Coraz bardziej aktywny medialnie biskup Hoser, oprócz tradycyjnych komentarzy i wystąpień w roli dyżurnego księdza-ginekologa, biegłego w kwestiach prokreacji, seksu i wszystkiego co się z tym wiąże, raz po raz atakuje papieża Franciszka.
Tym razem, szarżę prowadzi pod pozorem obrony spuścizny po Janie Pawle II. To obłuda i dość bezczelne kłamstwo, bo przy betonowej grupie polskich, twardogłowych biskupów, konserwatywny przecież Karol Wojtyła, otwarty jednak na dialog z innymi religiami i z nikim nie unikający kontaktu i rozmowy, jawi się jako liberał. Każdy zaś liberał, to dla tych ociężałych intelektualnie, zapóźnionych kulturowo i zapyziałych hierarchów, to śmiertelny wróg.
To co mają do zaoferowania, każdemu inaczej myślącemu (w tym liberałowi), nie zachowującemu ich buraczanych standardów, to wyrok w życiu doczesnym i wieczne potępienie od zaraz.
W wyniku ich doraźnych i jak najbardziej doczesnych wyroków (czyżby to rezygncja z koncepcji sądu ostatecznego?) popartych stale zwiększającą się liczbą, wymuszonych przez nich rozwiązań prawnych.
Mistyfikacja ta i ubieranie się w szaty obrońcy polskiego papieża - co charakterystyczne w opozycji do aktualnego, wreszcie innego - potrzebna jest Hoserowi ze względów taktycznych i ma jako główny cel, wzmocnienie ataku. Kościół polski wbrew głoszonym przez Franciszka naukom, nie zamierza bowiem oddać ni piędzi z uzyskanych przywilejów oraz ze średniowiecznego w istocie rządu dusz jaki sprawuje w Polsce. Dla twardogłowych hierarchów, utrzymanie polskiego ładu, to wszak kwestia zasadnicza. Gdzie jeszcze na świecie biskupi są bogatsi? Gdzie, tak jak u nas, stoją ponad prawem? Gdzie jeszcze równie bezwstydnie czerpią ze wszystkich aspektów życia doczesnego bez owijania w bawełnę? Gdzie mają lepiej niż w Polsce?
I gdzie, prócz krajów wojującego islamu, jest ciemniejszy 'lud boży'?
Kościół europejski uporał się z tym problemem i postawami kilkaset lat temu, w czasach reformacji.
Kościół Ameryki Południowej, przez wieki zachowawczy - od czasu gdy jego duchowni otworzyli się na swoich biednych wyznawców, empatia i zrozumienie stały się ich głównymi cechami, a na koniec, gdy zaadaptowali elementy teologii wyzwolenia - zmienił się w tym zakresie diametralnie. Dowodem jego stanu i aktualnych pozycji jest Franciszek. Podobnie rzecz ma się z kościołem Afrykańskim.
W Polsce mamy sytuację odwrotną. Polscy hierarchowie, w obronie skostniałego, anchronicznego, średniowiecznego modelu chrześcijaństwa coraz śmielej i coraz częściej pozwalają sobie na niewybredne atakowanie Franciszka.
Z drugiej strony, słusznie oceniają, że to co on głosi i jego postawa są zaprzeczeniem aktualnego kościoła polskiego i realnym dla tego kościoła zagrożeniem.
Rodząca się polska schizma, obskurancka, coraz śmielsza i bezczelniejsza, ma za zadanie cofnąć rzeczywistość.
Rezultatem będzie (jest?) chrześcijański odpowiednik talibanu czy szariatu. I to w środku Europy.
Czekam, kiedy polscy biskupi oficjalnie wypowiedzą posłuszeństwo Watykanowi i ogłoszą schizmę polską. Z porządkiem wg Głodzia, Rycana czy innego równego im 'intelektaulisty'.
A może razem z np.Bertone skuteczny atak przeprowadzą w Watykanie?
Zostaną wtedy szafarzami sądu ostatecznego na ziemskim padole (za jakich w Polsce uważają się od dawna) a polskie prawo powszechne będą pisać, już bez ogródek w swoich pałacach, ogrodach
i plebaniach.
Póki co, sytuacja wydaje się rozwijać po ich myśli. Dzięki ciemnym masom i zastępom fundamentalistów pokroju Terlikowskiego. Ten wsławił się m.in. lansowaniem tezy że zachowania prokreacyjne na podobieństwo królika, są wystraczającą ale i niezbędną legitymacją obywatelską w tym kraju.
Tymczasem, oczywistym wydaje się, że powinien swoją witalność i energię (razem z witalnością i energią zniewolonej niegdyś przez niego, parafianki), zgodnie z nauką chrześcijańską, kierować na pomoc owocom koncepcji króliczego rozrodu, którymi wypełnione są domy dziecka. Nie tylko w Polsce.
Na dodatek, niestety nie tylko domy dziecka.
Inne tematy w dziale Polityka