W chwili gdy tę notkę ogłaszam, zaczyna się w Śródmiejskim Domu Kultury na Smolnej benefis rocznicowy Piotra Müldnera-Nieckowskiego. Z pewnością okazja ta zgromadziła liczne i różnorodne grono przyjaciół i kolegów.
O wszechstronnych ludziach powinni pisać jeszcze bardziej wszechstronni ludzie, albo kompletni ignoranci, którym nie sprawia różnicy o czym i o kim piszą. Tym drugim jest dużo łatwiej, gdyż nie widzą wyzwań, a też nie wzbudzają nadmiernych oczekiwań.
Może zatem pójdę tą łatwą drogą i zostawię fakty biograficzne i analizę twórczości nieocenionej Wikipedii – niech tam nie zaglądają skromni uprawiacze jednej działeczki, bo się zawstydzą dorobkiem tak wykształconego i pracowitego lekarza, dramaturga radiowego, prozaika, poety, medyka, tłumacza, a ostatnio – leksykologa i leksykografa w dziedzinie frazeologii, oraz profesora UKSW w dziedzinie językoznawstwa.
Jestem dumny, że przyłożyłem ręki i zachęty do tego, aby Piotr swoje wieloletnie zainteresowania frazeologią oraz imponujące zbiory przebudował w słownik.
Na tej niwie leksykograficznej właściwie się poznaliśmy, kiedy redagował i profesjonalnie robił skład i łamanie naszego Słownika antonimów. Pamiętam, jak śmiałem się z Małgosią †, przynosząc o dziwnej wielce porze kolejną partię korekty i zabierając następną, że szyld ich wydawnictwa powinien mieć oświetloną informację „czynne 24 h”, jak to jest na stacjach benzynowych.
Piotrze, nie mogłem skorzystać z zaproszenia, ale jak widać myślami jestem z Tobą, i życzę wielu dalszych lat niegasnącej inwencji, która nie gaśnie gdyż się wciąż odnawia. Jak to:

Inne tematy w dziale Kultura