Nowy minister obrony wraz z nowym ministrem spraw zagranicznych, zapewne już wkrótce wydadzą stosowne rozkazy, w efekcie których, sprawnym manewrem desantowym, zdobędziemy eksterytorialny przyczółek w wiadomych okolicach. Zrealizują tym samym wyborcze zobowiązania. Powstrzymują ich względy formalne, póki co. Wszak są jeszcze przed zaprzysiężeniem.
Wszystko trzyma twardą ręką Kaczyński. Zwłąszcza panią premier. Zobaczymy, czy będzie równie skuteczny jak w kampanii wyborczej.
Osobiście przewiduję festiwal pomyek, lapsusów, śmiesznych sytuacji i neporozumień.
A najgorsze, że po ich epizodzie przy władzy Polska ze swoimi urzędami, instytucjami oraz zaludzniającą je rodziną (całkiem dosłownie) urzędniczą, pozostanie tak samo niesprawna, odmóżdżona, antyeuropejska i zapyziała. Stworzona przez ruskich i na ich podobieństwo.
Ruska bowiem ta urzędnicza Polska.
Zapytajcie rodziny urzędnicze, kto im imponuje? Jaki kraj jest dla nich wzorcem? Jaki system? Do czego i kogo tęsknią?
W tej kwestii nic się nie zmieniło od peerelu. Bo to peerelowskie jeszcze rodziny zasiedliły urzędy. I skutecznie pilnują stołków. Stosując bierny opór wobec Europy. Bo europejskie aspiracje Polski posierpniowej to kierunek przeciwny do tego, do którego dążą.
Wydaje się jednak, że kwestii antyeuropejskości, idą ręka w rękę z aktualną rewolucją ciemniaków. Niewykluczone więc, że po jej zakończeniu będą sporo bliżej celu.
I o kilka ładnych lat dłużej na stołkach.
Inne tematy w dziale Polityka