Mazur i reszta

Dwie sprawy dotyczące istnienia tzw. układu: sprawa Mazura i niedawna zapowiedź prezydenta Kaczyńskiego o ujawnianiu nazwisk agentów WSI.

Nawet jeśli ktoś nie wierzy - tak jak ja nie wierzę - że "układ" jest źródłem wszelkiego zła w życiu publicznym w Polsce, to musi czuć lekkie przerażenie w związku z rolą, jaką Mazur i jego przyjaciele mogli odegrać w zabójstwie generała Papały. Niewiele w tej sprawie wiemy na pewno, ale wiemy wystarczająco dużo: Mazur był związany ze służbami, miał kontakty wśród byłych wysokich rangą ubeków i polityków SLD, najprawdopodobniej miał bliskie kontakty z bandytami. Ten opis w zasadzie spełnia warunki tego co Kaczyński nazywa układem - biznes, politycy, służby. Skutkiem jest oczywiście okrutne morderstwo. Mazur był obecny przy zwłokach gen Papały kilka minut po jego śmierci.

Myślę że każdy rozsądny człowiek powienien wesprzeć władze w próbie rozwiązania tej sprawy i kolejnych tego typu, które zapewne się pojawią. Warunkiem takiego wsparcia musi być jednak konkretny zarzut i poszlaki, które pozwolą opinii publicznej uwierzyć, że ma do czynienia ze zwalczaniem przestępców, a nie z realizowaniem jakiejś misji politycznej.

Co mnie prowadzi do kuriozalnej zapowiedzi prezydenta Kaczyńskiego. Nie chodzi tylko o to, że ujawnienie przez niego nazwisk agentów WSI byłoby zapewne niezgodne z prawem. Jeszcze ciekawsze jest to, że prezydent zamierza wybierać sobie agentów, których ujawni (jeśli dziennikarz-agent nie mieszał się do polityki, to damy mu spokój). Czyli możemy się spodziewać kolejnej rundy politycznej jatki zwanej walką z układem.

Chciałbym również zasugerować nieśmiało, że wbrew temu, co się niektórym wydaje Kaczyńscy nie będą rządzili Polską do końca świata. Po nich może przyjść ktoś, kto nie bedzie tak nieskazitelnie uczciwy jak bracia bliźniacy i będzie chciał wykorzystać urząd prezydenta do własnych niekoniecznie pięknych celów. Prezydent Kaczyński nie powinien tworzyć precedensów, które psują państwo i jego następcom pozwolą psuć je jeszcze bardziej.