Nibypremier Gliński mimochodem na stałe zagościł w mediach. Co prawda głównie dzięki temu że jest tak śmieszny, że aż groteskowy. Albo nawet tragiczny.
Ale …. Dla niego to oferta nie do pogardzenia, bo jakże inaczej ktoś zwróciłby na niego uwagę? Albo przeprowadził z nim wywiad?
A tak, będąc wysoce pożytecznym idiotą Kaczyńskiego, może się produkować - jakkolwiek bez większego sensu i jakiegokolwiek skutku - w mediach.
Kaczyńskiemu zaś, dzięki takiemu 'odgromnikowi' uchodzi na sucho bełkot jak za najlepszych czasów. Chociażby wygłaszane ostatnio mętne teorie na temat dzieci. A wszak powszechnie wiadomo, że totalny dyletant Kaczyński również w tej kwestii wykazuje się kompletną ignorancją. Udokumentowaną!
Brednie te, miały taką wagę i wartość poznawczą jak dywagacje Pawłowicz - nb. też profesor (sic!) - na temat stosunków męsko – damskich.
Ale czegóż się spodziewać po towarzystwie, które nie zauważyło, że peerel i komunizm rytu moskiewskiego skończył się (nie tylko u nas) pokolenie temu. Tkwiąc więc po uszy w przeszłości, korzystają więc wyrywkowo, z niegdysiejszych nauk - wszelako obcych im ideowo klasyków – i zaostrzają walkę z peerelem w miarę odchodzenia od niego. Tak, swego czasu zaostrzała się 'walka klas w miarę postępów socjalizmu'.
Zostają nawet, jak Ziemkiewicz bohaterami walki z peerelem. Pokolenie po tym jak się skończył. Nie liczę tutaj Kukiza, bo chłopina definitywnie chyba postradał szare komórki i w zasadzie nic już nie jarzy.
Za to, dzięki temu dorósł do uczestnictwa w oddziałach szturmowców, posła o wdzięcznym i onomatopeicznym nazwisku Pięta. Poczciwy ten poseł-kmiotek, ponad wszelką wątpliwość, na karku jak mały cygan nogę, nie nosi zbędnego dla tego typu osobników balastu mózgowego. On w tym miejscu ma koślawy oraz zrogowaciały organ prawicowy i bogoojczyźniany-kaczyński. Godny nazwiska. Stąd ta onomatopeja.
Skądinąd zaskakujące, że pięta udziela się tak szybko. Oto grupka męskiej młodzieży narodowej z ukrytymi obliczami sprofanowała onegdaj jedną z czołowych polskich uczelni. Idę o zakład, że zakrywali pięty. Nawet nie pupy.
O tempora, o mores! Uniwersytet Warszawski areną gorszącej hucpy urządzonej przez obskuranckich kmiotów! Skoro jednak, Pawłowicz w biały dzień, publicznie i bez wstydu używa tytułu profesora a Górski jest doktorem (wszechnauk?), nie może być inaczej.
Byłażby to 4ta rp? Wzbierająca na fali sondaży wyborczych?
Mimo wszystko, nie wydaje mi się, byśmy byli skazani na na ten ślepy zaułek ewolucji społecznej. Trzeba tylko ostro zacinać ćwoków po pęcinach. I po piętach.
Chociażby dla poprawienia sobie samopoczucia.
Inne tematy w dziale Polityka