Widzimy niewyraźnie gdyż jesteśmy sami
nie dość skupieni
Rozmyte kształty czegoś co być mogło
kotwą hakiem wieszakiem parasolem
a płynnie stanie się latarnią
pod wielką szklaną sferą
i może kulą migotliwej magii
My też widziani tylko przez mrugnięcie
Zaledwie jednym gestem coś znaczymy
Jeden skłon głowy do tej drugiej głowy
będzie zbliżeniem nawet jeśli
jedna i druga głowa nie jest całkiem głową
Bo która jest nie bądźmy drobiazgowi
Wygięcie ciała to wygięcie ciała
stanięcie w kręgu niby nic wielkiego
lecz jacyś jednak się zbierają
kierują w jedną stronę
Tam się wyświetla poszarpana dosyć
cudza opowieść o wyglądach
coś tam naprawdę widać
Może tam warto iść
gdy już coś z nas tam jest
i można zmienić gest na ruch
Miń mdły pył zbędnych potłuczonych światów
rozprysłe bańki kosmosów zaniedbanych
O, tu na stercie świetlny złom Kałuża
niewyklutych kątów prostych Krzywe
okręgi niesprężystych spiral Skorupy sfer
nawet jeszcze niebieskich i proch słońc
w sianie zmierzwionych nie-promieni
Wszędzie niedokoszone pola sił
Niezbyt ciekawie ale za to
pod innym firmamentem pełne życia
składy budulca nowych światów
Jest już wór form słój farb snop strun kłąb smug
bo jak bez smug
i To niezbędne bez którego
nic
by się nie stało z tego co się stało
Oktogonalne Oko Zórz
kołowrót do nawijania tęcz
potoczy się od wód nad ląd
W dniu narodzin Oktawii, 8 lipca 2011
© A. Dąbrówka
Inne tematy w dziale Rozmaitości