A cóż tak się zieleni, w tym wiosennym słońcu?- zakrzyknąłem prawie dzisiaj z rana.
Byłażby to świeża, wiosenna i tegoroczna trawa?
Niestety nie. Wszak wiosna się spóźnia. To tylko profesor Jadwiga Staniszkis, udzielająca wywiadu Najsztubowi do dzisiejszego Wprost!
Szacowna pani profesor, nieodmiennie obdarza świeżutkim i młodzieńczym, jak wczesna wiosna uczuciem zarówno samego Jarosława Kaczyńskiego jak i wszystko co prezes objawia swoim wyznawcom, unikalnym acz „wogle” ubogim, niby-inteligenckim i specyficznie żoliborskim żargonem.
Kiedy minęło zaskoczenie intensywnością barw, wyznanie pani profesor wydało się naturalne, bo wszak wiosna za pasem, prezes, tak jak pani profesor, stanu wolnego no i przede wszystkim, format intelektualny i gusta podobne.
Osobiście, sądzę, że panią profesor szczególnie urzekł był prezes, obietnicą powszechnego udostępnienia egipskich plaż dla polskich emerytów.
Radziłbym jednak,by pani profesor, poczekała z nabyciem biletu do Hurghady. Wszak Mubarak, na którym pisowski trust mózgów, oparł ów śmiały plan, mimo, że dużym nakładem f(o/a)tygi namierzony przez służby byłego prezydenta, na dodatek żyjący i uhonorowany przez brata najwyższym polskim odznaczeniem, został właśnie byłym dyktatorem i banitą.
W tej sytuacji, pozostaje chyba, pani profesor, pierwszemu wszech-socjologowi 4tej rp, kontentować się obiecanymi przez rząd JarKacza 3-ma milionami mieszkań, wykonanymi 7-ma kilometrami autostrad, oraz swadą z jaką prezes radzi sobie z codziennymi zakupami, prawem jazdy i kartą kredytową.
Z podobnym polotem i swadą, w dzisiejszym numerze Wprost, pani profesor, traktuje kilka, zagadnień ekonomicznych.
Zaiste, nie po raz pierwszy imponuje mi pani profesor.
W taki sam sposób jak fakty wg Warzechy, tolerancja wg rodziny Romaszewskich, Gruzja wg byłego prezydenta, miłość bliźniego wg Rydzyka, Azja środkowa i martwi kongresmani wg Fotygi, Maciarewicza i części PJN, wolność wg Pospieszalskiego i Jankego oraz odwaga Ziemkiewicza (zwłaszcza w jego nieubłaganej, dzisiejszej i codziennej walce z peerelem).
Jednym słowem 'CZWARTA-ERPE'.
I to wszystko być może na stałe. Codziennie. Na wyciągnięcie ręki.
Szczególnie kiedy mobilizacja w szeregach. Gdy całe, stare cebea, z naganem Wąsika lub tego drugiego, z szefem Kamińskim i pięknym Tomkiem zajęło czołowe miejsca na listach wyborczych. W nagrodę za wykonane dla partii operacje.
Takiej szansy nie dostaną prowadzący natarcie na Krakowskim Przedmieściu. Bo - po pierwsze – obcy, niezrozumiały i wstrętny im proces demokratyczny we wszelakich przejawach, - po drugie- ich 'odlot' jest, nawet jak na pis, zbyt krańcowy.
Tym, da być może szansę, były najlepszy brydżysta wśród błaznów - Janusz dwojga nazwisk KM.
I pomyśleć, że cała ta menażeria jest w Europie. W XXI wieku.
Na Wawelu nawet.
Na którym jak zwykle zabraknie JarKacza. Tym razem, ponoć, z powodu choroby ostatniej i jedynej rezydentki Powstania Warszawskiego w Starachowicach. Uhonorowanej za to przez prezydenta wszystkich Gruzinów.
Wszystkim zdrowia życzę.
Inne tematy w dziale Polityka