Dowodów, że wybory są sfałszowane na razie nie ma, ale nawet jeśliby nie potwierdziły się podejrzenia, to i tak rewolucja ciemniaków nie powinna ulegać egzaltacji. Wszak wygraną osiągnęli gromadząc głosy ledwo nieco ponad 19% uprawnionych do głosowania.
Nie watpię jednak, że szczególne, wschodnioeuropejskie 'ikony dziennikarskiej niezależności' (a przy okazji niepokorności ;))), 'tuzy' na miarę np. Lichockiej, Karnowskich, Semki, Ziemniakiewcza czy ich protoplasty Sellina (byłżeby to wzorzec lub nawet pierwowzór niezależności, oprócz Krzysia Skowrońskiego oczywiście;))), przedstawią wynik wyborów z przyrodzoną im niezależnością czyli niezwykle obiektywnie;)))
Dajmy jednak na chwilę spokój im i wszelkim innym grafomanom 4tej rp., zanim nas zemdli.
Jest bowiem kilka wiadomości z wyborów rodzących nadzieje różnorakie.
Po pierwsze, od młodych ludzi z partii Razem po raz pierwszy w Polsce usłyszałem program podobny do klasycznych, wprowadzonych w życie i sprawdzonych programów lewicowych partii z Zachodniej Europy w tym np. brytyjskiej Labour Party, skandynawskich socjaldemokracji czy francuskich socjalistów. To olbrzymi krok ku cywilizacji. Zachodnioeuropejskiej. W połączeniu z upadkiem Millera z jego towarzystwem, które nie chciało się wyzwolić z moskiewskiego rytu, może to wróżyć powstanie prawdziwej i cywilizowanej lewicy w Polsce. Serdecznie życzę sukcesu Zandbergowi i jego kolegom! Mam nadzieję, że dołączą do nich, wszyscy ci z przegranej koalicji, którzy nie identyfikują się z millerowskim obskurantyzmem intelektualnym oraz moskiewskim zacofaniem kulturalnym i obyczajowym i którym nie imponuje mafijny, ruski sposób organizacji społeczeństwa.
Paradoksalnie, drugi pozytywny pomysł, wiążę z ludźmi bez zauważalnych jakichkolwiek kwalifikacji i uzdolnień, którzy weszli do parlamentu w wyniku infantylnego protestu pod skrzydłami dotkniętego poalkoholową demencją Kukiza. Tylko oni, nie mając korzeni i zahamowań z nich wynikających, są bowiem w stanie doprowadzić do realizacji przedsięwzięcia, bez którego żadna próba reformowania tego kraju się nie uda i bez której ten kraj nigdy nie przestanie być miejscem, z którego trzeba uciekać.
Otóż wierzę, że mogliby...., są w stanie wymóc na tym, cokolwiek osobliwym parlamencie, projekt gruntownej przebudowy polskich urzędów! Koniecznie z ograniczeniem liczby urzędników oraz wprowadzeniem obowiązkowej kadencyjności piastowania absolutnie wszystkich stanowisk ( np. do 8 lat czyli odpowiednik dwóch kadencji sejmowych). Zarówno poziom intelektualny dzisiejszych urzędników jak i charakter przcy jaką wykonują to gwaranty tego, że państwo nic na takim zabiegu nie może stracić. Jestem za to pewien, ze zyska na sprawności, rozsądku
i przyzwoitości. Nie mówiąc już o sytuacji tych, którzy mogliby zostać zatrudnieni, a którzy aktualnie, mimo, że najczęściej sprawniejsi i lepsi, np. jako absolwenci nie mogą znaleźć pracy.
Obawiam się jednak, że najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że totalny dyletant Kaczyński razem ze swoimi podobnie kwalifikowanymi współpracownikami zniszczy i zepsuje wszystko, zostawiając tylko ruiny i zgliszcza.
Inne tematy w dziale Polityka