Publikację przedstawiam praktycznie bez zmian, poza kilkoma własnymi wtrętami (kursywą i w nawiasach). Ponadto dodałem dwa przypisy jak też opuściłem ostatnie zdanie, gdyż tekst ten ma nieomal  50 lat, zatem  było ono aktualne wówczas, a dzisiaj się już zdezaktualizowało. Ale tak stało się tylko z  jednym  zdaniem  z całego tekstu.

(tekst był opublikowany w numerze  1113 z 1967 roku. „Wiadomości”  londyńskich).

 

„O Dąbrówce wiemy bardzo mało i znamy ją nawet pod przekręconym imieniem, tak jakby pochodziło ono od "dąb", ,,dąbrowa", "dąbrówka", a nie od słowa "dobra".
Jej prawdziwe imię było jednak Dobrawa,  "quod bona... interpretatur".

Wiemy, że ojcem jej był Bolesław Okrutny, młodszy brat św. Wacława.  Natomiast o matce jej i jej rodzie do tej pory nikt nic specjalnego nie napisał. Była nią Bożena z rodu Wrszowców, jednego z najpotężniejszych czeskich rodów książęcych. W rodzie tym spotykamy bardzo  wielu Bożenów (Bożejów) oraz znamy dwie Bożeny, których imiona przekazała nam historia, ponieważ obie wyszły za mąż za Przemyślidów;  dzieci ich w szczególny sposób odegrały wielką rolę w historii Polski. Jedną była właśnie żona Bolesława Okrutnego i matka Dąbrówki, drugą była żona jego wnuka Ołdrzycha i matka Brzetysława I, znanego nam z najazdu na Polskę i złupienia Gniezna w r. 1038. Zarówno za czasów Dąbrówki jak i Brzetysława,  ich najbliżsi krewni,  Wrszowce, odgrywaIi wielką rolę nie tylko w historii Czech, ale i Polski.

Ten  ród Wrszowców był po Przemyślidach, książętach praskich, najpotężniejszym rodem w Czechach. Po doznanych jednak porażkach w zaraniu epoki chrześcijańskiej, zrezygnowali Wrszowcy  z dalszej walki i poparli Przemyślidów  w ich dążeniu do osiągnięcia zwierzchniej władzy w kraju i  do zjednoczenia wszystkich księstw czeskich pod jednym berłem. Dzięki temu ocalili swój własny byt jeszcze na dwa stulecia. W ciągu tego czasu rządzili Czechami przy boku Przemyślidów. Niejednokrotnie osadzali ich na tronie praskim i niejednokrotnie obalali ich z niego. Na koniec zostali niemal całkowicie wyrżnięci w r. 1108 za panowania Światopełka.

Wrszowce od niepamiętnych czasów byli książętami  plemienia Łuczan, osiadłego w północno-zachodniej części Czech, w dolinie rzeki Ohrzy, aż po  samą granicę bawarską. Nawet półlegendarny Wrastisław, który na początku IX w. walczył z księstwem prażan, był zdaniem niektórych historyków czeskich, Wrszowcem. Później na początku X w. inny książę łucki, Witisław, stoczył znowu wojnę z księciem praskim - i z walki tej wyszedł znowu zwycięsko Przemyślida.
Po przegranej wojnie księstwo łuckie przypuszczalnie rozpadło się na mniejsze księstwa, tak jak to pewnie bywało wielokrotnie przedtem. Powodem tego było przede wszystkim,  że było ono bardzo obszerne i posiadało dużą ilość grodów obronnych, a ród Wrszowców był nad wyraz licznie rozrodzony i składał się z ludzi wielce dumnych, butnych, odważnych i żądnych władzy.

Nic dziwnego, że wielkie księstwo łuckie często rozpadało się na mniejsze księstwa i że nie starczało dla wszystkich Wrszowców nie tylko tronów, ale nawet i grodów.  Rezultatem tego było, że niezaspokojeni w swych ambicjach pretendenci do tronu  szukali poparcia sąsiednich książąt praskich. Pewnie też dlatego już od najdawniejszych czasów znajdowała się u podnóża Wyszohrodu siedziba Wrszowców, wieś Wrszowice (dziś  jedna z dzielnic Pragi -Vršovice), i dlatego też spotykamy imiona ich wplątane w najdawniejszą historię rodu Przemyślidów. Mówią nam o nich najdawniejsze pomniki języka czeskiego, datujące się od X w., z których przede wszystkim należy wymienić "Legendy starosłowiańskie: Cierpienie św. Ludmiły i żywot św. Wacława" (Wacław był wnukiem Sw. Ludmiły).

Opierając się na wzmiankach kronikarzy niemieckich, historycy czescy zwrócili uwagę na to, że Bolesław Okrutny zabił swego brata, św. Wacława, przy współudziale Wrszowców. Doprowadziło to następnie do odkrycia, że Tuman i Kowan, którzy udusili jego babkę, św. Ludmiłę, byli również Wrszowcami. Jeden z nich nosił imię charakterystyczne tylko dla ich rodu, mianowicie Kowan. Było to zabójstwo na tle walki dwóch obrządków religii chrześcijańskiej, a nie na skutek reakcji pogańskiej, czy też żądnej władzy synowej św. Ludmiły, Drahomiry. Tak samo ze względów politycznych zabito św. Wacława.  Jego rządy, uległość i faworyzowanie Niemców wywołały wielkie niezadowolenie w kraju. Bolesławowi  Okrutnemu i Wrszowcom, którym od stulecia już ciążyła niemiecka ingerencja w sprawy ich księstw, sprzykrzyło się coraz większe panoszenie się Niemców w Czechach i wzrastanie przy ich poparciu potęgi  konkurencyjnego księstwa zlickiego Sławnikowców ( z tego rodu pochodził  św. Wojciechzob. przypis 1). Wówczas Bolesław Okrutny sprzysiągł się z trzema wielmożami (bojarami) i zaprosiwszy Wacława do siebie na poświęcenie kościoła w Bolesławiu, po hucznej uczcie, gdy rano Wacław szedł do kościoła na jutrznię, napadł go i zabił przy pomocy swych przyjaciół Tisty, Tira i Hniewszy, którzy przypuszczalnie wszyscy byli Wrszowcami. Imię Tista (Czsta, Cztan) było imieniem Wrszowców. Podobnie Hniewsza. Ten był zapewne ,,comesem palatinem" Bolesława Okrutnego ('żupanem dworskim, tj. najwyższym dostojnikiem), ponieważ w nowo wybudowanym Bolesławiu posiadał swój dwór, jak o tym mówi "Żywot św. Wojciecha".

W chwili zabójstwa św. Wacława Bolesław Okrutny był już żonaty z Bożeną  Wrszowic i miał z nią już dwoje dzieci: starszą Dąbrówkę i młodszego Bolesława (późniejszego Bolesława II Pobożnego, następcy Bolesława I Okrutnego). Po śmierci Wacława na tron praski wstąpił Bolesław I Okrutny i rządził Czechami przy poparciu i współudziale Wrszowców. Dzięki temu właśnie przeżyli oni szczęśliwie jego panowanie. Innych bowiem książąt czeskich Bolesław Okrutny po prostu wyrżnął wraz z całymi ich rodami, a opróżnione księstwa obsadził mianowanymi przez siebie żupanami. Wówczas to Wrszowce otrzymali w charakterze żupanów niektóre grody w innych częściach kraju, następnie na Morawach i na Śląsku, a możliwe nawet że i w kraju Wiślan (późniejszej Małopolsce). Kraje te były wówczas, po upadku Związku Wielkomorawskiego, dość łatwą zdobyczą ponieważ pewnie nie posiadały już swoich rodzimych książąt plemiennych. Jeśli jeszcze gdzieś się nawet jaki uchował to Bolesław Okrutny niewątpliwie szybko go usunął, zgładził wraz z całą rodziną i zastąpił swoim żupanem. Wówczas doszedł on do takiej potęgi, jakiej  nie miał nigdy przedtem żaden książę słowiański. Stał się prawdziwym spadkobiercą książąt wielkomorawskich, a pod koniec jego panowania nie było już innych książąt w Czechach, którzy by mogli z nim rywalizować.

Wydźwignąwszy swe państwo ze stanu małego  księstwa plemiennego  do  roli ponadplemiennego państwa,  Bolesław Okrutny nie czuł się jednak dość bezpiecznie. Począł mu bowiem teraz zagrażać margrabia marchii  wschodniej. Bolesław Okrutny miał co prawda dobre stosunki  z królem niemieckim. Raz zostawszy zmuszony do uznania jego supremacji, był mu wierny, wysyłał do niego z należnymi mu daninami posłów, którzy z tej okazji mieli możność przebywania na dworze niemieckim, poznania stosunków tam panujących i mogli bronić interesów swego państwa.

Uznanie przez Bolesława Okrutnego zwierzchniej władzy króla niemieckiego dawało mu pewne prawa, a przede wszystkim prawo korzystania z jego opieki. Ale sam król miał wiele kłopotów ze swymi wielmożami i nie był wszechmocny w swoim kraju. Gdy na skutek koronacji na cesarza rzymskiego w r. 962 jeszcze bardziej wplątał się w konflikty na Półwyspie Apenińskim i musiał tam dłużej  przebywać, władza jego nad dalekimi margrabiami marchii granicznych osłabła. Wówczas Bolesław Okrutny zdecydował się sam zabiegać o zapewnienie swego bezpieczeństwa i w tym celu począł popierać północne państwa słowiańskie w ich walkach z Niemcami. Liczył pewnie na to, że zaabsorbują one jeszcze bardziej Niemców tam na północy i tym samym spowodują, że Niemcy odwrócą swój wzrok od Czech.

Tradycyjnym sprzymierzeńcem czeskim na północy były kraje Słowian połabskich, a wśród nich przede wszystkim księstwo Stodoran (na terenie późniejszej Brandenburgii), do którego już Wratysław zbliżył się szczególnie, biorąc za żonę Drahomirę, córkę tamtejszego księcia. Teraz ich syn, Bolesław Okrutny, nie tylko wznowił dawną przyjaźń, ale rozszerzył ją nawet na Związek Welecki, ku któremu ciążyli Stodoranie. Konkretnym dowodem jego zabiegów o ich przyjaźń było posłanie im czeskich wojów na pomoc w walkach z Niemcami. Niemałe pewnie było jednak Jego zdziwienie, gdy dowiedział się w roku 963, że Weleci nie uderzyli na Niemców, ale poszli pod wodzą saskiego wielmoży Wichmana na księstwo Polan. Równocześnie z tym margrabia marchii wschodniej zajął kraje Słowian połabskich i stanął na granicy państwa czeskiego. Wówczas zrozumiał Bolesław Okrutny intrygę niemiecką, a czując się wielce zagrożony od północy, zwrócił się do księcia Polan, ofiarowując mu swą przyjaźń, poparcie i pomoc, oraz swą córkę za żonę.

Patrząc na zachodzące wówczas w Europie środkowej wydarzenia nie tylko z punktu widzenia księstwa Polan, ale również i z punktu widzenia Czech, dochodzi się do wniosku, że nie popełniamy błędu przypisując księciu czeskiemu, a nie komu innemu, wykazywanie inicjatywy we wpływaniu na rozwój wydarzeń. Tak pewnie było ze zbliżeniem czesko-polskim i małżeństwem Dąbrówki z Mieszkiem; tak było z wysłaniem dwóch czeskich oddziałów konnych wojów jako pomocy dla Mieszka do walki z Wichmanem i Weletami (których Mieszko pokonał w r. 967, już po śmierci Bolesława Okrutnego); tak też było niewątpliwie i później z popieraniem kandydatury Henryka II Kłótnika, księcia bawarskiego, na króla niemieckiego (po śmierci Ottona I przeciwko kandydaturze jego syna, późniejszego Ottona II); wreszcie tak też pewnie było z ujednostajnieniem (na pewien czas) zagranicznej polityki księcia Polan z polityką Czech.

Może należałoby jeszcze zastanowić się do jakiego stopnia posunięcia Mieszka w stosunku do Niemiec pozostawały pod wpływem polityki czeskiej oraz jak Mieszko umiejętnie unikał popełniania błędów, których swego czasu nie udało się uniknąć Czechom. Ustosunkowanie się Mieszka do króla niemieckiego jako do swego sprzymierzeńca i protektora było niewątpliwie naśladownictwem polityki  Bolesława Okrutnego i  Bolesława Pobożnego. Oczywistym wyzyskaniem doświadczeń czeskich było doprowadzenie przez Mieszka do tego, że księstwo Polan nigdy nie zostało poddane pod wpływy  żadnego biskupstwa niemieckiego, a po założeniu biskupstwa polskiego, nie zostało ono poddane metropolii niemieckiej. Mieszko  uzyskał bowiem, że polskie biskupstwo w Poznaniu podlegało bezpośrednio papieżowi  jako t.zw. biskupstwo misyjne.

Tego rodzaju posunięcia Mieszka oparte były na wielkiej znajomości rzeczy i powzięte mogły być tylko przy pomocy ludzi znających bardzo dobrze nie tylko stosunki niemieckie, ale też stosunki panujące w Rzymie papieży. Przeprowadzenie tych spraw  mogło być więc dokonane przy pomocy jedynie tych dostojników świeckich, którzy przybyli do Polski z Dąbrówką. Wiemy, że duchowni, znajdujący się wówczas w Polsce, byli wszyscy niskiego stopnia. Przybyli oni z Czech, które same nie miały jeszcze biskupstwa. Ponadto przeważnie byli oni narodowości niemieckiej. Podlegali bawarskiemu biskupowi w Ratyzbonie i jemu tylko winni byli posłuszeństwo i lojalność, która zobowiązywała ich do dbania o interes swego biskupa i swej niemieckiej metropolii. Nie mogli więc popierać dążeń Mieszka do niezależności kościelnej, nawet jeśli mieli na widoku swoje osobiste wyniesienie. Nieprawdopodobne jest więc, aby Mieszko właśnie im powierzył misję negocjowania tak delikatnej sprawy z kurią rzymską. Tego rodzaju misja ich skazana byłaby z góry na niepowodzenie.

Pomyślny wynik tych rzymskich negocjacji wskazuje wyraźnie że Mieszko był znacznie ostrożniejszy, niż później jego syn, Bolesław Chrobry, który w r. 1000 zabiegał o przyznanie mu korony królewskiej i wysłał do Rzymu opata Astryka;  ten zaś koronę królewską zawiózł ostatecznie Stefanowi węgierskiemu.  Mieszko, zamiast uciekać się do pomocy obcych duchownych, ludzi mało sobie znanych i niskiego pochodzenia i uzależnionych od obcych, nieznanych mu przełożonych, wolał pewnie skorzystać z doświadczenia i rozległych stosunków swych nowych powinowatych, Wrszowców. Nadto przypuszczalnie ta sprawa była omówiona w Rzymie zanim Mieszko dał się ochrzcić. Wiadomo nam przecież, że presje świeckich czynników politycznych spotykały się w Rzymie z większym zrozumieniem, niż posłuszne i uniżone wstawiennictwa duchownych.

Musimy więc przyjąć, choć może nam to być  nie w smak, że inicjatywa w tych sprawach, które dotyczyły zbliżenia czesko-polskiego, pochodziła od Czechów, jak również że późniejsze decyzje Mieszka, powzięte zostały na skutek rad czeskich. Przemawia za tym bardzo wiele argumentów, których w tym artykule me sposób jest omówić. Zadowólmy się powtórzeniem zdania bezwzględnie wiarogodnych w tym wypadku, bo polskich historyków, że w drugiej połowie  X w. Czechy wyprzedzały księstwo Polan o jakie 150 lat w rozwoju kulturalno-cywilizacyjnym  oraz stwierdźmy,
 że nie księstwo Polan, ale Czechy były wówczas najpotężniejsze ze wszystkich państw słowiańskich w Europie Środkowej, że nie księstwo Polan, ale Czechy były uzależnione od króla niemieckiego i miały nie tylko prawo, ale obowiązek uczestniczenia w wielkich wydarzeniach tego państwa, oraz że nie księstwo Polan, ale Czechy były wówczas bezpośrednio zagrożone przez sąsiadów - Niemców. Wprawdzie Mieszko poniósł w r. 963 porażkę, w której zginął nawet jego brat, nieznany nam z imienia - ale poniósł ją w bitwie z Weletami, a nie z Niemcami. Chociaż walczyli oni pod wodzą Niemca Wichmana, Weleci byli rodzimymi Słowianami. A więc Słowianie, nie Niemcy, zagrażali wówczas Polanom, a właściwie bronili się przed dalszym rozrostem księstwa Polan, które do tej pory nigdy jeszcze nie walczyło bezpośrednio z Niemcami.

Mieszko i księstwo Polan byli więc wówczas w sytuacji o wiele lepszej niż Czechy, które nie raz już były najeżdżane i podbijane przez Niemców i kilkakrotnie utraciły swą niepodległość. Czechom już w drugiej połowie X w. zagrażało, że zostaną całkowicie pochłonięte przez otaczające je z dwóch stron królestwo niemieckie i że staną się niczym innym, jak tylko jednym z księstw wchodzących integralnie w skład państwa niemieckiego. Z tego niebezpieczeństwa zdawał sobie sprawę Bolesław Okrutny - i pewnie tylko dlatego zdecydował się wydać swoją córkę za pogańskiego księcia, który był już żonaty i posiadał nie jedną żonę, ale kilka. Według naszego Galla-Anonima, miał ich siedem.

W tym czasie Dąbrówka nie była już młodą kobietą, jak na ówczesne stosunki. Miała ponad 30 lat. Najstarszy kronikarz czeski, Kosmas, napisał o niej bardzo złośliwie pod r. 977, datą jej śmierci (jest to, niestety, jedyna wzmianka o niej):  „Była wielce nieszlachetna, bo będąc już kobietą podeszłego wieku, gdy wydała się za polskiego księcia, zdjęła zawój ze swej głowy i wsadziła sobie na nią wianek, co było wielkim błazeństwem ze strony tej kobiety". Z tą jego opinią nie możemy się jednak zgodzić. My, Polacy, zachowaliśmy o niej dobrą pamięć. Niestety, niewiele o niej wiemy, ale możemy przyjąć że była mądra, bo takie świadectwo daje o niej najlepiej poinformowany ze wszystkich znanych nam kronikarzy, Thietmar. Thietmar nie mówi tego wprawdzie wprost, ale bardzo dokładnie opisuje nie tylko rozsądny, ale wprost mądry sposób postępowania jej z Mieszkiem. Niewątpliwie chodziło jej przede wszystkim o pozyskanie względów męża. Przecież jadąc do Mieszka, mogła wszystko stracić. Nie chciał się wyrzec dla niej ani swej religii pogańskiej, ani też pewnie swych siedmiu żon, do których miał pełne prawo, zgodnie ze starodawnym zwyczajem i prawami religii panującej w jego państwie.

Że Dąbrówka pozyskała sobie męża swym umiejętnym postępowaniem, dowiodła tym swego wielkiego rozumu.  Dzięki temu Polska stała się państwem chrześcijańskim i poddała się pod wpływy cywilizacji i kultury zachodniej. Dzięki Dąbrówce nadszedł teraz czas, aby z kolei Czechy przekazały księstwu Polan to, czego same nauczyły się od Zachodu. Właśnie tą drogą przyszły do Polski wzory monarchii karolińskiej na których dalej kształtowało się nasze państwo. Nie nastąpiłoby to pewnie tak wcześnie ani też tak szybko, gdyby nie było w Gnieźnie Dąbrówki i jej orszaku.  Wyprawiając bowiem Dąbrówkę do Gniezna, Bolesław Okrutny wyposażył ją jak przystało na córkę naczelnego księcia czeskiego i otoczył wspaniałym dworem. Zależało mu przecież na zapewnieniu jej odpowiedniej pozycji w księstwie Polan oraz na zaimponowaniu Mieszkowi, by tym łatwiej móc go pozyskać dla swoich zamiarów, bo tylko księstwo Polan mogło najlepiej odwrócić groźbę niemiecką od Czech.

Postanowił więc Bolesław Okrutny wesprzeć Mieszka, aby nie tylko nie zrezygnował ze swoich dążeń do rozszerzenia granic swego państwa na północy, ale ponadto aby również skierował je i na zachód. W razie powodzenia Mieszka na zachodzie, Czechy odniosłyby z tego wielką korzyść, bo państwa Słowian połabskich zostałyby wyzwolone spod naporu niemieckiego l byłaby usunięta groźba posuwania się Niemców na południe doliną rzeki Łaby w kierunku jej górnego biegu, tam, gdzie rozciągały się właściwe ziemie czeskie. By móc wpłynąć odpowiednio na Mieszka, wybrał Bolesław Okrutny do orszaku Dąbrówki najbardziej wytrawnych i zaufanych swych doradców. A że niewątpliwie zależało mu aby mieli oni łatwy dostęp do Mieszka i cieszyli się powszechnym poważaniem w państwie Polan, więc dobierał ich z grona najbliższych krewnych, wśród których wychowywała się Dąbrówka na jego dworze od dziecka i przy pomocy których sam rządził swoim państwem od wielu lat, a więc przede wszystkim dobierał Wrszowców. Po przyjeździe do Gniezna i po ślubie Dąbrówki z Mieszkiem, wszyscy oni stali się od razu powinowatymi Mieszka. Miało to szczególnie ważne znaczenie, bo siłą rzeczy weszli oni w skład jego najbliższego otoczenia, a później w ich gronie wychowywały się jeszcze jego dzieci. A że, jak zdajemy sobie sprawę, byli oni ludźmi wybitnymi na terenie Czech i na dworze Bolesława Okrutnego, możemy więc sądzić, że na ówczesną miarę polską byli również jednostkami wybitnymi.

Wszyscy historycy polscy są zgodni co do tego, że decyzja Mieszka w sprawie przyjęcia chrześcijaństwa miała na oku w pierwszym rzędzie widoki polityczne. Dlatego też właśnie czescy doradcy świeccy wywarli na Mieszka niewątpliwie znacznie większy wpływ, niż kapelan Dąbrówki. Skłonność do  uproszczeń sprawia,  że o tych czeskich dostojnikach zwykle się nawet nie wspomina gdy jest mowa o wpływach na Polskę kultury i cywilizacji zachodniej, która w najwcześniejszych latach polskiego średniowiecza szła przecież do nas od Czech, a nie od Niemiec.

Sporadyczne spotkania Mieszka z księciem czeskim, czy też widzenie cesarza, nie mogły wywrzeć wielkiego wpływu na rozwój państwowości polskiej. Działanie Zachodu musiało być bardziej ciągłe i długotrwałe - i było ono właśnie takie dzięki temu, że z Dąbrówką przyjechał do Polski tak znamienity orszak dygnitarzy czeskich.

Historycy stwierdzali już wielokrotnie, że wpływy kulturalne szerzyły się przeważnie dzięki kobietom z obcych domów panujących. Przybywały one do Polski ze swoimi dworami, za którymi ciągnęli artyści, uczeni i rzemieślnicy. W wypadku Dąbrówki za jej orszakiem wybitnych mężów stanu szli przede wszystkim misjonarze i murarze, którzy potrafili wznosić kościoły z kamienia na wzór stawianych w Czechach.

Mimo braku jakichkolwiek dokumentów z tej najwcześniejszej epoki historycznej w Polsce, możemy dziś po tysiącu lat domniemywać, jakie imiona nosili ci Wrszowce i ich najbliżsi potomkowie. Mówią nam o tym nazwy wsi w okolicy Gniezna, Poznania, Włocławka, Łęczycy i Gdańska (bardzo ważnego wówczas punktu strategicznego) oraz wzdłuż szlaku wiodącego do tych grodów od granicy czeskiej. Jest tam ponad 40 wsi, a nazwy Ich pochodzą od imion typowych dla Wrszowców: Bożen, Borzyk, Kochan, Kojata, Śmił, Unisław, Włost, Wszebor i Wrsz.

Na tym miejscu warto zaznaczyć, że oni sami nigdy nie nazywali się Wrszowcami, a zostali tak nazwani znacznie później przez historyków, tak samo jak Piastowie i Przemyślidzi. Sami wówczas używali tylko imion. Później w kronikach i dokumentach podawano czasem imię ojca, a jeszcze później nazwę wsi z której pochodzili. Podobnie jak dawniej w Czechach, tak później w Polsce było ich bardzo wielu. Już w r. 1004 przybyła do Polski druga ich fala. Mianowicie ci, którzy musieli uchodzić z Czech razem z Bolesławem Chrobrym. Osadził on ich gromadnie w dolinie rzeki Rawki.
W sto lat później, w r. 1108, gdy w Czechach Światopełk zarządził pogrom Wrszowców, udało się niektórym z nich ujść z życiem do Polski. Tych Bolesław Krzywousty osiedlił w Małopolsce nowym już sposobem, tzw. łańcuchowym, i nadał im wsie wzdłuż strategicznej linii od Sieradza do Krakowa, i aż poza Sandomierz.

Ród Wrszowców, choć odegrał wielką rolę w wiekach średnich, został niemal całkowicie zapomniany w Czechach i w Polsce i jeszcze nie doczekał się swej monografii (zobacz przypis 2).

 Może przywarło do niego przekleństwo rzucone przez św. Wojciecha? Może zanadto utrwaliła się w pamięci ludzkiej wstrząsająco opisana przez Kosmana rzeź Wrszowców w r. 1108?
W rzeczywistości jednak jeszcze przez długie wieki żyli oni nadal w Czechach i w Polsce. Początki ich na ziemi polskiej datują się od chwili przybycia Dąbrówki,  z którą przynieśli nam nie tylko  wiarę chrześcijańską, ale i mocne podstawy pod budowę państwa polskiego na wzór monarchii karolińskiej.

(…)”

Przypisy:

1)Wrszowce  mieli ze św. Wojciechem słynny zatarg o wiarołomną żonę i przyczynili się do opuszczenia przez niego Czech. Wówczas to podobno św. Wojciech przeklął ich, wróżąc
im trzykrotny pogrom;

2) tekst był napisany prawie 50 lat temu, zatem nie mogę odpowiedzialnie potwierdzić, czy właśnie taki stan faktyczny jest na dzisiaj aktualny.

unukalhai
O mnie unukalhai

Na ogół bawię się z losem w chowanego

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Kultura