Miałem nic na ten temat nie mówić, ale coś we mnie pękło podczas wczorajszej dobranocki. A konkretnie w momencie, gdy najpierw zdjęto Babcię Rożę, a potem, podczas skądinąd fajnej bajki Andersena pojawił się czarny pasek z nagłówkiem „pilne”. Od dwóch dni w ramach „pilnego” TVN i Publiczna informują nas, że nic się nie dzieje, bo wszystko już się stało. Z tym że Publiczna powtarza, że sama przekazała na konto rodzin ofiar milion złotych, a rząd i prezydent jeszcze więcej.
Dochodzimy niestety do granic absurdu, odbijamy się od ściany, robimy z górników współczesnych herosów, bohaterów tragicznych. A z wypadku w Halembie symbol ich losu w wolnej Polsce. Grupa społeczna, która obok rolników chyba najbardziej skorzystała na przemianach po 89 roku wychodzi na ofiary. Jak dla mnie obraca się to przeciwko nim, trywializuje tragedię, robi z niej kolejny element medialnej papki, którą codziennie żujemy. Od dwóch dni żujemy w żałobie.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwo znaleźć się w takiej sytuacji, ale przecież w normalnym życiu codziennie towarzyszy nam śmierć. I tak mi się zdaje, że czym bliżej jej jesteśmy tym godniej potrafimy znosić jej obecność. Ale to, co dzieje się dziś w mediach jest jakimś kuriozum. Robienie z żałoby po śmierci 23 górników narodowej szopki, w której wszyscy zamieniamy się specjalistów od wyrębu węgla, zabezpieczeń przed wybuchem metanu i struktury przedsiębiorstw na Śląsku jest po prostu żałosne.
żyje z pisania (głównie "Rzeczpospolita") i mówienia (głównie "Trójka")
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka