Taka dygresja nasunęła mi się ostatnio.
Zostawiając na boku kwestię prawdziwości dokumentacji z archiwów SB w ich części przekazanej do IPN, w tym dotyczących, m.in., prof. Ch. Cieszewskiego, nasuwa się w tym miejscu oczywista analogia z, nie tak dawno komentowanym w maintreamie III RP, przypadkiem astronoma Aleksandra Wolszczana.
Na ww. przykładzie także ślepy spostrzegłby zasadnicze różnice w narracji narzucanej przez propagandystów medialnych w III RP, w kwestii tzw. wiarygodności naukowej obu ww. naukowców.
I nie trzeba już szukać jakichś innych przykładów ilustrujących amoralność Kalego u reżimowych czynowników od propagandy.
Natomiast z tubami rezonansowymi, które dudniąc echem na forach netowych, powielają ten rodzaj narracji, nie ma sensu dyskutować. Tuby takie nie są instalowane na okoliczność merytorycznej rozmowy, a mają robić jedynie za papugi, czyli kalkować oficjalną wersję na zasadzie modlitewnych młynków tybetańskich, bo od wykonujących chałturę na 'śmieciówkach" nikt nie wymaga samodzielnego myślenia, a jedynie dokładnego wywiązania się ze zlecenia.
No i na tyle było by tej dygresji.
Inne tematy w dziale Polityka