Aguirra Aguirra
403
BLOG

Terlikowskiego sąd ostateczny, WOŚP i pieniądze.

Aguirra Aguirra Polityka Obserwuj notkę 2

Terlikowski pierwszy raz, definitywnie utracił świętość wtedy, gdy jego wybranka utraciła cześć.

Rozumu nie stracił nigdy. Z prostego powodu: nigdy nie miał go tyle, by jakikolwiek ubytek mógł zostać zauważony. Nie stracił też wiary. Świętej. Święcie bowiem wierzy, że to co można, a nawet trzeba wybaczyć jemu, innym się nie wybacza. Sądzi on – a sądzi nadzwyczaj surowo – że ma prawo przymuszać nie tylko na gruncie religii. Jest głęboko przekonany, że świętość jaka jest jego udziałem, pozwala lub pozwoli na stanowienie prawa obowiązującego wszystkich. Zwłaszcza niewierzących lub wątpiących.

Gorąco wierzący bowiem, tacy jak on, zawsze mogą sobie wybaczyć korzystając ze świętości własnej wynikającej z tej gorącej wiary właśnie. To dla niego oczywisty porządek świata.

Nie potrzeba szczególnej spostrzegawczości by stwierdzić, że Terlikowski nie jest w swoim sądzie (nad wyraz surowym) oryginalny. I gdyby miał jakieś wątpliwości - ale wszak on, jako człowiek gorącej wiary, ich nie ma w tej kwestii z pewnością - przekonaliby go zapewne, sądzący równie ostro hierarchowie kościoła jego wiary, którzy bez większych zahamowań i niepotrzebnych wątpliwości wybaczają sobie między innymi: pogoń za dobrami doczesnymi i brzęczącą mamoną, próżność, butę czy nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. Rozgrzeszenie siebie z tych ostatnich przypadłości przychodzi im szczególnie łatwo, bo jedzą i piją wyłącznie produkty najwyższej jakości. Widać to w ich surowych oczach, osadzonych w dobrze odżywionych twarzach. Czasem nawet, jak arcybiskup na 400 hektarach, posiadacz najlepszej piwniczki winnej na wschód od Łaby, nie boją się przyznać do swoich słabości. Nie boją się, bo wszak natychmiast sobie wybaczają. Jak Terlikowski.

Bać powinien się, prosty - i bogobojny właśnie - lud boży. No a najbardziej powinni bać się ci, którzy ośmielają się kwestionować zasady głoszone przez Terlikowskiego z przydatkami. Bo to dla myślących inaczej, krok po kroku, wprowadzony zostanie, w postaci prawa powszechnie obowiązującego, fundamentalny porządek religijny. Czy też inny szariat.

Nie wie jednak Terlikowski i szwadron surowych klechów – bo niby skąd mieliby wiedzieć przy ich potencjale intelektualnym? - że nie do nich sąd należy. Jeśli jednak wierzą gorąco – o czym stale zapewniają – powinni wiedzieć, że ich nienawiść, brak tolerancji i zrozumienia dla innych, zupełny brak empatii i surowość, obskurantyzm spowodowany zaprzaństwem i lenistwem intelektualnym oraz całkowity brak miłości dla bliźniego podobnie jak rozdźwięk między tym co mówią i propagują a tym jak żyją, w pierwszym rzędzie zostanie osądzony. Ciekawym jaki wyrok ostateczny w ich sprawie zapadnie?

Na nic jednak świadomość nierychliwej sprawiedliwości tym, którzy w nią wątpią, a którzy za sprawą Terlikowskiego, sekt ojca Tadeusza czy księdza Natanka albo innych wpływowych ośrodków przy biskupich dworach, podlegają regulacjom prawnym przez nich inspirowanym. Regulacjom w których wiara - ta ich fundamentalna i obskurancka wiara - jest jedyną racją.

Terlikowski różni się od normalnych ludzi, którzy nie podzielają wiary, zwłaszcza równie gorącej jak jego, tym, że oni nie zamierzają tworzyć i mnożyć mu zakazów dotyczących jego życia. Nie chcą przejmować jego odpowiedzialności. I sądzić. Ostatecznie lub nie.

Terlikowski, różni się też być może od fundamentalnych hierarchów, ale dla mnie różnica jest niewidoczna. Zwłaszcza dziś, gdy na podobieństwo zapyziałych fundamentalistów, wielką, charytatywną zbiórkę, zbiorowy polski akt szczodrości nazywa, za naszymi talibami 'złem ukrytym'.

Zaiste, zrobiliby dla swoich wyznawców, ci grzeszni ojcowie, księża, biskupi i bracia, gdyby wsłuchali się w słowa miłości, aprobaty, wybaczenia i akceptacji z Pisma Świętego, polskiego papieża lub chociażby Ks. Prof. Józefa Tischnera.

By jednak uczynić ten kraj łatwiejszym i przychylniejszym dla życia już narodzonego czyli do efektu realnego potrzeba np. zinstytucjonalizowanego ruchu konsumenckiego (istnieje taki w starych krajach UE), który powstrzyma apostołów neokapitalizmu polskiego od wprowadzenia opłat w bankomatach. Prócz firmy Euronet, nikomu bowiem to nie służy a postawi Polskę, również w tej kwestii, na marginesie Europy. .

Aguirra
O mnie Aguirra

myślący

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka