Przez moment pomyślałem, że Leo Beenhakker będzie miał chwilę spokoju, ale przeczytałem "Dziennik" i już wiem, że nie ma szans. Najwybitniejszy i jedyny utalentowany dziennikarz sportowy (sam tak siebie nazywa, ironicznie oczywiście) - Zarzeczny twierdzi nazajutrz po meczu Polska-Portugalia, że Polska wygrała ponieważ Portugalczykom przeszkadzał beznadziejny stadion (to też chyba ironia - Zarzeczny osiąga takie szczyty humoru absurdalnego, że nawet ja, którego dowcipy są tak subtelne, że nikt ich nie rozumie, nie wiem czy mówi serio czy żartuje). Ale zostawmy go.
Od kiedy Beennhakker objął reprezentację "Dziennik" wymyśla na jego temat brednie, podaje półprawdy, albo po prostu kłamie. Nie posądzam redaktorów o spiskowanie wspólnie z częścią PZPN w celu wywalenia Holendra z pracy. Chodzi raczej o to, że część Polaków naprawdę uważa, że Beenhakker jest za słaby, za stary, generalnie jakiś taki holenderski - dlatego nie powinien kierować naszymi chłopcami. "Dziennik", który dba o to, żeby wszyscy mieli pewność, że jest najbardziej polską ze wszystkich polskich gazet postanowił schlebiać tym gustom. A tu nagle taki pasztet - demolka Portugalii. Co z tym zrobić? Dalej pisać, że Beenhakker ma kontrakt z Trynidadem i podpisuje nowy z Australią, sugerować, że wystawia graczy wskazanych przez jego agenta, dalej narzekać, że za dużo zarabia, czy odpuścic na moment?
Tak czy siak miło było patrzeć jak ludzie, którzy najchętniej utopiliby Beenhakkera w łyżce wody chwalą jego myśl taktyczną. Moim zdaniem Beenhakker ma czas do następnej porażki. I tak już będzie do końca jego dni w tym kraju. Nie zazna spokoju nie tylko jako trener ale również jako Holender. Jak napisał Zarzeczny, mając zupełnie co innego na myśli - zbyt dużo u nas karłów.
żyje z pisania (głównie "Rzeczpospolita") i mówienia (głównie "Trójka")
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka