Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Na gorąco mam kilka refleksji, bo sam kiedyś zajmowałem się tematem. Jeśli cała koncepcja ma mieć jakikolwiek sens, to musi opierać się na dokładnie tych samych zasadach, na jakich działają umowy cywilnoprawne: 1. autonomia woli stron; 2. równoprawność podmiotów; 3. ekwiwalentność świadczeń; 4. swoboda kontraktowania. Uchybienie któremukolwiek z tych warunków obróci cały pomysł wniwecz.
Poza tym - to nie może być zbieranina skrzywdzonych i poniżonych golasów, jako protest przeciwko hegemonowi. A skoro tak, potrzebny jest silny czynnik stabilizujący układ i nadający mu geopolityczny sens. W tym wypadku tylko dwa kraje spełniają taki warunek - są na tyle istotne, aby dać jakość, a na tyle proporcjonalne, że nie zdominują struktury. To oczywiście Turcja i Iran. Przy czym wiadomo, że Iran, choć jest potencjalnie znacznie korzystniejszym partnerem niż Turcja, nie zostanie dopuszczony z wiadomych względów.
W sumie geograficznie cały pomysł jest niczym innym jak powieleniem niemieckiego "Fall Blau", najważniejszej operacji II wojny, czyli wejściem na najkrótszą lądową drogę z Azji do Europy i oparcie układu na jej eksploatacji. Rosja wie jak powodzenie takiego projektu ją marginalizuje, dlatego rozpaczliwie próbuje zachować jakiś pakiet aktywów na Ukrainie.
Co do nas - tkwimy w punkcie kluczowym na mapie Nie wiem jak ta kluczowość wygląda na osi czasu. Szanse są, ale tu trzeba wielkiej umiejętności gry, czyli dobra, którego z różnych powodów nasi rządzący, a już zupełnie totalna opozycja - jesteśmy wyzbyci.
Nieśmiało wtrącając swoje trzy grosze, chcę, jak zwykle, poruszyć sprawę „co mamy robić jako Polska, dziś, jutro i za rok”. Biorąc pod uwagę skład/siłę naszych elit i istniejące nasze międzynarodowe powiązania. Oczywiście opcja związania się z Turcją czy Iranem, wymaga ogromnej wyobraźni. Że niby mamy ogłosić w Brukseli „słuchajcie, od jutra tworzymy bliski sojusz z Turcją, państwem A i państwem B, na razie, trzymajcie się” (żart). To się nie wydarzy, bo niby kto to ma pilotować po naszej stronie? I to w warunkach założonego nam przez Unię podwójnego Nelsona?
Z dużym zainteresowaniem zaczekam na ciąg dalszy tego artykułu, licząc, że będą tam też uwagi praktyczne. Ale nie na zasadzie udzielania rad komuś młodemu, pięknemu i zdrowemu, jak żyć idealnie, tylko biorąc pod uwagę to, co się dzieje na świecie w 2023 r. i kim my Polacy dzisiaj jesteśmy.
Nie wiem co może zmusić naszych rządzących do samodzielnego działania i zaprezentowania jakiejkolwiek odwagi. Rzeczywiście wytworzył się u nas paskudny układ polityczny, z punktu widzenia wrogich nam sił zewnętrznych - bardzo korzystny. Licytowanie się na prounijność, czyli dobrowolne włażenie w g.....
Publiczność wciąż jeszcze uważa, że UE to sezam, a "środki unijne" to manna z tego sezamu, ale tu się zacznie szybki rozjazd między rzeczywistością i wyobrażeniem o niej. Za moment fakty zaczną się rażąco kłócić z propagandą, jak za PRL i życie potoczy się swoją niezależną od nas dynamiką. Unia zmienia się w dom wariatów, a my jesteśmy na granicy z trzema krajami, które poza tym świrem zostaną. Z Rosją, Białorusią i Ukrainą. To ciekawa sytuacja, bo oni będą mieli tanią energię, tani transport i normalne jedzenie, a my niekoniecznie. Taka sytuacja wymusi zmianę całego układu i zmieni kierunki ciążenia. Z jekimi konsekwencjami praktycznymi, tego nie umiem przewidzieć, ale nieodległa przyszłość bardzo nas zaskoczy.
Czy mamy kogoś , kto potrafi zareagować? Mam wrażenie, że tak, o ile dostanie odpowiednie bodźce. Zastanawiam się , czy w nadchodzących wyborach obiektywnie najlepszym rozwiązaniem nie byłby dobry wynik Konfederacji, tak aby nikt nie mógł bez jej wsparcia utworzyć rządu. Bo choć w Konfederacji jest sporo dziwadeł, to jednak w tej chwili to jedyna siła wprost określająca idiotyzm trwania w UE, którym jesteśmy tak skrępowani, że o żadnej samodzielnej próbie budowania innych relacj, mowy na razie nie ma.
Obawiam się, że Konfederacja jest produktem niesprzedawalnym. Ze względu na wspomniane przez Pana dziwadła, ale również przez agresywny przekaz. Intuicja i doświadczenie podpowiadają mi, że wyborcy nie chcą podążać za takimi politykami.
Wkrótce się przekonamy. Nie zmienia to faktu, że rząd z Konfederacją czy bez, nie będzie żadnym partnerem dla Niemiec czy Brukseli, bo jesteśmy za słabi. Tu musi wydarzyć się coś ekstra, niestandardowego.
Konfederacja na tym zyskuje, zwłaszcza, że prowadzi bardzo dobry marketing, chowając ludzi skrajnych, a stawiając na prosty przekaz Mentzena i Bosaka. Jestem przekonany, że w sondażach są mocno niedoszacowani, a realnie dostaną ponad 10% i to wbrew pozorom będzie bardzo dobra informacja dla Polski.
Co można dodać. Na pewno to, że współpraca rosyjsko- niemiecka chyba doszła do granic wzajemnej opłacalności. Na obecnym etapie pojawił się problem przywództwa. I ten konflikt jest nieuleczalny, gdyż doktryny obu państw są tu kolizyjne.
Dlatego z punktu widzenia Rosji bardziej celowe jest stawianie na Trójmorze jako strukturę niezależną od Niemiec a zdolną do współpracy z Rosją.
Autor chyba też to "czuje" analizując niemieckie dążenia do dominacji nad całą Europą. Taka opcja jest sprzeczna zarówno z interesami państw Trójmorza jak i Rosji.
Dalsze analizy byłyby już dywagacjami po części o charakterze pobożnych życzeń, gdyż sytuacja zmienia się istotnie. Tu chciałbym jedynie zwrócić uwagę (znowu na bazie cywilizacyjnej) w jakim kierunku będzie następował rozwój ( też należałoby zdefiniować rozumienie pojęcia): czy w kierunku technicznej przewagi, czy też raczej będzie to dotyczyć dostosowania do istnienia. Pierwsza opcja prowadzi do nieuniknionej konfrontacji.
Obecnie jesteśmy u rozstajnych dróg.
Jak zatem wpasować polską problematykę w takie rozumienie procesów?
Mamy Grupę Wyszehradzką: Polska, Czechy, Słowacja, Węgry.
Mamy Trójkąt Lubelski - właściwe Międzymorze - oparte na ziemiach dawne RON (Białoruś z czasem dołączy). Polska, Ukraina, Litwa.
Ww. formaty, to formaty naszej bliskiej zagranicy.
Mamy Trójmorze czyli demoludy wzbogacone o Austrię, bez większości państw bałkańskich. W skład grupy wchodzą: Austria, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Polska, Rumunia, Słowacja, Słowenia i Węgry.
Mamy B-9 - inicjatywa militarna, składająca się z Bułgarii, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji i Węgier. W porównaniu z Międzymorzem brak Austrii (neutralnej co do zasady), Chorwacji, Słowenii (nie są państwami flanki).
Ww. formaty, to formaty wykraczające poza naszą bliską zagranicę.
Trzon stanowi 9 państw, Austria jako kraj niemieckojęzyczny zapewne lepiej by się czuła w układzie z Niemcami, ale załóżmy, że chciałaby swoją tożsamość budować na więziach z krajami dawnej CK monarchii.
Jeśli Ukraina się obroni, to właśnie Polska i Ukraina mogą odegrać kluczową rolę w tworzeniu drugiego płuca Europy, na podobieństwo Niemiec i Francji. Dziś widzimy, że UE jest zdominowana przez Niemcy i dlatego jest coraz bardziej wynaturzona i chora, potrzebna jest nowa jakość na wschodzie, tj. potrzeba ścisłej współpracy grupy państw, która nie da się rozegrać Niemcom i Francji. Ukraina jest taka ważna, bo ona spina ten projekt.
Turcja, Iran, Indie, to pieśń przyszłości. Wcześniej Mołdawia i pozostałe kraje bałkańskie, a po nich byłe republiki radzieckie z Kazachstanem, Gruzją... i wolną Czeczenią.
To wspaniale, że zaczyna się tu tworzyć platforma poważnych, ciekawych dyskusji a administracja dostrzega takie notki.
Czekam na ciąg dalszy.
Jak widać kraje Europy Środkowo-Wschodniej dostrzegają, że ich interesy nie są tożsame z interesami państw Europy Zachodniej, szczególnie teraz, kiedy ta straciła rozum.
Całkiem dużo tych organizacji państw naszej części Europy, o różnym charakterze. 3M to współpraca gospodarcza, a 2M to sojusz wojskowy wschodniej flanki NATO. I pewnie coś się z tego wykluje.
Przyciągnięcie Turcji, która nie może wejść do Unii byłoby dobrym posunięciem. Turcy po Wiedniu nas szanują. Siła takiego zrzeszenia państw + stowarzyszona z nim Ukraina byłaby ogromna.
To jest we wspólnym interesie tych państw. A wtedy można zneutralizować wpływy niemieckie w Unii i całe to wariactwo.
Mimo wszystko, państwa dawnego bloku wschodniego nie były tak zdemoralizowane jak żyjący w dobrobycie Zachód. Chociaż tyle dobrego z tej okupacji.