Jedno, czego nie da się zarzucić Romanowi Giertychowi i jego partii, to bezczynność. Ledwo dzień po świętach, a tu trzy pomysły, a co jeden to ciekawszy. Najpierw filozofia jako przedmiot szkolny. Chyba tylko jakiś półgłówek, który nie potrafi odróżnić imperatywu moralnego Kanta od panteizmu racjonalistycznego Spinozy mógłby być przeciw. Lepiej być mądry niż głupi. Brawo minister Giertych! (Bez ironii tym razem.)
Dalej idzie lustracja ciążowa w szkołach. Brzmi mrocznie, jakby powiedział prymas, ale co w tym złego, że ministerstwo chce pomagać dziewczynom w tarapatach? "Nie można dobrze pomagać, dostosować form pomocy do oczekiwań, jeśli nie wie się, ile jest tych dziewczyn" - mówi minister i ma rację. Obawy, że szukanie dziewczyn w ciąży po szkołach to zamach na wolności obywatelskie, są nie na miejscu. Byłby to zamach, gdyby ministerstwo aktywnie przeciwdziałało zapłodnieniu (co może swoją drogą być następnym pomysłem na liście Giertycha), ale ingerencja ministra post coitum nie jest oczywiście naruszeniem praw człowieka, tylko triumfem dobrych intencji nad rozumem. Zdarza się.
Na koniec pomysł referendum w sprawie uczestnictwa Polaków w misjach w Iraku i Afganistanie. Większość narodu nie popiera tych misji, więc LPR pięknie wpisuje się swoją inicjatywą w nastroje elektoratu, głównie nie swojego, bo swojego już prawie nie ma.
Inne partie powinny zazdrościć LPR-owi energii na koniec roku, szczególnie PO powinna zazdrościć, bo jak zwykle nic nie robi i nie ma zdania na żaden temat, poza tym , że Kaczyńscy muszą odejść. Giertych znakomicie natomiast potrafi wykorzystać fakt, że wiele gazet i dziennikarzy (np. ja) ma obsesję na jego punkcie i nagłośnią cokolwiek zrobi. Nie ważne czy mądrze gada, czy głupio. W tym odbijaniu się od ściany jest sens. Pomaga przetrwać.
żyje z pisania (głównie "Rzeczpospolita") i mówienia (głównie "Trójka")
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka