Weekend obfitował w przekazy medialne o kandydatach na urząd prezydenta w wyborach w 2025 roku Platformy Obywatelskiej (plus KO) i Prawa i Sprawiedliwości. Pomyślałem, że nie będę przez ostrożność otwierał lodówki, by nie wyskakiwały z niej przez przypadek zdjęcia, memy, zapewnienia, obietnice, emocje, pozorne ugody, potok słów z polskiego abecadła, czasem obfitujący w przekleństwa i pogróżki. Snułem się z półprzymkniętymi oczami pomiędzy meblami ze szklanką kawy w ręku. Od blatu kuchennego do biurka zrobiłem tysiące kroków, w ciszy i skupieniu tego słuchając, o tym myśląc, zwracając uwagę na to, by nie wylać gorącego, pożywnego dla mego mózgu płynu, gdzieś po drodze przy okazji. Wartki strumień wiadomości odbijał się od ścian i mojego czoła spływając na uszy. Krokomierz wywaliło w kosmos, nawet w parku nie robię tylu kroków.
Rzeka słów. Potoki nadziei. Nowa Irlandia lub nowa Japonia gdzieś mi kołatało w konkluzji dla tych światów. Do pisania przysiadłem dzisiaj urywając te słowotoki fal w połowie zwykłym pokrętłem, bo piloty do urządzeń odtwarzających mnogą ilością funkcji mnie męczą (wydumane skomplikowanie zamiast prostoty). Cenna cisza osiadła na mych barkach.
Rżnę więc to masło maślane polityki polskiej poniżej krótko. (Idem per idem.)
1. Trzaskowski – spodziewane zwycięstwo w prawyborach, które może utrwalić się wyborcom jako 74% wygranej i uwolnić kandydata od drugiej tury pod warunkiem jednak, że polityczna niemoc pojawi się w działaniach pozostałych kandydatów, z innych partii.
Realnie, konsultowałem z kolegą, Trzaskowski ma wygraną dopiero drugą turę.
2. Nawrocki – klon Dudy i Morawieckiego w jednym. Avatar Prezesa, tylko z żoną i dorobkiem w IPN. Czy propozycja zlikwidowania podatku od nadgodzin mogłaby podnieść poparcie? – Nie sądzę. Obie partie „wypstykały się” z finansowych obietnic i wprowadzonych udogodnień. Nie jest to Dominik Tarczyński, więc nie będę na niego głosował jak dożyję wyborów. :)
3. Hołownia z Mentzenem mogą zebrać takich outsiderów konserwatywnych jak ja i uziemić niżej wynik Nawrockiego. Daję im po 10% max.
4. Marek Jakubiak od Kukiza, przypomina mnie trochę Teosia Olkiewicza z książek Ryszarda Ćwirleja, choćby w akcji z książki pod tytułem: „Śmiertelnie poważna sprawa” w skrzyżowaniu z Zagłobą z „Potopu” (szlacheckie wąsiska). Jak osiągnie 1,5% to będzie duży sukces, oblany Stoliczną.
5. Czego do tego kubła politycznego doleje Lewica nie mam dziś zielonego pojęcia. Mógłby pójść Czarzasty za moimi wskazówkami i reaktywować Wojciecha Olejniczaka (jak ten zechce wrócić do bajorka się potaplać), ale czy starczy mu sił i inwencji, by nie dać swoim kobietom dojść do słowa? Myślę, że korci go, by popełnić błąd Leszka Millera i wystawić jakąś niewiastę na podobieństwo pani Ogórek, która wypadła i słabo, i blado, mimo merytorycznych podstaw do wypowiadania czegoś mądrego w każdej minucie życia. Efemeryczna jakaś była to kandydatka, przemykająca między kroplami dobrego alkoholu w szklanicach politycznego establishmentu, a w TVP rozkrzyczana. Siekierą i miotłą, czy młotem politycznie dobić się nie dała w myśl zawołania Wszechpolaków dla Lewaków, ale w wyborach prezydenckich przepadła. Elektoratowi kobiecemu raczej chodziło o taką kandydatkę podobną do Nowackiej albo prof. Środy w średnim wieku bez cielesnych przyległości w nadmiarze. Mądrą, zawodowo aktywną, wyważoną.
Ogólnie rzecz biorąc będą to wybory mistrzowskiej wygranej jednego z kandydatów, który uściśnie najwięcej wyborczych dłoni w terenie i w miastach. Popularnego showmana o poważnym podejściu do tematu, z mądrymi pomysłami, ale nie leniwca. Jakby tak działania Trzaskowskiego przemnożyć razy trzy i jeszcze Donald Tusk włożyłby mu w cztery litery taką igłę przyspieszającą obroty jak panicz z Chobielina w zamian, to rywalizacja PO/KO z pozostałymi kandydatami rysowałaby się przyjemnie dla słupków poparcia.
Zgodzę się z Donaldem Tuskiem, że będzie to walka o każdy głos. Z Prezesem zgodzę się, że lepszego swojego bliźniaka niż Nawrocki nie miał z kogo wybrać, wśród znanych sobie zasłużonych konserwatystów. Boli, że nie wyszedł poza schemat i nie jest to Tarczyński, który miałby szacunek wielu wahających się i nie utrwalał tak wyraziście dychotomii – my/oni, bo to już męczy skronie.
Mam awersję do defraudantów pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, do hołubienia księży złodziei lub wyłudzaczy, do zamiatania pod dywan sprawy Pegasusa i wolnej amerykanki kosztów operacyjnych w trzyliterowych służbach. Ludzie Prezesa nie dopilnowali, nie dopilnują też całości ludzie Tuska. (Dużo kontroli wewnętrznej nie działa.) Hołownia przepalił elektorat i ma anse z PSL.
Załóżmy (anegdota), że jest pięć ołówków (kandydaci na prezydenta w RP 2025) i jedna kolorowa kredka (dla niektórych tęczowa, i nie jest to Śmiszek, ani Biedroń). Kredka zaszła w ciążę. Który z ołówków jest sprawcą ciąży, winnym zajścia?
Odpowiedź: Ten bez gumki.
PS. Jestem ciekawy, czy kot prezesa używa prezerwatywy, gdy wybiera się na romantyczną przechadzkę w sąsiedztwo.
Czytam, oglądam, wnioskuję. Lubię fakty, kieruję się zasadą słuszności.
Being There.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka