
Niech nie osądza nikt, i nie rozdziela
niczego oko gdyż samo widzi tyle co pomieści

Że oto cicho rozdmuchnięte poznikały górki
krainy i teatry z pełnymi obsadami

Jak zmyte pozmywane maski małych umęczonych mimów
zmieniają się w skupione oczy widzące pół wszystkiego

a czasem prawie wszystko

A gdy nie wszystko

– to przynajmniej wiele razy

Jedną tylko co prawda stronę rzeczy widzą
i tyle pokazują

– lecz ją pomnożą i bezbłędnie odrysują
proste kąty

Co najważniejsze zaś, dostrzegą w oku
swym nie tylko źdźbła

ale i belki, no bo całe sosny

Ruch przetapiania szklanych gór
(czy nie od środka idzie ich gorąco?)

zamków

bram

lodokapów

Przewalczył ten i ów Syzyf

nawałę która
go przykrywała

A gdy pokapał zwykły deszcz
same się odsłoniły stałe lądy

nie całe pogrążone we śnie

Jeszcze niedawno zgięte aż do ziemi
łodygi podnoszą w górę pąki

Ponad resztkami śniegu
zielony mosteczek
ugina się

i też zielona łąka już ze znanym starym

młodym przebiśniegiem

© A. Dąbrówka
Inne tematy w dziale Rozmaitości