Dzieci kwiaty walczą o alimenty, Dariusz Justyński
Dzieci kwiaty walczą o alimenty, Dariusz Justyński
Dariusz Justyński Dariusz Justyński
199
BLOG

Alimenty za utratę dziewictwa – rewolucja czy absurd?

Dariusz Justyński Dariusz Justyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 8
Tekst ten jest odpowiedzią na wycie Julek, które w czasach gimnazjalno-licealnych nie miały oporów przed rozdziewiczeniem przy pomocy kolegi z ławki tylko po to, żeby zobaczyć jak to jest. Te same licealne Julki zaś po trzydziestym roku życia odmawiają dojrzałym mężczyznom, którzy w czasie swoich nastoletnich lat inwestowali w siebie dyskontowania pozycji społecznej tylko dlatego, że one już przestały ich obchodzić. Pora stworzyć racjonalną politykę w tej kwestii, aby żadna ze stron konfliktu w toczonej od milionów lat wojnie płci nie doznawała niszczącego psychikę dysonansu poznawczego. To negatywnie wpływa na gospodarkę i ochronę zdrowia publicznego. Każdy mindfuck to konieczność ponoszenia wydatków na ochronę zdrowia psychicznego Julek, a każda samotna matka to ukrywający się pod mostem alimenciarz, który już na zawsze może zostać stracony dla gospodarki i systemu podatkowego. Zacznijmy działać racjonalnie przy pomocy odpowiednich instrumentów prawnych.

Wyobraźcie sobie świat, w którym pierwszy raz kosztuje. Nie, nie w sensie metaforycznym. Nie chodzi o złamane serce, naiwność czy życiową lekcję. Mam na myśli realne, twarde, wyliczalne pieniądze. Seks w wersji premium.

A teraz jeszcze lepiej: wyobraźcie sobie, że tracicie dziewictwo, a na drugi dzień na waszym koncie ląduje przelew. Nie od bogatego szejka z Dubaju, nie od sponsora w średnim wieku, który oferował „weekend w SPA”, ale od waszego pierwszego chłopaka. Bo państwo właśnie postanowiło, że pierwsza noc to nie tylko przeżycie emocjonalne, ale i transakcja – a za transakcje się płaci.

I to nie byle jak. Alimenty za utratę dziewictwa. Pomysł tak szalony, że aż genialny.


Świętość dziewictwa czy ekonomia seksualna?

Spójrzmy prawdzie w oczy: świat się zmienia, ale seks wciąż pozostaje jednym z najbardziej emocjonujących tematów, jakie można wrzucić na stół. Konserwatyści chcą wrócić do czasów, kiedy dziewictwo było skarbem, a lewicowcy – do czasów, kiedy seks był usługą jak każda inna. A co, gdybyśmy to połączyli?

Co, gdyby państwo powiedziało:

„Dobrze, dziewictwo to towar. Ale jeśli tak, to pierwsza transakcja nie może być darmowa. Ktoś musi za to zapłacić.”

To coś jak cło na importowane dobra. Albo podatek od luksusu.

A zatem jeśli mężczyzna skorzystał, a potem zniknął, niech płaci. Alimenty. Nie na dziecko, nie na rodzinę, tylko na to, że dziewczyna została porzucona po pierwszym razie.

Dla jasności: to nie pomysł rodem z „Opowieści papy Smerfa”. To nie próba odgórnego kontrolowania seksualności kobiet. To po prostu brutalne dostosowanie relacji międzyludzkich do rynkowych realiów.

Bo nie oszukujmy się: jeśli coś jest rzadkie i wartościowe, to ma cenę.

A dziewictwo, jakby nie patrzeć, staje się coraz rzadsze.


Jak to miałoby działać?

Załóżmy, że powstaje odpowiednia ustawa. Wszystko musi być sformalizowane, w końcu nie możemy bazować tylko na „jej słowie przeciwko jego słowu”.


  1. Rejestr dziewic – Tak, to brzmi jak wyjęte z dystopijnego sci-fi, ale skoro mamy rejestry ciąż i rejestry skazanych, to czemu nie? Kobieta mogłaby dobrowolnie zgłosić swój „stan początkowy”, uzyskując odpowiedni certyfikat od lekarza.
  2. Pierwszy stosunek – Okej, powiedzmy, że dzieje się to w ramach „normalnej” relacji, nie komercyjnej. Jeśli związek się rozpada, a dziewczyna nie jest w ciąży, ale czuje się porzucona, może ubiegać się o alimenty za pierwszą noc.
  3. Kara za ucieczkę – Jeśli facet zniknął bez śladu, nie chce płacić, unika odpowiedzialności, to podobnie jak przy długach alimentacyjnych – dług rośnie, wchodzą komornicy, blokady konta, a w skrajnych przypadkach – więzienie.

W skrócie: chcesz, chłopie, być jej pierwszym? To kosztuje.


„Ale to przecież zmusi mężczyzn do korzystania z prostytucji!”

No i…?

Dokładnie o to chodzi.

Jeśli państwo wprowadzi alimenty za utratę dziewictwa, to nagle mężczyźni będą mieli tylko dwa wyjścia:

Być gotowym na małżeństwo albo poważny związek (co konserwatyści uznaliby za ogromny sukces).

Korzystać z legalnych usług seksualnych (co lewicowcy uznaliby za ogromny sukces).

Win-win.

Dzięki temu mniej kobiet będzie czuło się oszukanych i wykorzystanych, a rynek usług seksualnych zacznie przynosić państwu realne pieniądze.

I zanim ktoś powie: „Ale jak to, chcemy zmuszać facetów do płacenia albo do chodzenia do burdelu?”, przypomnijmy sobie, że żyjemy w świecie, w którym płaci się abonament za telewizję publiczną, której nikt nie ogląda.

Takie rozwiązanie miałoby realne skutki:

✅ Mniej przypadkowych ciąż – bo pierwszy raz będzie przemyślany.

✅ Mniej rozwodów – bo ludzie bardziej rozważnie podchodziliby do związków.

✅ Więcej pieniędzy w budżecie – bo prostytucja stałaby się jeszcze bardziej opłacalna dla państwa.

„A co, jeśli kobieta straci dziewictwo i nie powie, kto był pierwszy?”

Ooo, widzicie, tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa.

Bo skoro mamy rejestr, skoro mamy procedury, to może… dziewczyny zaczną domagać się uczciwego podejścia do tematu?

Wyobraźmy sobie: dziewczyna wchodzi w związek, wie, że to poważna sprawa, ale ma w ręku narzędzie, które może wykorzystać, jeśli zostanie porzucona.

To nie tylko ubezpieczenie emocjonalne. To narzędzie sprawiedliwości społecznej.


Podsumowanie: przyszłość czy absurd?

Czy alimenty za utratę dziewictwa to przyszłość?

Może nie.

Ale czy świat, w którym seks przestał być wyłącznie emocjonalną kwestią i stał się częścią rynkowej kalkulacji, już istnieje?

Zdecydowanie tak.

Zamiast więc udawać, że wszyscy jesteśmy romantykami i że „seks to tylko miłość i emocje”, może warto przemyśleć jego realną wartość w społeczeństwie?

I może, zamiast krzyczeć o moralności, zacznijmy liczyć?

Bo, jak widać, wszystko ma swoją cenę.

Nawet pierwszy raz.

https://www.linkedin.com/in/dariuszjustynski/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo