Aguirra Aguirra
342
BLOG

Tromtadracja Brudzińskiego czyli oswojenie obskurantyzmu.

Aguirra Aguirra Polityka Obserwuj notkę 5

W ostatnią sobotę, w audycji B.Michniewicz w radiowej Trójce, najpierw z rozbawieniem a potem z narastającym zniecierpliwieniem słuchałem profana ekstremalnego, prawdziwego polskiego konserwatywnego prawicowca i barbarzyńcy, na poziomie Luśni-młota tj. posła Brudzińskiego. Z zasady nie podoba mi się pomysł zapraszania do poważnych mediów, troglodytów tego rodzaju. Nie chwaląc się, słuszność mojego zdania w tej sprawie, poniewczasie i w sposób oczywisty potwierdziła historia kompletna a nikczemna, naszego nad wyraz prostego wicepremiera bez matury, z rządu pisu Kaczyńskich.
Najwyraźniej jednak media publiczne, w tym nawet tak renomowane jak Trójka (nawet bez wzmożonych politycznie: Skowrońskiego razem z b.sekretarzami jedynej słusznej partii Targalskim i Wolskim), nie potrafią wyciągać najprostszych wniosków z otrzymanych nauczek. Zapraszają więc do bólu np. rzeczonego Brudzińskiego albo niemile i nieestetycznie pulchnego (rozpulchnionego?) intelektualnie Hofmana, sprzeniewierzając się w ten sposób zapisanym w ustawie, regułom wypełniania misji edukacyjnej.

No i rezultaty są zawsze opłakane.
W czasie godzinnej audycji, o której piszę, Brudziński kilkanaście razy podzielił się ze słuchaczami radością jaką sprawiło mu poznanie nowego słowa.

Jakiego?....

Tu właśnie pojawia się problem......

Poznał on bowiem, jako przeciętny czyli niezbyt lotny i nieszczególnie wyedukowany przedstawiciel konserwatywnej prawicy polskiej, słowo (być może nawet pojęcie?), którego nie ma!

Tylko on sam, mógłby (gdyby potrafił?) być może objaśnić, gdzie natknął się – niebożę – na ten językowy, smakowity lapsusik.

Moim zdaniem, ponad wszelką wątpliwość, nie można wykluczyć jako możliwego źródła, tekstu jakiegoś tuza 'nowomyślenia' oraz znanej (aczkolwiek plugawo osławionej) rewolucji, publikującego w tutejszym salonie. Choćby wielce nobliwej w tym gronie Kataryny, pierwszego felietonisty 4tej rp Ziemniakiewicza lub nawet samych małżonków-nadredaktorów.

Jeśli zaś, przypadkiem, to nie ich wina, to i tak ktoś z nich, w imię wspólnoty 'ideałów', winien zwrócić uwagę Brudzińskiemu, że nie istnieje używane (bo zasłyszane w kręgach 4tej rp?) przez niego słowo 'tromtardacja' (kto nie wierzy sprawdzić można w archiwach Trójki!). Podobnie jak nie ma pojęcia czy zjawiska, które by ono opisywało.

Powinni go również przekonać (nawet gdyby musieli sięgnąć do leksykonów czy innych podręczników), że fakt iż pozostaje w błędzie, nie podlega negocjacji. Jeśli tego nie zrobią będą współodpowiedzialni psucia języka naszego ojczystego i odpowiedzą za ten grzech przed historią.

W kwestii rachunku wystawionego przez historię, nie powinni, na dodatek, liczyć jakikolwiek złagodzenie stosownego wyroku.

W tym zakresie, nie poprawia ich sytuacji, m.in. powszechnie znany, cechujący ich niewielki potencjał intelektualny (np. malutki tj. 'shortie' rozumek Shortie-Kaczyńskiego) oraz obciążenia wynikające z braku kindersztuby jak u Ziemniakiewicza (nawet z Magdą Gacyk-Kalkowską).

Swoją drogą, błądzący Brudziński, prezentuje stan umysłu w jakim znalazł się Orban (oraz rodzimy błazen – J.K-Mikke) tuż przed uwiedzeniem go przez 'wschodnioeuropejskiego' (certyfikowanego przez zachodnioniemieckie służby, podczas jego nieistniejącego małżeństwa z Ludmiłą) macho-Putina!

Na miejscu nadredaktora poszukałbym zabezpieczeń! Choćby na wszelki wypadek. Przed uwiedzeniem przez Putina.

Również dla małżonki!


 

Aguirra
O mnie Aguirra

myślący

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka