Jarkacz za chwilę ogłosi program wyborczy pisu. Umieram z ciekawości. Podobnie jak cała prawicowa i konserwatywna Polska.
I chociaż trudno sobie wyobrazić, by np. po 3 milionach mieszkań, wczasach w Egipcie dla każdego emeryta lub unii personalnej i paraintelektualnej z WszechGruzją Saakaszwilego (to ta śmieszna część Gruzji, której prezydentem był też brat prezesa), coś jeszcze mogło wstrząsnąć elektoratem 4tej rp, ten wyczekiwany program, tylko dlatego nie rzuci wyborców 4tej rp, na kolana, bo oni, w tej pozycji już od dawna czekają na objawienia prezesa.
Jak Polska długa i szeroka. Niemniej większe ich skupienia można zaobserwować tradycyjnie na Krakowskim Przedmieściu, w okolicach ojca Tadeusza i kilku warszawskich redakcji różnych pism brukowych z katastrofalnymi błędami z wyboru i definicji. Klęczą tak przed prezesem, bo go kochają razem z bratem, kotem i innymi przydatkami. A klęcząc przed nim klęczą też np. przed chwalebną historią polskiego oręża braci bliźniaków, tworzoną mozolnie, Fakt po fakcie, z niebagatelnym udziałem junaków z ipeenu oraz z uporem godnym lepszej sprawy. Przed taką Polską, którą kocha się właśnie na kolanach i w estetyce pistvp, a którą wyśniono na unikalnych żoliborskich salonach, na których brylowali od zawsze dwaj niewysocy bracia.
Czymże są te salony dla 4tej rp, niech świadczy przykład Ludwika D., który od miesięcy, stara się - dokonując nadludzkich wysiłków by przekroczyć swoje grafomańskie ramy - by zostać do nich na powrót dopuszczonym. A przecież Ludwik to nie Błaszczak, który gotów zrobić sobie krzywdę nawet 'buzią'. Słowem skądinąd wydawałoby się niegroźnym i tak 'wdzięcznie' nobilitowanym do określania twarzy (np. oprychowatej na miarę Ziobry) przez niewysokie kręgi inteligencji żoliborskiej.
Wynik starań Ludwika D. widoczny jest gołym okiem i nie chodzi o to, że owo 'przekroczenie granic grafomanii', niekoniecznie jest okolicznością za nim przemawiającą.
Ze zrozumiałych względów, prezes nie toleruje w swoim otoczeniu, kogokolwiek kto miałby odwagę i wolę kiedykolwiek zakwestionować naczelne prawo 4tej rp:....” Polska i demokracja, tylko wtedy są dobre i słuszne, gdy na najwyższych państwowych stanowiskach stawiają kogoś z braci Kaczyńskich”.... i..... „W przeciwnym wypadku, Polska staje się niesuwerenna, zła, uległa i 'kondominiowata' (!?), a demokracja i jej procesy fałszywe i selekcjonujące 'niesłusznie' i 'przez nieporozumienie'.”
Dla prezesa (z bratem), od minimum dziesięciolecia najważniejszą sprawą jest, by tępić w zarodku wszelkie próby zastanowienia się nad, a nie wspominając już o kwestionowaniu, t.ych głównych zasad.
Albo Ludwik D. tego nie rozumie, albo ma nadzieję, że prezes, zrobi dla niego wyjątek.
Ja osobiście nie widzę żadnych powodów po temu. Prezes ma wystarczająco dużo klęczących bezrefleksyjnie wyznawców, których nie sposób nawet podejrzewać o jakiekolwiek kontakty ze studentami.
Miejsce dla takich, co jak Ludwik D., uważają, że mogliby w 4tej rp zastąpić Kaczyńskich na najwyższych stanowiskach, jest w pozostałych partiach polskiej prawicy. Z litości wypada więc zakrzyknąć:
Ludwiku! PJN, UPR, Prawica Polska i inne takie czekają! I na Sabę też. A może zwłaszcza na nią!? ;) I pamiętaj! Zarówno te partie jak i pis, u bram którego klęczysz, zasłużyły na Ciebie!
Jeśli Ludwik D. tego nie zrozumie, miast kojarzyć się głupszą ale humorystyczną częścią świata, będzie wyłącznie budził politowanie.
Aż dziw, że gość tak obkuty w kaczyzmie, nie rozumie tego.
Kiepskie też wytłumaczenie, że takie zaćmienia zdarzają się innym. Jak choćby Kubie Wojewódzkiemu, który 'robiąc' w słowie i kulturze, bez cienia finezji za to bez wyobraźni i po prostacku jak przeciętny przedstawiciel polskiej prawicy, próbuje na nowo i 'po polsku' definiować i organizować sposób rozmowy o sprawach drażliwych, w tym o kolorze skóry. Nawet żartem. Co gorsza, wygląda, na to, że Wojewódzki, nic a nic, nie wyczuwa, obskurantyzmu takiego sposobu myślenia.
To prawie równie deprymujące, jak uporczywe pozostawanie Grabarczyka na swoim stanowisku. I systematyczne psucie przez niego i jego ludzi wszystkiego co można - czasem z niemałym trudem – popsuć.
Inne tematy w dziale Polityka