Na szatański iście pomysł wpadł dość typowy przedstawiciel swoistej 'inteligencji' nowego typu, rodem z 4tej (lub kolejnej) rp. Pomysł, w istocie knajacki czyli taki jak jego autor: niby-dziennikarz Nisztor. Osobnik ów, samozwańczy niby-dziennikarz, mający problemy z poprawnym sformułowaniem w języku polskim zdania prostego – ujawnił tę kompromitującą cechę podczas wypowiedzi przed kamerami, wynikających z równie zaskakującej, świeżej jak i plugawej 'sławy' (Obejrzyjcie! Warto! ) - postanowił zarabiać na tym, że nie będzie jako niby-dziennikarz pisał. Zwłaszcza zaś nie będzie publikował.
Z punktu widzenia kanonów estetycznej przyzwoitości i przyzwoitości w ogóle, postanowienie to wydaje się dość oczywiste i wysoce pożądane.
Wszelako, to co normalne ( i przyzwoite) to dla rzeczonego niby-dziennikarza obce, wrogie i przeciwne jego naturze.
I tu dochodzimy do sedna sprawy czyli jego przewrotnego planu.
Wymyślił bowiem, że zaszantażuje tym czego nie wyda. Tym bardziej że ten żniwno-omłotowy 'czarodziej słowa' i nowomowy opisywał gęsto i barwnie (w swoim stylu oczywiście) jakichże to świństewek i świństw nie opublikuje.
Mimo, że brak publikacji jest stanem jedynym możliwym dla Nisztora niby-dziennikarza, wkrótce złapał na swoją, obskurancką legendę kilku kmiotków (jakkolwiek niektórych słusznego wzrostu) z poziomu zbliżonego do 4tej rp. z jej paraintelektualnymi ale za to twardo-konserwatywnymi emanacjami.
Te bezmózgi, z kolei, ze swoim gronem, równie ociężałych umysłowo znajomych, przyjaciół, współpracowników i klientów uwiarygodnili go w mediach 4tej rp, w tym w czołowych pismach tuzów i politruków rewolucji ciemniaków, takich jak sami bracia Karnowscy
I wszystko po to, by niby-dziennikarz (ni-?), opublikował całkiem obszerny stek nielegalnych, średnio ważnych i nieestetycznych podsłuchów oraz, a na koniec, by zgarnął premię szantażysty.
Swoją drogą, jak niewiele czasu potrzeba było, by podsłuchiwanie - owo narzędzie esbe i 'ancien regime'u' stały się podstawowym atrybutem dnia dzisiejszego!
To oczywiste, że nie podzielam ekscytacji zawartością 'taśm niemalże z wychodka' (wszak, żeby podsłuchiwać kogoś w wygódce trzeba być dewiantem!), ale nie zgadzam się też – z wysoką, ponoć – oceną, jaką podsłuchanym wystawił premier. Cóż bowiem z tego, że w zasadzie (poza potknięciami Nowaka) nie kręcili lewych interesów, kiedy np. rozmowa Belki z Sienkiewiczem ujawniła żenujący poziom intelektualny tego drugiego. I nie chodzi mi wcale o prymitywny język i przaśne w nim konstrukcje, chociaż to wstyd i obraza sławnego przodka. Ważniejszy jest jednak infantylizm, brak logiki oraz intelektualna miałkość i schematyzm, przezierająca z każdej podsłuchanej frazy. To, niestety, nie świadczy najlepiej również o prof.Belce. Jak mógł uczestniczyć w tym pseudointelektualnym bełkocie pseudowtajemniczonego ale za to prawdziwego profana, przez tyle czasu ?!
Ale to zgoła nic, przy 'murzyńskości' Sikorskiego. Ciekawym, czy konsultował już tę kwestię z Obamą ? Lub choćby z Kerrym? Co oni na to? Podzielają może jego zdanie?
To naprawdę niemiłe zaskoczenie. I mnie wystarczy.
Jednakowoż, okolicznością najbardziej Sikorskiego obciążającą, jest ujawniona, przy całej hucpy, jego zażyła znajomość z plugawo osławionym polskokonserwatywnym kmiotkiem, znanym z tego że jest łąjzą, tchórzem i ignorantem i czołowym felietonistą czwartej rp.
Zaiste, tylko zażyłość z Błaszczakiem (jak z każdym osobnikem dysponującym IQ około 60) wstrząsnęłaby mną bardziej.
Mimo wszystko, jednak Polska (ani żaden kraj), nie zasłużyła na powtórkę z Kaczyńskim lub jego średnio umocowanym i raczej mało lotnym plenipotentem Glińskim, jako premierem.
A Kolska, jak zwykle dla kolaków!
Inne tematy w dziale Polityka