Rzeczpospolita informuje– piloci prezydenckiego samolotu, lecącego do Smoleńska, nie mieli szans na bezpieczne lądowanie.
Edmund Klich, Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą”: Nie było jednej, ale 12 przyczyn katastrofy Tupolewa, Wstrząsające, że było aż tyle niedoróbek, łamania zasad podczas organizacji i samego lotu. Równocześnie podkreśla, że mgła, która 10 kwietnia spowiła Smoleńsk, uniemożliwiała lądowanie. Pułkownik odbył lot w takich samych warunkach w symulatorze - Siedziałem w jego kabinie. Ziemię zobaczyłem tylko raz, kiedy samolot był na wysokości 20 metrów. Zaraz potem nastąpiła „katastrofa”.
Dlaczego mimo wszelkich procedur i przepisów wciąż zdarzają się takie katastrofy? Edmund Klich obwinia za to osoby odpowiedzialne za wojskowe lotnictwo. Według niego piloci nie przestrzegają żadnych zasad i cieszą się z każdego lądowania – niezależnie od tego, w jakich warunkach i jak udało im się go dokonać.
Nie można jednak zrzucać całej winy za katastrofę na polskich pilotów. W uwagach do rosyjskiego raportu MAK Klich wskazuje także błędy popełnione przez Rosjan. Zwraca między innymi uwagę na kłótnię, jaka wynikła między kontrolerami. Jeden z nich, Paweł Plusnin, sprzeciwiał się wydaniu zgodny na lądowanie. Gdyby to on decydował tego dnia, do wypadku prawdopodobnie by nie doszło.
Inne tematy w dziale Polityka