Sztuczne zawyżanie cen, tuż przed wielkimi wyprzedażami, a późniejsze ich obniżanie, to praktyka całkiem nierzadka w wielu wielkich sklepach.
A to nie jest jedyna pułapka jaka czeka nas podczas wywoływanej psychozy wyprzedaży: „black friday”, „black weekend” itp.
Oczywiście, chyba każdemu z nas kiedyś udało się kupić coś w promocji. I to jest miłe uczucie.
Ale przypomnijmy sobie ile jest takich sytuacji, kiedy pod wpływem medialnej, zbiorowej wyprzedażowej hipnozy, kupujemy rzeczy na zapas, które na tą chwilę nie są nam potrzebne i które być może nigdy się nie przydadzą. Będę one zalegać w naszych szafkach, piwnicach, garażach, stając się tylko siedliskiem kurzu, aby kiedyś tam, po paru latach, przy jakichś generalnych porządkach, znaleźć promocyjnie zakupione sprzęty, albo ciuchy i przypomnieć sobie, „o kurcze, ale to była świetna okazja”!
Tylko czy spodnie kupione za 20 zł zamiast 100 zł, których nigdy nie założymy, to rzeczywiście taki świetny interes?
Inne tematy w dziale Gospodarka