No kurdę. Od stycznia jakiś pomór złodziejski spadł na sklepy Biedronki. Co chwilę klienci widzą jak wybiega lub szybko wyjeżdża złodziej z wózkiem lub z naręczem dobra wszelakiego, najdroższego ze sklepu. Podobno są procedury, że pracownicy nie wzywają Policji (bo co ona żeż Policja może jak to tylko wykroczenie, tyłka nie ruszą, choć mają zdjęcia z monitoringu), tylko robią raporty o kradzieży.
Pytanie do właścicielstwa Biedronki - Czy rzeczywiście Wam się opłaca nie zatrudnianie ochrony w zamian za kradzieże na oczach klientów? Bezradność pracowników - bezcenne zjawisko socjologiczne. Klient z dużym portfelem może nie wejść, bo mu się nóż w kieszeni otwiera, jak widzi jakiegoś obszczymurka wybiegającego z naręczem najdroższych czekolad i ginącego w sinej dali. Może właścicielstwo liczy na wszechobecny marazm i obojętność. Tak się w kupiectwie jednak nie godzi. To nie jest dbanie o biznes chyba, że biznes ten zamierzał poprzez te zmiany hołotę złodziejską codziennie żywić własnym towarem jako elementem dobrego PR "Biedronka Airlines" - wlecisz, wylecisz, lot udany, za bagaż wyniesiony nie płacisz... Tęsknym okiem, uczciwy klient, sypiący groszowym groszem na tacę za butelkę wody mineralnej, patrzy za wybiegającym złodziejem i ma dylemat. Wybiec tak samo i olać zapłatę?
Może właścicielstwo Biedronki zrobi dzień złodzieja w wybrany dzień lipca lub sierpnia 2017 anno domini i wtedy, "każden, któren wendzie we wrota dobra wszelakiego będzie móc na swech ramionach z kamratami wynieść co się rzewnie jemu spodoba a w wartości jest znaczne". Ucieszy się lud ubogi jeśli zdoła wepchać się w ten dzień do Biedronki przed złodziejstwem.
A można ten proceder prosto zastopować. Zgłaszać raz w tygodniu na miejscową KPPolicji wszystkie przypadki kradzieży ze wskazaniem w materiale z monitoringu. Jest w przepisach coś takiego, że jeśli ktoś działając w długim czasie ciągle kradnie łącznie na wartość wyższą niż 400 zł to może zostać skazany na pozbawienie wolności ze względu na: zuchwały charakter kradzieży, wartość kradzieży, działanie w powrocie do przestępstwa (przestępstwo ciągłe) itd., itp. Można, można. Tylko do tego potrzeba nowego pracownika. A to koszty, itd. Przy braku przeciwdziałania ze strony właścicielstwa Biedronki można odnieść wrażenie, że dozwalają oni na okradanie siebie z majątku obrotowego tworzącego zysk. Może podatkowo taka strata się opłaca, któż to wie?
Codziennie niskie ceny, bierz co chcesz i w długą... Współczuję pracownikom, którzy przy bzdurnej procedurze biegają za złodziejami po sklepie i parkingach, a spada na nich odpowiedzialność za braki w towarach. Można przecież nie gonić złodzieja, a w danym raporcie ująć kradzież towaru, który wyjdzie w torbach niektórych pracowników bezpowrotnie za obręb sklepu. Stąd być może w niektórych sklepach Biedronki problem z zatrudnianiem pracowników. Pracownikami mogą być pewnie tam tylko "swoi".I żadnej ochrony. Bo po co?
Tak lubię kupować w Biedronce, bo to dobra marka. Ale autentycznie, jeśli jeszcze jeden złodziej przemknie obok mnie przez nikogo z obsługi nie zatrzymywany, zrobię w tył zwrot i zacznę kupować w "Piotrze i Pawle"...
Może materiał monitoringu z wieczora ( od 18.30 do 21.00 w piątek, 07.07.2017r) zainteresuje lubelską Policję, która poszukuje Anety W. (artykuł w jednej z gazet kolorowych), anglistki, która wyłudzała pieniądze od uczniów na wyjazdy. Otóż ta pani (pan przebieraniec) w okularach, ruda, chudsza i z partnerem stanęła za sobowtórem przy jednej z kas Biedronki (ul.Okrężna w Strzelcach Krajeńskich). Tę samą panią, co stanęła z partnerem, tylko starszą, siwą widziano przy ul. Krowoderskiej 38/1 w Krakowie. Od sobowtóra (na którego kartotekę Aneta W. popełnia przestępstwa wyłudzeń w całej Polsce) różnią ją DNA, znaki szczególne, wada wzroku (u Anety W. przynajmniej 3-4 dioptrie), zdolność do przebieranek i kradzieży, znajomość i wymowa języka angielskiego. Kiedyś, gdy jakiś świadek był niewygodny puszczało się "podobieństwo", które popełniało czyny zabronione w kartotekę i na nazwisko świadka. Coś na kształt "Va Banku" J.Machulskiego. Taka sama metoda "operacyjna" i rzeczywiście niewinny może trafić za kratki. Maestria tej "zabawy" życiorysem w tym przypadku niefilmowym, jest porażająca.
Policja jak zwykle bezradna, nie przeszkolona lub niezainteresowana... wykryciem.
Czytam, oglądam, wnioskuję. Lubię fakty, kieruję się zasadą słuszności.
Being There.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo