Przeczytałem o ciekawym stanowisku ministry w sprawie drużyny reprezentującej Rosję na EURO-2012 i sugestii dotyczącej zmiany hotelu..Może i jest w nim jakiś pierwiastek racjonalności i przyzwoitości. Ale trudno dostrzegalny gołym okiem.
Chodzi jej prawdopodobnie o to, by horda ćwoków Kaczyńskiego, 10 czerwca, cierpiąc na chroniczną miesiączkę-głupawkę (mylnie w różnych mediach nazywanej miesięcznicą) wypróżniając się na państwo Polskie, nie zafajdała ruskich, bo to mogłoby grozić dyplomatycznymi reperkusjami.
Biedna ministra, nie zauważyła niestety, że problemem jest kwestia regularnego, publicznego wypróżniania się na państwo polskie przez hordę, a nie wyznaczenie enklaw wolnych od ekskrementów. Choćby to były odchody o słusznym konserwatywnym i polskoprawicowym odczynie.
Wydaje sie jednak, że ministra i jej koledzy zastosują wypróbowany sposób polegający na zamieceniu nieczystości pod dywan i ewentualnym posypaniu ich piaskiem. Przy okazji powinni tym pisakiem posypać głowy, bo to wszak oni między innymi odpowiadają za to o co w całej imprezie chodzi: nie o to nawet, że Polska jest Tuska, ale o to, że nie jest Polską cokolwiek ociężałych ( nie tylko intelektualnie) Kaczyńskich.
Lepiej już, żeby ministra pilnie uczyła sięzasad piłki nożnej i nazwisk polskich piłkarzy.
Inne tematy w dziale Polityka