Media donoszą, że jakieś biedne dziecko, w pewnej polskiej szkole podstawowej, pozostające jednakowoż, w otoczeniu ociężałych intelektualnie i upośledzonych kulturalnie dorosłych (to się niestety, czasem szkołom przydarza) określiło Kaczyńskiego mianem męża stanu.
Do tego pierwotnego stanu zdziczenia, doprowadzili niewinne dziecię, otaczający je dorośli. W następnym kroku poprowadzą je na spotkanie z Antkiem Maciarewiczem, zaproszą do szkoły Kempę, kupią do biblioteki szkolnej ramotę autorstwa Kurskiego ze szczytów grafomaństwa, udekorują ściany rysunkami Krzysztopy, zaprenumerują dla szkoły gazetepolską codziennie(!?) lub nawet tygodnik z błędem. Na koniec na zajęcia z języka polskiego i literatury zaproszą władze nowego esdepe z ikoną stylu,Agnieszką Romaszewską na czele. Na wykład o prawach człowieka (oczywiście z pominięciem delikatnej materii stosunków kształtowanych bejsbolem i przy pomocy plucia) zaproszą z kolei tatę Romaszewskiego.
Za parę lat z takiego biednego dziecka, któremu wodę z mózgu robią barbarzyńscy wyznawcy 4tej rp, wyrośnie ćwok. Za to z orzełkiem na piersi. Zanurzony z gronem bliskich i jemu podobnych po pachy, w estetyce 'kochamciępolsko', łajtpałer, łysego święta niepodległości, stadionowych celebracji powtarzanych później na Krakowskim Przedmieściu itp.
Z pustą głową, dzieciak taki będzie za to gotów pójść za Jarkiem Kaczyńskim, Zbyszkiem Ziobrą lub innym polskoprawicowym dementem, w ogień. Zzwłaszcza zaś na ulicę, gdzie wciąż pełno 'pikników' z dziećmi, do oplucia. Na tę samą ulicę, na której, pod przywództwem prezesa i ze wsparciem (m.in.) flaszki-Głodzia można kontynuować dzieło ewangelizacji z Krakowskiego Przedmieścia. Na rzecz wyniesienia na ołtarze brata prezesa. A jakby się nie udało z ołtarzami, to prezes przy pomocy tej buraczanej i niedokształconej mierzwy dokończy dzieło brata w kwestii przesłuchania Asmusa i serdecznie znienawidzonego, bo stojącego na przeciwstawnym do niego (zwłaszcza intelektualnie) biegunie - Sikorskiego.
Biedne to dziecię, skończy ubrane, (na podobieństwo Wąsika z poprzedniego cebea) w nienachalnej manierze eleganta z Nieporętu, w garniturku jakby żywcem wypożyczonym od komisarzy ludowych ze smierszu. Bełkocząc na podobieństwo tegoż Wąsika i jego mentora Kamińskiego oraz rozmnażając (razem ze schodzącymi ze sceny moherowymi babciami!!!) ideologię polskonarodową i katolickokonserwatywną z rysem postmodernistycznego obskurantyzmu Ziemkiewicza (a może nawet samego tutejszego nadredaktora!).
Na dodatek zasłuchany w bełkot, nie całkiem uczciwego producenta papryki, bobas ów, nie dowie się, że nigdy w historii naszego państwa, nie byliśmy tak blisko, gospodarczo, rozwiniętego świata (licząc choćby GDP per capita). Nie będzie miało, to zwichrowane dziecię z nabytym upośledzeniem funkcji intelektualnych, , woli i możliwości by dowiedzieć się, że regularnie bijemy rekordy polskiego eksportu ( w tym np. produktów polskiego rolnictwa). Ta totalna niewiedza i nieświadomość budzi nawet odrobinę współczucia.Wszak, jeśli Unia upadnie np. z powodu kłopotów z Euro i powoli rozkręcającego się megakryzysu, te biedne dzieci uposledzone przez dorosłych z któymi mają kontakt, na zawsze pozostaną z 'przerwą w życiorysie'.
W kwestii ostatniego i bogato komentowanego wystąpienia Sikorskiego, które mierzyć przystoi, tą samą miara co list biskupów polskich do niemieckich (wtedy na szczęscire, jeszcze flaszka-Głódź, Michalik, Rydzyk, Ryczan czy im podobni nie mieli nic do powiedzenia) z lat sześćdziesiątych - cała ciemna i zapyziała strona polskiej rzeczywistości, przedstawiająca dzieciom Kaczyńskiego jako męża stanu, zajmuje pozycje taką samą jak ciemni wyznawcy Gomułki, przedstawiciele kultury towarzysza-szmaciaka (tak bliskiej, przecież Napieralskiemu),
W realu, J.Kaczyński nie zostanie mężem nawet znanej, wielokrotnie przełożonej siostry z pomorza. I to mimo, że dowodów histerycznego umiłowania prezesa ze strony całej gamy moherowych matron, widzieliśmy w mediach aż nadto.
Inteligentnym inaczej, wyznawcom polskiej, katolickiej i konserwatywnej wersji prawicy, pozostaje jak dotychczas, bez krztyny wdzięku, sensu i smaku tworzyć dzieła pure-nonsensu (but extremely disgusting) z kręgów kontrkultury kaczystowskiej, ziobrystowstkiej lub pokrewnych.
Na szczęście, w najbliższym czasie, państwo nie będzie uczestniczyć w finansowaniu tego rynsztokowego nurtu pseudomysłowego. No może poza wypłatami dla kilku grup kulturowych troglodytów w ipeenie, cebea czy innych urzędach centralnych.
Inne tematy w dziale Polityka