Prawdziwa kobieta powinna być w domu, wychowywać dzieci, wykonywać prace domowe, usługiwać mężowi. Niepotrzebne są jej studia, gdyż w wieku około 25 lat powinna mieć już co najmniej trójkę dzieci. Nie wypada jej się też mieszać w politykę, bo to typowo męskie zajęcie.
Znany wszystkim pogląd działaczy KNP na temat kobiet, staje się ostatnimi czasy coraz bardziej przez nich samych kamuflowany, a jednym z elementów odczarowywania „szowinistycznej” partii jest zatrzęsienie kobiet z Nowej Prawicy w sferze publicznej, widoczne zwłaszcza na facebooku i innych portalach internetowych. Ostatnio, przy okazji szkolenia przed wyborami samorządowymi, które miało miejsce 30 sierpnia w Sali Kolumnowej Sejmu RP, obserwowaliśmy inwazję kobiet z KNP, chcących swoją postawą zmienić utarty, o ich roli w świecie, stereotyp. Niestety stratedzy tej partii sami strzelili sobie w stopę, bo przecież kobieta na męskim stanowisku (jakim jest działacz polityczny) to bez wątpienia … feministka.
Z ideologii KNP-owskiej wynika, że kobietom prawicowym w ogóle nie należy mieszać się w politykę, gdyż uznając dominację gatunku męskiego i wiedząc o jego intelektualnej przewadze, powinny się usuwać i pozostawiać pole do popisu osobnikom na wyższym szczeblu ewolucji czyli właśnie mężczyznom. Tymczasem działaczki z KNP, stawiają się jakby poza klasyfikacjami i podziałami, które nota bene same tworzą, tak jakby głoszone przez nich poglądy nie dotyczyły ich personalnie.
Przykładowo: krytykują parytety i politykę afirmacyjną wobec kobiet, a same korzystają z promowania i polecania ich profili przez kolegów z partii tak jakby „były niezdolne” do tego, aby samodzielnie zatroszczyć się o reklamowanie swojego wizerunku oraz potrzebowały pomocy mężczyzn. (Wszystkie linki z ich stron są podawane przez wyżej usytuowanych działaczy partyjnych, którzy również rozsyłają zaproszenia do polubienia ich profili na facebooku).
Aktualnie Nowa Prawica eksponuje więc młode kobiety, które postawiły na karierę zawodową, w tym przypadku polityczną - bardzo często, choć nie zawsze - kosztem założenia rodziny. Można powiedzieć, że wytworzyły się wśród nich co najmniej dwie grupy: pierwsza skupia młode, niezależne, jeszcze studiujące, lub już po studiach, bezdzietne i nie planujące na razie roli matek, aktywnie działające, udzielające się w mediach, organizujące spotkania itp. Druga - mniej liczna – do której zaliczają się również aktywne działaczki, z tym, że posiadające już rodziny i potomstwo. Jaka nasuwa się krótka konkluzja? Te, które rezygnują z macierzyństwa dla kariery politycznej są jak feministki, a te, które mają dzieci i opuszczają dom, nie wypełniają misji stwarzania dla swoich pociech domowego ogniska.
Ktoś mądry powiedział kiedyś, że państwo „wygnało” matki z domów do pracy i przez to zaburzyło funkcjonowanie rodzin. Skoro więc niektóre aktywne działaczki mają dzieci, dlaczego w takim razie myślą o karierze politycznej? Kto w czasie ich działalności będzie wypełniał za nich obowiązki matek? Może jakieś inne kobiety zajmą się ich domem, dziećmi, … a w końcu ich mężami?
Demografowie zgodnym chórem alarmują, że aby nie doprowadzić do kryzysu demograficznego, każda młoda kobieta w Polsce powinna urodzić przynajmniej dwójkę dzieci. Dlaczego więc te panie swoim przykładem pokazują, że najlepiej opłaca się siedzieć w Sejmie, biurze poselskim lub jeździć na spotkania wyborcze po całym kraju? Dla wielu kobiet jawi się to jako dużo bardziej atrakcyjne zajęcie, niż monotonne prowadzenie domu i opieka na dziećmi, no i w końcu zaczną brać z nich przykład.
Zastanawiające dlaczego w dobie kryzysu demograficznego, Nowa Prawica promuje właśnie te panie, które wybrały „męski zawód” i zamiast wypełniać misję przeznaczoną kobietom, wolą stawać się gorszymi mężczyznami.
Jeśli jakaś młoda dziewczyna zobaczy pięknie ubrane, zadbane kobiety sukcesu, których docelowym miejscem pracy jest Sejm, tudzież sejmik, a może nawet Parlament Europejski, nie zamieni tego na nieprzespane noce z płaczącym dzieckiem, zmienianie pieluch, stanie całymi dniami nad zmywakiem, wygotowywanie butelek do mleka i robienie wielu, wielu innych rzeczy związanych z zajmowaniem się domem, nie wspominając już o rezygnacji z własnych potrzeb i ambicji. Co szefowie KNP zrobią, jeśli wszystkim paniom zamarzy się nagle robienie kariery w Nowej Prawicy, odejdzie ochota zostania gospodynią domową i pójdą one w ślady swoich koleżanek, nowoprawicowych feministek? Tak, feministek, bo w mojej definicji feministki to kobiety, które swoją karierę, polityczną, zawodową czy naukową przedkładają nad macierzyństwo. Na zamieszczonej fotografii, dostrzegam w zdecydowane większości właśnie takie kobiety.
Inne tematy w dziale Polityka