Jeśli Polska zdecyduje się przekazywać Unii Europejskiej coraz więcej zadań dyplomatycznych i skoncentruje własną politykę narodową na Unii Europejskiej, to nie może się dziwić temu, że dla Waszyngtonu polska polityka zagraniczna staje się niewielką i niezrozumiałą częścią bałaganiarskiego brukselskiego konsensusu – pisze specjalnie dla Salon24.pl były ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce Charles Crawforf, którego zaprosiliśmy do debaty na temat stosunków polsko-amerykańskich. (publikujemy autoryzowaną angielską wersje tekstu i polskie tłumaczenie)
Dzięki mojemu nowemu iPadowi kupuję filmy, które wcześniej mi umknęły. Jednym z takich filmów są „Wrota Niebios” (ang. „Heaven's gate”) - zaskakujący, czterogodzinny western z 1980 roku zakrawający na arcydzieło. Wyreżyserowany przez Michaela Cimino obraz okazał się jednak finansową klapą, co przyczyniło się do upadku United Artists [amerykańskie studio filmowe – przyp. tłumacza]. W recenzji w „The New York Times” „Wrota Niebios” zostały wręcz porównane do „wymuszonej, czterogodzinnej wycieczki po czyimś salonie”.
Jednym z zagadnień poruszanych w filmie z mojego punktu widzenia – rzecz rzadko spotykana w westernach – jest problem biednych imigrantów z Centralnej i Wschodniej Europy i ukazanie go jako szerszego problemu tworzenia się amerykańskiego Zachodu. Często można usłyszeć w nim polski, serbski i inne języki, niektóre bardziej, niektóre mniej przekonujące.
Polscy czytelnicy znacznie lepiej ode mnie znają długą historię migracji Polaków do Ameryki Północnej. Niektórzy Polacy byli w niej już w 1608 roku, zanim dotarli tam sami pielgrzymi [chodzi o pielgrzymów, którzy przybyli do Ameryki na statku Mayflower w 1620 roku i zapoczątkowali Dzień Dziękczynienia – przyp. tłumacza]. Polacy walczyli o amerykańską niepodległość. Wiek później już setki tysięcy Polaków przemierzało Atlantyk w poszukiwaniu lepszego życia (zazwyczaj w północno - środkowych stanach).
Dlatego nie jest przypadkiem, że przywrócenie niepodległej Polski było jednym z czternastu celów prezydenta Woodrowa Wilsona zaprezentowanych na konferencji w Wersalu się po Pierwszej Wojnie Światowej. Albo to, że Stany Zjednoczone rządzone przez Ronalda Reagana tak mocno popierały „Solidarność” sześćdziesiąt lat później. Obecnie w Stanach żyje 10 mln Amerykanów polskiego pochodzenia ze szczególnie silną wspólnotą w Chicago.
Do ostatnich lat wpływ Polaków w Wielkiej Brytanii był znacznie mniejszy. Cofając się do wczesnego XVII w., ruch migracyjny funkcjonował wręcz w drugą stronę: to ubodzy Szkoci i Anglicy podróżowali do rozwijającego się Gdańska w poszukiwaniu pracy.
Druga Wojna Światowa przywiodła do Wielkiej Brytanii wielu polskich patriotów, ale nawet wtedy ilość Polaków na Wyspach była relatywnie niska: w spisie ludności z 1951 roku ich liczbę szacowano na 162 tysiące.
Komunizm w Polsce uniemożliwiał jakikolwiek znaczniejszy napływ Polaków do Wielkiej Brytanii. Film „Fucha” (ang. „Moonlighting”) Jerzego Skolimowskiego z 1982 roku rzucił jednak światło na sposób, w jaki niektórzy Polacy docierali do Anglii, by nielegalnie tam pracować remontując domy. Pamiętam z niego jedną scenę, w której oburzony Anglik pochodzący z klasy średniej, wścieka się na złośliwe zachowanie robotników i, parskając z braku lepszej zniewagi, demaskuje oszołomionych Polaków jako „komunistów”. Sam Aleksander Kwaśniewski był w tym okresie w Londynie, gdzie pracował na czarno w pubie niedaleko stadionu Arsenalu.
Sytuacja uległa zmianie, kiedy skończył się komunizm i Wielka Brytania zniosła restrykcje wizowe w latach '90; znacznie więcej Polaków przyjechało wtedy na Wyspy i zaczęło tam pracować – legalnie lub nie. Potem nastąpił wielki wybuch w 2004 roku, kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej. Rząd Tony'ego Blaira cierpiał katusze w związku z perspektywą pojawienia się tylu ludzi z Europy Centralnej – a w szczególności Polaków – zyskujących prawo do mieszkania i pracowania w Wielkiej Brytanii praktycznie bez żadnych ograniczeń. Koniec końców postanowił jednak po prostu to zrobić.
Jako brytyjski ambasador w Warszawie dostałem instrukcje, aby przekazywać dobre informacje ówczesnemu polskiemu rządowi. Poprosiłem o spotkanie z Józefem Oleksym, byłym Ministrem Spraw Wewnętrznych. Powiedziałem mu, że w dniu kiedy Polska wejdzie do UE, wszystkie ograniczenia nałożone na Polaków mieszkających i pracujących w Wielkiej Brytanii zostaną zniesione – dodatkowo każdy nielegalnie pracujący Polak na Wyspach zostanie objęty amnestią. W ogóle mi nie uwierzył mi i pytał wielokrotnie: „Gdzie tkwi haczyk?”. Cała historia dla zainteresowanych jest opisana tutaj: http://charlescrawford.biz/blog/free-movement-of-poles-what-s-the-catch-
Było to niedługo przed tym, jak setki tysięcy Polaków (hydraulików i innych) przyjechało do Wielkiej Brytanii i Irlandii, by tam żyć i pracować. Obecnie liczby te naturalnie spadły? . Ale i tak był to jeden z największych ruchów Europejczyków w czasach pokoju i w dużej mierze udany socjologiczny eksperyment na kolosalną skalę.
W nieco innych okolicznościach, na wyższym, politycznym szczeblu, znaczenie Polski dla amerykańskiej administracji – i znaczenie Waszyngtonu dla Polski – spada. Mówiąc wprost – Polska nie jest po prostu tak duża czy ważna (przynajmniej w porównaniu z Chinami, Rosją, Indiami, Brazylią, a nawet Koreą bądź Indonezją), aby przyciągać uwagę coraz bardziej defensywnego i na dodatek wyniosłego Waszyngtonu (Przypis: Wielka Brytania także coraz słabiej radzi sobie ze Stanami, ale nasze członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i inne doświadczenia historyczne wciąż się liczą). Kiedy byłem w Polsce, ludzie mówili dumnie: „Oczywiście, ale Polska ma więcej studentów niż cała populacja Estonii”. A ja (mało uprzejmie) powiedziałbym: „Oczywiście, ale Chiny mają więcej studentów niż cała populacja Polski”.
Polska polityka zagraniczna ma obecnie trzy przewagi:
- Polska pokazała reszcie Europy jak wygląda państwo o stałym wzroście ekonomicznym, stabilnych finansach publicznych i coraz bardziej stabilnej polityce od roku 1991. To może działać jako wielki przykład dla Środkowego Wschodu oraz Afryki Północnej, jeżeli UE będzie wystarczająco mądra, aby z tego skorzystać. (Dlatego martwię się, gdy słucham moich najbardziej bystrych polskich przyjaciół wyrażających niepokój o polskie niezreformowane finanse publiczne i nierozważne wydatki rządu: czy cokolwiek sensownego zostało zrobione w tej materii przez kolejne polskie rządy od czasu Planu Hausnera parę lat temu?)
- Polska może pomóc UE (i Stanom Zjednoczonym) zrozumieć powiązanie problemów Rosji i grupy państw Ukraina/Białoruś/Gruzja/Mołdawia. Tutaj Polska robi całkiem dobrą robotę, chociaż wielu wiarygodnych Polaków obawia się, że to Rosja jest lepiej sobie radzi w niektórych kluczowych zagadnieniach.
- Polska bardzo poważnie podchodzi do kwestii obrony NATO w Europie i niezwykle serio traktuje problemy o wadze „cywilizacyjnej”. Jakkolwiek - Polska, która staje się coraz bogatsza, ale nie zobowiązuje się do wydatków i reform obronnych niezbędnych, aby wykonywać operacje na europejskim poziomie (np. teraz w Libii), nie będzie imponować Waszyngtonowi ani innym kluczowym stolicom zbyt długo.
Wnioski?
Wszystko się zmienia w przeciągu lat, dekad i wieków. Wiek, kiedy najlepsze dla Polaków szanse do lepszego, godnego życia leżały w opuszczaniu ich kraju i podróży około 6 tys. km do Chicago (bez perspektywy powrotu) się skończył. Obecnie w Polsce każdy może wziąć tani autobus do Londynu (teraz również Monachium), pracować kilka dni, żeby zarobić tam dodatkowe pieniądze, a potem wrócić do domu – wszystko to w tydzień bez drogich i uwłaczających kolejek po wizę. Nie do uniknięcia jest, że w tej nowej sytuacji narodowa perspektywa musi zacząć się w miarę szybko zmieniać.
W końcu Polska sama celowo rezygnuje ze znacznej części swojej tożsamości i polityki zagranicznej na rzecz „Europy”. To proces, do którego przyczyniło się hojne porozumienie w sprawie finansowania Polski przez UE, wynegocjowane podczas przez brytyjską prezydencję w 2005 roku. Ale silne wspieranie koncepcji „Więcej Europy” przez Polskę – niedługo może zostać zilustrowane podczas pierwszej prezydencji Polski w UE – oznacza raczej „Mniej Polski”.
Jeśli Polska zdecyduje się przekazywać Unii Europejskiej coraz więcej zadań dyplomatycznych i skoncentruje własną politykę narodową na Unii Europejskiej, to nie może się dziwić temu, że dla Waszyngtonu polska polityka zagraniczna staje się niewielką i niezrozumiałą częścią bałaganiarskiego brukselskiego konsensusu.
Charles Crawford sprawował urząd Ambasadora Wielkiej Brytanii w Warszawie w latach 2003-2007. Można się z nim skontaktować na: www.charlescrawford.biz
Tłum . Thomas Orchowski
ORYGINAŁ
POLAND, USA, UK – What Next?
Thanks to my new iPad I have been buying all sorts of movies which I previously missed. One such movie is "Heaven’s Gate", the baffling four-hour long Western masterpiece from 1980 directed by Michael Cimino which was such a box office disaster that it helped bring down United Artists. The New York Times review rudely compared it to "a forced four-hour walking tour of one's own living room."
Part of the interest of the film from my point of view was the way -- unusual for Westerns -- it portrayed poor immigrants from Central and Eastern Europe as part of the wider drama of the opening up of the American West. Polish, Serbian and other accents are frequently heard, some more convincing than others.
Polish readers will all know far better than me the long history of Polish migration to North America. Some Poles were there already in 1608, before the Pilgrims themselves arrived. Poles fought for America's independence. A century later the rate of immigration accelerated as hundreds of thousands of Poles crossed the Atlantic to look for a better life, typically in the mid-West.
It therefore was no coincidence that the restoration of an independent Poland was one of President Woodrow Wilson's 14 points presented at the Versailles negotiations after the First World War. Or that the United States led by Ronald Reagan gave such forthright and firm support to the Solidarity movement in Poland some 60 years later. There are now up to 10 million Americans with some claim to Polish descent, with a particularly strong community in Chicago.
Until very recently the impact of Polish communities in United Kingdom was far smaller. Back in the early 17th century, indeed, the movement was the other way: impoverished Scottish and English people making their way to prosperous Gdansk to look for jobs.
The Second World War brought many Polish patriots to Britain, but even then the absolute number was still relatively small: the 1951 British census recorded 162,000 Poles.
Communism in Poland prevented any further major influx of poles to the UK, although the wily 1982 movie "Moonlighting" directed by Jerzy Skolimowski did cast light on the way some Poles reached England to work illegally (restoring houses), with hilarious cultural mutual misunderstandings. I seem to remember one scene in which an indignant middle-class Englishman is enraged by their mischievous activities and, spluttering for lack of a better insult, denounces the bewildered Poles as “Communists!” Aleksander Kwasniewski himself made it to London during this period and worked below the radar in a pub near Arsenal football ground.
Things were transformed first when communism ended and the United Kingdom lifted visa restrictions on Poland in the 1990s; many more Poles crossed over and started to live and work more or less legally. Then came the Big Bang in 2004, when Poland joined the European Union. The government of Tony Blair agonised over the prospect of so many Central Europeans - and particularly Poles - gaining the right to live and work in the UK with almost no restrictions placed. Finally they decided to "just do it".
As British ambassador in Warsaw I was instructed to convey the good news to the then Polish government. I asked for a meeting with the then Interior Minister Józef Oleksy. I told him that on the day Poland joined the European Union all restrictions on Poles living and working in the UK would be lifted, plus there would in effect be an amnesty for any Poles who had been working illegally in the UK up to that point. He simply did not believe me, repeatedly asking "Gdzie tkwi haczyk?" The full story is here for anyone interested: http://charlescrawford.biz/blog/free-movement-of-poles-what-s-the-catch-
It was not long before hundreds of thousands of Poles, plumbers and all, were arriving in the UK and Ireland to live and work. The numbers have naturally dropped back now. But even so, this was one of the greatest movements of European people ever seen in peacetime, and a (mainly successful) social science experiment on a colossal scale.
In these quite different circumstances, at the high political level Poland’s ‘meaning’ to the US Administration - and Washington’s meaning to Poland - is declining. To be blunt, Poland is just not that big or important to catch the attention of an increasingly defensive and even supercilious Washington, at least as compared to China or Russia or India or Brazil, or even Korea or Indonesia. (Note: the UK too finds it ever harder to deal with Washington, but our UNSC membership and other historic advantages still count.) When I was in Poland people said proudly: “But of course Poland has more students than the whole population of Estonia”. And I’d (rather ungraciously) say: “But of course China has more students than the whole population of Poland”.
Poland’s key foreign policy advantages now are threefold:
- Poland has set a powerful example to the rest of Europe of steely sustained self-discipline in delivering economic growth, stable public finances and increasingly stable politics since 1991. That can act as a towering example to the Middle East and North Africa, if the EU is smart enough to use it. (This is why I hear with some alarm my smartest Polish friends expressing unease about Poland’s unreformed public finances and ill-advised government spending – has anything sensible been done by successive Polish governments in this area since the Hausner Plan a few years ago?)
- Poland can help the EU (and indeed the USA) understand Russia and the Ukraine/Belarus/Georgia/Moldova nexus of issues. A pretty good job being done here, although (again) many plausible Poles fear that Russia is getting the better of several key arguments
- Poland in principle brings a robust attitude to European/NATO defence issues and takes seriously questions of ‘civilisational’ weight. That said, a Poland which is increasingly prosperous but not committing to the defence spending and defence reforms needed to make a sharp operational difference at the European level (eg now in Libya?) is not going to impress Washington or other key capitals for too long.
The point?
Simply that things come and go over years and decades and centuries. The age when Poles’ best opportunities to live decently lay in abandoning their country to travel some 6000km to Chicago (and perhaps never return) has ended. Now anyone in Poland can get a cheap bus to London (or now Munich), work for a few days to earn some extra money, then go back home again, all within a week and with no expensive and humiliating visa queues. It’s inevitable that in that new situation national perspectives must start to change quite fast.
Finally, Poland itself is deliberately surrendering significant parts of its own identity and foreign policy to ‘Europe’, a process helped by the excellent and generous deal on EU funding for Poland negotiated by the UK Presidency in 2005. But Poland’s strong support for ‘More Europe’ – soon to be exemplified in Poland’s first EU Presidency - tends to mean ‘Less Poland’.
If Poland decides to outsource more and more aspects of its diplomacy and collective national policy energy to the European Union, Poland should not be surprised if Washington starts to see Polish views as simply one minor and not easily comprehensible part of a messy Brussels consensus.
Charles Crawford served as HM Ambassador in Warsaw from 2003-2007. He can be contacted at www.charlescrawford.biz
Inne tematy w dziale Polityka