Kredyty walutowe mogą być ryzykowne i dla pożyczkobiorcy, i w swojej masie dla kraju. Jestem zdania, że nadzór bankowy powinien zupełnie zakazać kredytów w euro, jeśli okaże się, że wprowadzane regulacje będą niewystarczające - mówi prof. Krzysztof Rybiński w wywiadzie dla dziennika „Polska The Times”.
Popularne jeszcze kilka lat temu kredyty w obcych walutach dziś okryte są czarną sławą. Kraje europejskie, które obecnie dotyka kryzys, negatywnie wpływają na kieszenie Polaków. Coraz gorzej sytuacja wygląda w Portugalii, a co za tym idzie, pogorszy się także w Hiszpanii. Kłopoty w strefie euro są przyczyną niechęci do inwestowania w Europie Środkowej, czego konsekwencją będzie między innymi osłabienie złotego czy wzrost notowań franka. Prof. Krzysztof Rybiński radzi, aby utrzymywać kredyty walutowe na bezpiecznym poziomie – dziś mamy 60 proc. kredytów hipotecznych w obcej walucie, a dodając do tego zadłużenie kraju, które przekroczyło 65 proc. PKB, powinniśmy ograniczać zadłużanie się:Z punktu widzenia stabilności finansowej państwa pożyczki w walutach obcych trzeba utrzymać na bezpiecznym poziomie. Dotyczy to zarówno zadłużenia sektora prywatnego, który pożycza obce waluty, by kupić nieruchomości, jak i dotyczy to sektora publicznego, który pożycza, by zatkać dziurę budżetową. Łącznie zadłużenie zagraniczne nie powinno być zbyt duże, bo inaczej kraj może popaść w tarapaty– mówi prof. Krzysztof Rybiński w wywiadzie dla „Polska The Times”. Przykładem popierającym tezę profesora może być Argentyna, która miała nieduży dług publiczny, ale zadłużała się w dolarach. Inwestorzy z czasem doszli do wniosku, że kraj nie będzie mógł spłacać długów w obcych walutach. Skutek? Argentyna zbankrutowała.
Polska ma w planach wejście do strefy euro, jednak to także nie jest wystarczający argument, by brać kredyt w tej walucie – według prof. Rybińskiego, nie wejdziemy do strefy w ciągu kilku, może nawet 10 lat, a w tym czasie dotknie nas jeszcze niejeden kryzys, przez co gwałtownie wzrosną raty w najgorszym z możliwych momentów - podczas wzrostu bezrobocia. Nie należy także wiązać wielkich nadziei z prognozą umacniania się złotego, jego stabilna sytuacja nie musi oznaczać, że to dobry moment na wzięcie kredytu. Złoty umacnia się, kiedy inne waluty tanieją, jednak zdarzają się sytuacje takie jak w 2008 r., kiedy waluty zaczęły gwałtownie drożeć. Osoby, które wzięły kredyt walutowy zostały z zadłużeniem wyższym o 20, 30, lub nawet 50 proc.
Czy możliwe jest załamanie się złotego w najbliższym czasie? Fed drukuje dziś dolary, które krążą po świecie, powodują umocnienie się walut na rynkach wschodzących i wzrost cen akcji. W efekcie pojawią się bańki spekulacyjne. W którymś momencie Rezerwa Federalna (Fed) będzie musiała przestać drukować te dolary, w którymś momencie banki centralne będą musiały podnieść stopy procentowe. I muzyka pras drukarskich przestanie grać. Pytanie, co się wtedy wydarzy? Do tej pory złoty się umacniał, giełdy rosły. Ale jak muzyka przestanie grać, to okaże się, że mamy potężne tąpnięcie na rynkach akcji, silne osłabienie na rynkach rozwijających się, w tym tąpnięcie na rynku złotego. Ci, którzy brali kredyty walutowe, mogą za to drogo zapłacić. Czekają ich nieprzespane noce i kłótnie małżeńskie.
Kiedy FED przestanie drukować dolary, nasze niskie stopy procentowe w końcu zaczną rosnąć. Obecnie są na poziomie 0.25 – 1 pkt proc., średnia europejska to 4 proc. Płacąc długi, które teraz robi nasz rząd, zapłacimy więc wyższe odsetki, a raty kredytów zaczną gwałtownie wzrastać.
Inne tematy w dziale Gospodarka