Wydaje się, że kibole są tym dla współczesnej Polski, czym dla peerelu był sznurek do snopowiązałek i skup butelek zarazem. Czyli problemem nie do rozwiązania. Oczywistość i porażająca logika (również z powodu bliźniaczej estetyki podmiotów) tego porównania oraz jego (domniemana?) efektowność ani na jotę, niestety, nie umniejszają dyskomfortu z życia w państwie nieudolnym. Nieporadnym do tego stopnia, że nie jest w stanie poradzić sobie z grupą neandertalczyków i innych człekokształtnych z niskimi czołami, zorganizowanych i działających nie tylko w okolicach stadionów, według prymitywnych, knajackich zasad.
Przy okazji pamiętać też trzeba, że to awangarda i nadzieja prezesa Kaczyńskiego. Z drobnym złodziejaszkiem, troglodytą Staruchem na czele.
Póki co jednak, prezes w ramach kolejnej zmiany twarzy rzucił się w wir dyskusji ekonomicznych.
I tu..... skutek oczywisty: prezes natychmiast utonął w tym wirze. .
Bynajmniej nie z powodu nikczemnych warunków fizycznych, w tym wrodzonej kulistości. Przyczyny są bowiem całkiem racjonalne i na dodatek takie same jak zawsze. Prezes i jego plugawo osławiona horda nie mają pojęcia o ekonomii. I nie tylko o ekonomii rzecz jasna. Błędne założenia, jak zwykle sprowadziły go wraz z ekipą na manowce a w rezultacie w niebyt w tej dyskusji. W identyczny sposób jak parę lat temu, ta sama ekipa pod wodzą Kaczyńskich minęła się w swoim eurosceptycyzmie i eurosprzeciwie z nastrojami społecznymi.
W przypadku tej ekipy warto zreszta jak zwykle zakrzyknąć: 'A cóż to za ekipa!' Jako eksperci ekonomiczni wystąpili np. Jerzy Kropiwnicki(sic!), Józefa (lubi mówić o sobie Józefina, ale z twarzy widać, że Józefa) Hrynkiewicz(sic!) czy jakiś Łukasz Hardt.(sic!) Czy trzeba kogoś więcej? Wszyscy ci (i pozostali z drużyny) poczciwi acz nieszczęśliwi ludzie, próbują budować swoje teorie na cokolwiek grząskich i niestabilnych fundamentach wymyślonych przez Kaczyńskich: 'nie ma legitymacji żaden rząd poza rządem moim (lub brata)'.
Z tego samego powodu, od paru lat, ci specjaliści od zakupów w Biedronce (vide: słynny, infantylny koszyk totalnego dyletanta Kaczyńskiego!) egipskich wywczasów dla emerytów i 7-miu kilometrów autostrady budowanych w ciągu roku oraz innych równie egzotycznych pomysłów, dobierają instrumentarium takie, jakie – mimo woli - ilustruje dzisiejsza Interia. Otóż tamże, w notce zatytułowanej (z wykrzyknikiem) 'Fatalne wieści dla Polski' znalazł się tekst, o tym że najwięksi płatnicy netto w UE, nie chcą wzrostu funduszu spójności dla nowych państw unii, w tym dla Polski szczególnie, jako największego konsumenta tych środków. Od postulowanego ograniczenia wzrostu, do zmniejszenia tego funduszu droga daleka. Znacznie dalsza niż do fatalnych wieści dla Polski'. Ale tak właśnie od paru lat, niestety coraz skuteczniej, donoszą różne szmatławce z kręgów rewolucji ciemniaków czyli 4tej rp. W tym rozliczne tabloidy. Z organem partyjnym pisu , tygodnikiem z błędem i złogami po Targalskim w mediach publicznych włącznie. O 'słuszny' i kaczyński przekaz tych mediów dbają współczesne dziennikarskie czerezwyczajki. Z Krzysztofem Skowrońskim na czele.
Swoją drogą, po 4 czerwca 1989 byłem pewien, że sylwetki prostackich dziennikarzy, którym wykształcenie i erudycję zastępowała rewolucyjna czujność, ideologiczne zaangażowane oraz krańcowa dyspozycyjność (a których to postaci pełno w dziełach naszych największych artystów, specjalistów 'kina moralnego niepokoju' - Barwy ochronne, Bez znieczulenia, Człowiek z marmuru) odeszły na zawsze w przeszłość. Krzysztof Skowroński ze swoim SDP sprowadził mnie na ziemię. On istnieje! Naprawdę!.
W tej sytuacji szkoda, że Polityka już nie ta sama. Wystarczy porównać felietony niegdysiejszego Radgowskiego z aktualnymi Passenta. Albo poczytać zamiast MFR, wywodów Paradowskiej. Choćby o Kukizie. Zaiste łączą ich z dawna Polityką tylko metryki.
Dobrze chociaż że jest tygodnik kierowany przez Lisa. A wcześniej, ten sam tytuł, nie nadawał się do czytania.
Inne tematy w dziale Polityka