Aguirra Aguirra
170
BLOG

Ile jest nam winna UE?

Aguirra Aguirra Polityka Obserwuj notkę 0

Gdyby Gmyz pisał u Warzechy, Sakiewicza lub w innym superexpresie pewno nie byłoby żadnej sprawy i piewcy oraz wyznawcy świeżego polskiego kapitalizmu wg zasad Korwina-Mikkego, Ziemkiewicza i Gwiazdowskiego czyli kapitalizmu we wczesnej fazie rozwojowej albo niedorozwiniętego neokapitalizmu polskiego nie mieliby rozdwojenia jaźni demonstrując przed redakcją czołowego dziennika tej formacji.

W tabloidalnych środowiskach - bądź gazety polskiej bądź w tym stworzonym przez Warzechę - pełnych bzdur wszelakich, nikt na bzdury Gmyza nie zwróciłby uwagi. Ale ukazał się w rzepie, którą niektórzy (w tym bardzo nieliczni czytający i piśmienni) uważają za coś więcej niż tabloid.

Ja nigdy wątpliwości nie miałem! Prócz długości artykułów – w rzepie 'rzepią' nad wyraz sążniste – gazeta ta, od czasów pisu, poziomem nigdy nie odbiegała od średniej tabloidalnej 4tej rp.

Dlatego gotów jestem się założyć, że po dzisiejszych rewelacjach, coraz bardziej przymulonego Kaczyńskiego, tylko patrzeć, jak ktoś, tj. jakiś utalentowany dziennikarz, oczywiście, pokroju Zyzaka lub Gmyza (co to za nazwiska? aż chciałoby się krzyknąć za Kobylańskim!) napisze, że należy nam się od UE 600 miliardów.

Ja, AGUIRRA powiem więcej, prezesie Kaczyński! Należy się nam 900 miliardów!
I to nie złotych polskich a EURO!

Na tyle należy wycenić wartość rodziny kaczyńskiej dla Polski

Furda tam Polski! Dla świata!

Przy czym lepiej byłoby - z powodu nieustannej i bezgranicznej (chociaż wciąż nieodwzajemnionej) miłości do USA dużej części polskiego establishmentu zwłaszcza z 4tej rp - gdyby to było 900 mld USD czyli AMERYKAŃSKICH dolarów.

W każdym razie byłoby tak(znaczy:lepiej), aż do niedawnej porażki ćwokowatego Romneya oraz do dzisiejszego, ostatecznego pognębienia Zbigniewa Brzezińskiego przez niejakiego Błaszczaka Imienia nie pomnę. Ale chodzi o tego od 'buzi'.

Chociaż buzię jak pupę niemowlęcia to ma, akurat Hofman.

Ale to i tak lepiej niż w wypadku Zawiszy, Artura-Kieszonkowego. On cały jest jak pupa niemowlęcia. A już na pewno ma tyle rozumku co ona. Tylko skąd na pupie niemowlęcia wąsy?

Zawisza, Artur-Kieszonkowy jest również jak pupa niemowlęcia nieprzewidywalny i potrafi strasznie, ale to strasznie zaskoczyć. I to właśnie jego, wszechpolaka g/ówna broń.

Artur-Kieszonkowy przypomina mi do złudzenia byłego kandydata na prezydenta Słomkę. Roześmianego i równie średnio elokwentnego Słomkę, z czasów poprzedzających jego wyrok za pospolite przestępstwa kryminalne, którego doświadczył w okolicach przełomu III i IV (lub nawet kolejnej) rp.

I w tym miejscu trzeba przypomnieć, że - dzięki pisowskiej hordzie - Polska miała okazję doświadczyć prezydentury kandydata ani o jotę nie lepszego od Słomki.

I to w takiej rzeczywistości żyje Gmyz. Dla takich odbiorców (bo przecież nie czytelników) wydaje się rzepę.

I pomyśleć, że swego czasu, gdy upadła Trybuna Ludu, Rude Pravo, Neues Deutschland i Prawda,wydawało mi się, że to co najgorsze odeszło!

Na swoje usprawiedliwienie mam to, że nie mogłem wtedy nic wiedzieć o talentach Maciarewicza czy Targalskiego. A zwłaszcza nie mogłem nic wiedzieć o Skowrońskim, Ziemkiewiczu, Zarembie czy b-ciach(sic!?) Karnowskich.

Wtedy Trójka to była stacja!


 

Aguirra
O mnie Aguirra

myślący

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka