Warren Buffet według Bussines Insidera poprzez swoją firmę Berkshire Hathaway dokupił akcji firmy VeriSign dostawcy usług rejestracji domen internetowych, których część pakietu posiada od 2014 r. Warren Buffet, guru rynków finansowych, kupuje akcje tylko tych firm, które generują stabilny wzrost przychodów i zysków w długim okresie.
A obecny prezydent USA Donald Trump drugiej kadencji stworzył rodzinny biznes o nazwie World Liberty Financial (portal kryptowalutowy), który zaraz po wyborach prezydenckich doinwestował mu Justin Sun, młody skoczek giełdowy, były ambasador Grenlandii na WTO, chiński emigrant na Malediwach kwotą 20 mln. 15 mln z tej kwoty zasili prywatną kieszeń Trumpa i jego rodziny.
Zastanawiałem się od dnia nominacji prezydenckiej i uroczystości zorganizowanej za pieniądze inwestorów (m.in. Zuckerberga, Bezosa i Tima Cooka) co jeszcze prezydent Donald Trump chciałby osiągnąć życiowo, gdy ma już wszystko.
Pomijając błędy merytoryczne, które zauważyłem w dwóch artykułach w Polityce (na temat etymologii pojawienia się napisu „Democracy Dies in Darkness” na czołówce internetowych i papierowych wydań Washington Post oraz na temat składu rezerwy federalnej USA w Forcie Knox) uważam, że Donalda Trumpa opanowała zwykła chciwość. Bo przecież pieniędzy od grobu ze sobą nie zabierze, a obecna, jego rozległa rodzina, przez całe swoje życie, tego majątku nie przeje. Być może prezydent USA pod wpływem okoliczności wyborczych i zainwestowaniu w niego przez Elona Muska 245mln dolarów zachowuje się jak dziecko, które wyciągnęło w sklepie rękę do słoika pełnego cukierków i tak długo w nim mieszało, aż nie wybrało żadnego, z sytości i braku zdecydowania się na tylko jeden. Słoikiem w tym przypadku może być rynek giełdowy np. Nasdaq, a granie negocjacyjne na wysokie cła wobec Kanady, Meksyku, Europy i Chin, jest zasłoną dymną do rozwoju rynku kryptowalut i zagarnięcia przez prezydenta USA, czy wybranych inwestorów, całej śmietanki zarobku z grania na wysoką cenę i sprzedaż wszystkich Bitcoinów w czasie, gdy absolutnie nikt nie będzie się tego spodziewał, gdy wyzerują portfele. Ujrzałem nawet, gdzieś w prasie informację, że prezydent USA zamierza pouczać amerykańską FED i zmusić ją do utworzenia nowej rezerwy składającej się właśnie z Bitcoinów.
Czyżby mściwość wobec Demokratów Trumpa była tak wielka, że „sprzeda” USA inwestorom Bitcoina lub zbankrutuje państwo w odwecie za swoje bankructwa, zachowując status miliardera i wyprowadzając zarobek z kryptowalut poza tereny, na których działa amerykański Urząd Skarbowy i jego agenci?
XTB zaczęło w tym roku sprzedawać pakiety z kryptowalutami w Europie zaczynając od Polski i Francji. Tak samo, pakietami TFI rozpoczął się kryzys giełdowy w 2008 roku, z zarejestrowanymi wcześniej dużymi ich sprzedażami w tych właśnie krajach. Wtedy wydmuszkę stworzyło szereg firm inwestorskich ze sobą powiązanych, ale nie były one związane z żadną administracją rządową czy prezydencką bezpośrednio. Pompowały przy okazji franka szwajcarskiego (noty Banku Światowego i zalecenia z tego okresu wobec obrotu frankiem) i wychrzaniły w kosmos klientów kredytów hipotecznych we wschodzących gospodarkach europejskich byłych państw socjalistycznych(Polska, Rumunia, Bułgaria, Węgry, Słowacja, Czechy, Serbia i Chorwacja). Bańka lepsza niż księgowania w Enron, które przybrały pozycję on run i zniknęły z rynku z pieniędzmi inwestujących klientów.
Uważam nowy kryzys rynków związanych z bankami i giełdami za otwarty.
Dwa lata (2022-2024) zmagaliśmy się na całym świecie z chłodzeniem postępującej inflacji po Sars-Cov-2,z 50% przyrostami cen na produktach szybko rotujących w marketach w Polsce, z hamowaną inflacją i cenami w UK, Niemczech i Francji. Poszły w górę ceny energii, mieszkań, paliw. Pojawił się nowy instrument nacisku w postaci podatku od śladu węglowego w UE (CBAM w 2023r.). I gdy tylko akurat francuski i polski rynek opanowały inflację, przytrzymały stopy procentowe banków narodowych w 2024, pojawiają się pakiety kryptowalut napędzane dobrymi opiniami brokerów i przykładem amerykańskiego prezydenta.
Nie bez kozery pomnik nagiego Donalda Trumpa znalazł się kiedyś w kilku miastach USA – Los Angeles, (dzielnica Los Feliz), San Francisco, Nowym Jorku, Cleveland i Seattle. Aktywiści Indecline mieli nadzieję, że „nigdy (Donald Trump) nie zajmie najpotężniejszej pozycji politycznej i militarnej na świecie”. Płonne to były nadzieje części amerykańskiego społeczeństwa. Obecnie wielu komentatorów uznaje działania Donalda Trumpa za odwetowe, za nieudane wybory prezydenckie w 2020 roku, za stłumiony atak na Kapitol, za skazania sądów amerykańskich za sprzeniewierzanie gotówki wyborczej na rachunki za call girls dla kandydata, za wynoszenie tajnych dokumentów i przewożenie ich do Mar-a Lago.
Demokracja amerykańska pogrążyła się nie tylko w ciemności, ale w najczarniejszej otchłani. Bo oto sędzia Sądu Najwyższego pozwala, przy uznaniu Trumpa winnym kilkunastu zarzutów, sprawować mu urząd prezydenta nie z więzienia, tylko na wolności. Justin Sun zawiera umowę z Trumpem na dofinansowanie portalu kryptowalut i w jej wyniku, ot tak, prezydent USA dostaje 15 mln dolarów, które Amerykanie nazywają wielką łapówką.
Podobnie „inwestują” najwięksi bogacze USA. W Polityce nr 5 /2025 pojawia się okładka „Hołd tech-króli wobec Trumpa” z rysunkiem klęczących prze Trumpem największych tuzów biznesu, notowanych w pierwszej dziesiątce najbogatszych ludzi świata Forbesa.
Składają hołd osobie, która nie dotrzymuje obietnic, poniżej dwa przykłady.
1.Trump obiecał Amerykanom, że w ciągu jednego dnia zrobi pokój w Ukrainie. Czyżby cały świat źle przetłumaczył jego wypowiedź (w końcu Trump zaciąga trochę po teksańsku) "peace in Ukraine", na "piece in Ukraine"? Dla mnie ktoś, kto publicznie coś obiecał, a nie dotrzymał słowa, nie jest kimś na kim można polegać. Szkoda, że jest to akurat obecny prezydent USA. Nieprzewidywalność Trumpa zawiruje nie tylko ogólnoświatowym kryzysem gospodarczym, ale też może wykopyrtnąć rynki giełdowe na całym świecie. Należy trzymać karty przy orderach jak mówią Brytyjczycy, szczególnie w jakichkolwiek rozmowach ze specjalistami Trumpa, czy samym Trumpem o prognozach politycznych lub gospodarczej współpracy.
2. Trump obiecał Amerykanom niską inflację i poprawę komfortu życia (niskie ceny opłat, m.in. za energię), a swoim „postępowaniem negocjacyjnym” wobec państw ościennych, Europy i Chin pnie ceny i inflację w USA w górę. Przy takim zablokowaniu Chin, mimo umowy z nimi USA zawartej przez Trumpa za poprzedniej kadencji, radzę Chinom, żeby nadwyżki (notowane od półtora roku) w wyprodukowanym sprzęcie, fotowoltaice i chemii, czy odzieży sprzedawali barterem państwom afrykańskim, chłonnym w nowinkach technicznych i rolniczych. Barterem za produkty żywnościowe, owoce i warzywa, mąkę, itp. Ameryka obejdzie się smakiem w tanich i sprawnych samochodach elektrycznych, czy sprzęcie muzycznym, a Afryka zyska skok cywilizacyjny na najmniejszych wioskach. I kiedy inflacja i ceny wykończą amerykańską gospodarkę za Trumpa, kolejny, demokratyczny prezydent USA z powrotem wpuści wolny rynek na swoje terytoria.
W meczu Trump-reszta świata, obecnie wygrywa 0:2 reszta świata.
Jedyny pomysł Trumpa, który uznałem za dobry to lot na Marsa.
Trump chce jako pierwszy prezydent USA doprowadzić do lotu człowieka na Marsa. Życzę Amerykanom w realizacji tego pomysłu wszystkiego najlepszego. Co prawda, to jeszcze nie Gwiezdne Wojny, a początek podboju Galaktyki Ziemskiej, ale pomysł jako jedyny zasługuje na uznanie. No chyba, że emisariuszem Ziemi na Marsie będzie sam Trump.
Pamiętajmy jednak, w ocenie sytuacji obecnej w USA o treści dwóch filmów, które skojarzyły mi się od razu, gdy zobaczyłem na www.reuters.com pierwsze fotografie z uroczystości zaprzysiężenia 47 Prezydenta USA Donalda Trumpa w wianuszku pierwszej dziesiątki najbogatszych Forbesa.
Pierwszy z nich to Chciwość, tytuł amerykański: Margin call z 2011 roku, gdzie właściciela domu brokerskiego gra Jeremy Irons, a szefa struktury brokerskiej Kevin Spacey ( zresztą bardzo podobny do Jeffa Bezosa, gdyby tylko schudł i ogolił głowę na zero :), w reżyserii i ze scenariuszem J.C.Chandora.
Drugi z nich to pierwsza część filmu Kingsman. Tajne Służby z 2014 roku w reżyserii Matthew Vaughn’a z wybitną rolą Samuela Lee Jacksona w roli bogatego psychopaty, któremu marzy się zawładnięcie całym światem za pomocą darmowych kart SIM do telefonów, neurotoksyny i deprywacji sensorycznej wysyłanej na telefony poprzez milisekundowe obrazy sugerujące i wspomagające działania niedozwolone. Na uwagę w filmie zasługuje również rola Colina Firtha i Tarona Egertona. Jakże podobny wydał mnie się Michael Caine w roli szefa prywatnej agencji Kingsman (pełnej tradycji i dobrego smaku w pozyskiwaniu informacji, czy „obrony świata przed złem”) do obecnego prezydenta USA. Oby Trump miał w swych szeregach kogoś, kto go uchroni od nadmiernego wpływu jednej struktury biznesowej, złożonej z kapitału w firmach farmaceutycznych, militarnych i kryptowalut; takiego Merlina z Kingsmana lub Petera Sullivana z Chciwości, który uratuje Firmę i przy okazji znowu cały świat.
Akcenty w Europie mogłyby się rozłożyć na blokowanie działań amerykańskiego prezydenta w handlu i gospodarce Starego Kontynentu. Chiny już ustalają w ustawie AML zablokowanie jakichkolwiek działań finansowych krypotowalutą bitcoin w swoim kraju.
Jeśli elity finansowe chcą przy pomocy Trumpa lub za jego zgodą rozdmuchać kolejną bańkę giełdową przynoszącą straty indywidualnym, małym ciułaczom na całym świecie, to rozsądne rządy państw powinny przyjąć odpowiednie uregulowania prawne blokujące spekulacje kryptowalutami, nie tylko Bitcoinem, ale także np. Tronem (Trx).
Czasem analizując wskaźniki behawioralne zachowań na forum publicznym prezydenta Donalda Trumpa mam silne przeświadczenie, że jest człowiekiem, który nie do końca wie co robi, a „negocjacje” cłami to zwykła bufonada. Więcej tu ciągłej prezentacji samego siebie, niż poważnej treści. Gdyby jeszcze jego czubek nosa, gdy z kimś rozmawia, zawsze był poniżej linii oczu, byłoby świetnie. Cóż i narcyz może być prezydentem w Ameryce, tylko ludzi szkoda - tych, którzy z uwielbieniem go słuchają.
Róbmy zapasy na ciężkie czasy, bo nowych schronów nie zdążymy wybudować, gdy tylko Trumpa rozgniewać się ośmieli Putin lub Xi JinPing.
Napisano na podstawie : www.stockwatch.pl, www.businessinsider.com.pl, www.spglobal.com, www.nasdaq.com, www.bankier.pl, www.forex.pl, www.money.pl, Polityka nr 1-5/2025, Newsweek Polska.
Czytam, oglądam, wnioskuję. Lubię fakty, kieruję się zasadą słuszności.
Being There.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka