Niedługo rozstrzygnie się, czy przeczucie Donalda Tuska w zakresie wewnętrznej polityki w Platformie Obywatelskiej i Koalicji, go nie myliło. Pisałem tutaj w portalu, że Rafał Trzaskowski jest najlepszym kandydatem dla Platformy i skonstruowane przez firmę Opinie24 sondaże, których wyniki poznaliśmy na początku tego tygodnia, to potwierdziły. Ale mam, mniemam podobne do Donalda Tuska przeczucie, że coś jednak mi w tym kandydacie nie daje spokoju. Przeczytałem od prawa do lewa większość artykułów podsumowujących te sondaże i opisujące szybki wzrost poparcia dla Radosława Sikorskiego. W Polityce nr 48/2024 na przykład, wybitny w prognozowaniu i analizowaniu Rafał Kalukin zdziwiony stwierdził, że Polska to nie Ameryka i skąd pomysł na prawybory w jednej z największych politycznych partii w Polsce. To Trzaskowski poprosił o prawybory, a Tusk się zgodził, Kalukin o tym wie. Prof. Rafał Chwedoruk w wywiadzie dla Wyborczej stwierdził natomiast po tym fakcie ogólnie rzecz biorąc, że w tym momencie Sikorski zyskał przewagę, bo swoim postępowaniem i szybkim przejmowaniem poparcia dla swojej kandydatury niejako wymusił na Trzaskowskim działanie.
Chwytając niuanse zachowań Donalda Tuska, który przywrócił PO na pierwsze miejsce po dole 12% poparcia za Borysa Budki, gdy kroczył po 25% tegoż Szymon Hołownia, o ten słomiany ogień i brak działania zapewne u Trzaskowskiego chodzi. Bez bata nie ruszy żadnego tematu, a inicjatywa Campus Polska też jakoś tak chłopięco i imprezowo obiegła młodzież. Wykorzystał ten niuans Hołownia, gdy ogłaszał swoją kandydaturę na prezydenta w Jędrzejowie, snując poprzez portale społecznościowe hasło, że jest niesterowalny i żaden premier jemu jako prezydentowi nie wymusi żadnego działania. Czyżby?
Polityka to brudna pani, a manipulacja jest jej pierwszym garniturem, obojętnie jak uczciwy jest mówca.
Gdyby dla mnie, jedyne do tej pory tak przeprowadzone sondaże na temat Sikorskiego i Trzaskowskiego wspólnie, były klarowne, to zapewne myślowo bym im uległ, jak większość. Jest jednak wiele „ale” w tym temacie.
Po pierwsze próba reprezentatywna w grupie ankietowanych telefonicznie miała 2tys, i jeden pytanych. Po drugie wygląda na to, że 1tyś ankietowanych pytano tylko o Trzaskowskiego i w terenie, na którym jest większość poparcia dla PO/KO, a 1tyś ankietowanych był z regionów, gdzie Prawica ma większość i tam pytano o Sikorskiego i jego relacje do wyborców PIS i Konfederacji, czy pozostałych partii. Możliwa tu jest manipulacja danymi w celu wygranej u Trzaskowskiego.
Po drugie, mam nadzieję, że w głosowaniu SMS-owym jakiś informatyk PO zabezpieczył przed oszukiwaniem tych członków partii, którzy jeden kod będą wysyłali na przykład z dziesięciu różnych telefonów, by zagłosować na kandydata, którego bardziej lubią (głosy wejdą w liczbę członków, którzy nie zagłosują w ogóle). Bo jeśli, doczytałem się, jest tak, że nie sprawdzano członkom PO/KO statusu aktywnego członka w postaci opłaconych aktualnie składek członkowskich i nie robiono tego też w przybudówkach, to możliwości manipulacji są. Chyba, że kod jest jeden na jednego członka i program zliczający głosy będzie zliczał go jako jeden, obojętnie z ilu telefonów zostanie wysłany, a nie będzie weryfikowana przez program tylko oryginalność kodu, ale też próba jego wielokrotnego użycia pod różnymi numerami telefonów, z których można wysyłać SMSy. Oby oszustwa takie lub inne w tym głosowaniu się nie zdarzyły.
Nie będę rozpisywał się jak Kalukin o przymiotach podstawowych, kandydatur Trzaskowskiego i Sikorskiego, pójdę natomiast tropem Donalda Tuska i stwierdzę, a co jeśli warunki geopolityczne w przyszłym roku (za pół roku) się zmienią? Co jeśli zmienią się warunki gospodarcze i będzie trudno orać polityczne zagony i trzeba będzie na salonach przyklepywać niektóre tematy za granicą, by w Polsce żyło się dostatniej?
Obaj kandydaci posługują się więcej niż jednym językiem obcym, są dobrze wykształceni, mają – każdy inną – charyzmę, polot i wdzięk akceptowany w różnych środowiskach. Trzaskowski był nawet wiceministrem spraw zagranicznych. I o ile Radosław Sikorski wydaje się w pełni ukształtowany do bycia prezydentem, to w Trzaskowskim jednak mi czegoś brakuje. Mimo prezencji; choć podczas wizyty we Wrocławiu ten zarost na twarzy tak postarzył go, że zaleciało lumpem w garniturze, wymiętym, niedospanym, wystraszonym przez moment, jakby nie mógł złapać na telefonie aktualnej lokalizacji, a nie pamiętał gdzie był poprzedniego wieczoru; Trzaskowski wydaje się nie we wszystkich tematach ogarnięty.
Ale po trzecie - nadchodzi chłodzenie europejskiej gospodarki i stosunku USA do użycia NATO w możliwej agresji Rosji poza Ukrainą. Tutaj, w tym temacie, Sikorski był szybszy. Spotkanie z wielką europejską piątką dyplomacji już się odbyło, prognozy sprzyjania nowego prezydenta USA Rosji w zakresie szybkiego zakończenia wojny z Ukrainą jej kosztem też omówiono. Jeśli okaże się, że w następnych pięciu latach nastąpi dalsze umocnienie się dolara i rynku krypto walut, a europejska gospodarka zacznie się mocno chłodzić i będzie przeżywać stagnację z powodu zarzucenia rynków tanimi produktami z Chin (przy powrocie do wysokich ceł na nie w USA), to Trzaskowski nie jest dobrym kandydatem, by coś w UE lub USA dla Polski z pozycji urzędu prezydenckiego załatwiać. Lepszy w tym zakresie jest jednak i mimo wszystko Radosław Sikorski. Pal licho, że ktoś na starcie chciał utrącić jego kandydaturę w prawyborach w PO i rozpuścił w necie i prasie plotę, że to Prawica będzie go popierać i kontrować jakże słuszną kandydaturę Trzaskowskiego. Gdyby to kandydatura Trzaskowskiego rzeczywiście była jedynie słuszną, to czego zaczął się ów prezydent Warszawy obawiać, gdy Radek Sikorski zaczął taranem przeć do przodu i zdobywać poparcie wśród niezdecydowanych i popierających Konfederację? Tak się bał, że sam przyszedł do Tuska prosić o prawybory myśląc, że ma glejt pierwszeństwa w kieszeni?
Coś jest na rzeczy.
Może kandydat się opatrzył, może za szybko zdjął krzyże z magistratu, może poczuł się gorszy, a w myśl Sun Tzu wątpliwości kładą na łopatki każdą armię i każdego kandydata do walki? Kto wie?
Wielu politologów stwierdza, że elektorat wyborczy, może zbyt przyzwyczajony już do różnego rodzaju atrakcji finansowych, nie znosi, gdy mu się coś zabiera. Nawet w USA Trump w Pasie Rdzy odbił poparcie dla Harris zapowiedzią pomocy i niskich podatków. Podobno Balcerowicz wpływa na obecny rząd, by znieść 800+ za bardzo obciążające budżet. Może w takiej sytuacji, gdyby pomysł rzeczywiście przebiegł przez Sejm lepszym do podpisania takiej ustawy zabierającej ludowi hajs byłby Sikorski niż Trzaskowski jako prezydent?
A co jeśli okaże się, że USA mentalnie i zbrojnie, na polecenie Trumpa w uzgodnieniu z Putinem pokoju na Ukrainie, opuści jako NATO mimo wszystko Europę i Polskę, jaki wtedy powinien być prezydent? Moim zdaniem tu również Sikorski będzie lepszy, a Trzaskowski za miękki lewicowo (to właśnie daje mu poparcie wśród młodego elektoratu i kobiet). Sikorski gdyby był wyraźniejszy w sprawach związków partnerskich i aborcji zapewne plasowałby się wyżej we wszelkich sondażach, prawidłowo i nieprawidłowo przeprowadzonych, wyżej niż Trzaskowski.
Któremu z kandydatów w prawyborach PO/KO nie drgnie ręka przy podpisywaniu najważniejszych rzeczy w gabinecie prezydenta, czy autonomicznemu, ale wiernemu Tuskowi Sikorskiemu, czy chłopcu z plakatu Trzaskowskiemu, miękkiemu i pełnemu wątpliwości?
Sikorskiemu zdarzały się na X-ie jakieś bzdurne komentarze (Nord-Stream i wybuchy), ale się poprawił i nie roni już niesprawdzonych, niezweryfikowanych głupot, Trzaskowski natomiast jest za mało aktywny, by móc jednoznacznie orzec jakie byłyby jego aktywności po uzyskaniu prezydentury; czy wyważone, godne męża stanu, czy lekkie i miękkie lekkoducha.
Trzaskowski ma poparcie niektórych samorządowców, natomiast Sikorski ma poparcie międzynarodowe. Sikorski ma dwóch obywatelstw żonę pochodzenia żydowskiego, a Trzaskowski żonę Ślązaczkę. Sikorski był wojennym reporterem w Afganistanie i Angoli. Trzaskowski świata politycznie zwiedził mało. Nazwisko Sikorski jest kojarzone na całym politycznym świecie, nawet w ZEA (:)), Trzaskowski musiałby sobie dopiero otwierać lub wyważać nazwiskiem światowe, polityczne drzwi.
Sikorski ruszyłby od razu do przodu jako prezydent, a Trzaskowski musiałby się dopiero zapoznawać ze sposobem prowadzenia polityki zewnętrznej.
Gdybym miał oceniać obu kandydatów wziąłbym się za wskaźniki behawioralne, nie tylko te związane z kompetencjami w wykonywaniu urzędowych obowiązków. Wziąłbym wskaźniki behawioralne z komunikacji niewerbalnej statusu osobistego, godności i wewnętrznego poczucia wysokiej sprawczości. Ogólnie, gdy zajmuję się wskaźnikami behawioralnymi wybranych osób sam osobiście, to zwykle służą mi one za podstawę do identyfikacji porównawczej osób z materiału zdjęciowego lub filmowego. Co innego jednak budują w ocenie przydatności wskaźniki behawioralne (konkretne, obserwowalne zachowania i reakcje, pozwalające na ocenę kwalifikacji) typu: komunikacja, praca zespołowa, rozwiązywanie problemów, inicjatywa, adaptacja do zmian, liderowanie. Gdy przesiałem cały materiał oglądany od kilku lat w necie, pisany prasowo, zdjęcia kandydatów, stwierdzam, że bardziej przydatny Donaldowi Tuskowi jako prezydent będzie Radosław Sikorski. Dlaczego?
Radosław Sikorski to dla Donalda Tuska partner kreatywny, samodzielnie podejmujący decyzje, takie jakie podjąłby w danej sytuacji i posiadający taką samą wiedzę sam Tusk. Spokojnie więc premier może mu oddelegować prezydencki urząd, wszystkie tematy, nawet te niewypowiedziane, będą załatwiane zgodnie z zamierzeniami myślowymi, o kierunku zmian w Polsce, jakie ma Tusk. Kreatywność Sikorskiego polega na tym, że będzie mógł uprzedzać niektóre polityczne sytuacje zanim powstaną z nich problemy dla Polski, które będzie musiał wtedy na arenie UE załatwiać Tusk. Widoczne były te wskaźniki behawioralne od momentu objęcia przez Sikorskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Prosto po ludzku można powiedzieć, że to Sikorski będzie rozwiązywał problemy natury politycznej, zanim na dobre się pojawią, szybko i bezboleśnie dla Tuska i PO/KO. Takich zdolności nie nabył jeszcze niestety Trzaskowski.
Trzaskowski to niby-samodzielny typ podwładnego, któremu jednak pomysły trzeba podrzucać, prognozy zlecać i wskazywać. Gdy więc przychodzi co do czego, okazuje się, że jakiś temat polityczny nie został przez niego „zaopiekowany” nawet na poziomie samorządowym, gdzie ma takie poparcie. Choćby dla przykładu – „Czajka” – kilka tysięcy litrów ścieków na minutę wyciekało do Wisły w Warszawie, gdy pękł kolektor w 2019 roku, a następnie problem powtórzył się w tym samym okresie za rok w 2020, pękł drugi kolektor. Trzaskowski nie przewidział dalszych problemów (ani nikt z jego zespołu) w kolejnym roku. Tak samo jest u niego z przewidywaniem problemów politycznych. Po prostu załatwia (lepiej lub gorzej, szybko lub później) problem i nie martwi się o to, że mogą wystąpić kolejne. Natomiast Sikorski ma niesamowite wyczucie w tym zakresie, czy dany lub jakiś problem, może wystąpić i zanim się on na dobre pojawi ma już gotowe rozwiązania (patrz spotkania w sprawie NATO MSZ-tów państw europejskich i uzgodnienia na przyszłość).
Zapewne o ten rys osobowości politycznej i kompetencji kandydatów chodziło Tuskowi, gdy godził się na prawybory Panie Kalukin. Michałowi Wojtczukowi z Wyborczej mogę tu napisać, że „politykę dla ludzi robi się właśnie na salonach” wbrew twierdzeniom, że politykę robi się wśród ludzi na ulicy (Trzaskowski), czy tylko na salonach (Sikorski). Bo gdzie politycznie takie działanie ma większy wydźwięk w przeprowadzonych czynnościach – w poparciu ulicy co cztery, pięć lat, czy na salonach od razu w postaci ustaw, umów międzynarodowych, uzgodnień pod współpracę długofalową? Dla Donalda Tuska byłoby najlepiej, gdyby Sikorski i Trzaskowski stanowili razem jedną osobę, mającą ich wszystkie kompetencje i wizerunkowe niuanse poparcia.
Jednak międzynarodowe drzwi, również dzięki znanej żonie (Anne Applebaum – Pulitzer, publikacje książkowe o polityce polskiej), szybciej wszystkie newralgiczne otworzy Tuskowi od razu Sikorski, a nie Trzaskowski. Przy Sikorskim Tusk będzie mógł wyjechać na letnie wakacje o nic się nie martwiąc, przy Trzaskowskim będzie musiał być ciągle na służbowym telefonie gdziekolwiek pojedzie w świat. Taka istotna różnica.
Dlatego nie polegałbym w przypadku członków PO i Koalicji, niebawem głosujących, tylko na aspektach wizerunkowych w aktualnej dacie, bowiem i sondaże w przyszłym roku mogą mieć zupełnie inną wymowę.
Wnikliwie przeczytałem ostatni wywiad w Wyborczej i Polityce nr 47/2024 z byłym prezydentem RP Aleksandrem Kwaśniewskim. Bo między innymi Tobiasz Bocheński powiedział: „Prawica powinna mieć kandydata na prezydenta, który byłby takim prawicowym Aleksandrem Kwaśniewskim.” Kwaśniewski mądrym człowiekiem jest, jeśli ktoś tego nie zauważył, marnym behawiorystą będzie. Otóż zaplótł on jedną przewodnią myśl w tej rozmowie, że kandydat na prezydenta RP w obecnych czasach powinien być współpracującym ze wszystkimi opcjami politycznymi, dążącym do kompromisu, wysoce przewidującym nadchodzące zmiany, dobrym i pełnym godności osobistej człowiekiem. W pełni się z tym stwierdzeniem zgadzam, ten niuans wyczuwa w rozmowach z ludźmi wokół siebie i na zewnątrz Donald Tusk. Może kapki tej politycznej uważności, bądź koncyliacji brakuje mu w Trzaskowskim.
Bo sondażom bym obecnym nie wierzył. Za krótki jest okres, by prawybory skutecznie przeprowadzić i zapiąć większość elektoratu przy swoim, PO kandydacie.
A co będzie jeśli ilość kandydatów pozostałych ugrupowań politycznych zmieni się z czterech na pięciu lub sześciu, bo na przykład hipotetycznie wyskoczy jakiś niezależny kandydat, albo dwóch i zbiorą poparcie, typu znudzony UE Grzegorz Braun, czy Stan Tymiński z czarną teczką? Wtedy rokowania o podziale procentów poparcia wezmą w łeb i okaże się, że pierwsze sondaże były mylące i przy takim dictum wygra kandydat PIS. Scenariusz zupełnie możliwy.
Rozpracowując kolejne wyborcze scenariusze trzeba przewidywać większość opcji i niestandardowych akcji politycznych.
Bo, jeśli na przykład - Lewica (Nowa Lewica, bez Razem), wystawi powracającego z banków na polityczne salony, Wojciecha Olejniczaka zamiast którejś z kobiet ubiegających się o kandydowanie w swoim ugrupowaniu, to co się stanie? Olejniczak jest równie przystojny jak Trzaskowski, ale o niebo poważniejszy jako ekonomista z doktoratem, „naumiany w finansowe klocki”, mocny biegacz Ironman i Triatlonista, charyzmatyczny sportowiec o posiwiałych skroniach i wybitnej prezencji, mający zawsze coś do powiedzenia bez przygotowania i z sensem. Jak będzie wyglądał przy Trzaskowskim z wizyty we Wrocławiu? Który z nich uzyskałby lepsze poparcie wizerunkowe? Sformułowanie odpowiedzi na te pytania pozostawiam całemu gremium politycznych graczy do roztrząsania w ciszy gabinetów.
Kandydat na prezydenta musi się zawiesić na kilku poważnych tematach bliskich Vox populi, vox dei: obniżenia cen mieszkań na rynku nieruchomości, nie mówiąc już o obniżeniu cen wynajmu (deweloperzy to chodzące święte krowy, trzeba tu dobrze ułożyć ustawowo tematy, by ludzie ogólnie byli zadowoleni ze zmian), rosnące koszty życia Polaka musi chcieć również obniżać, nie podwyższać (energia, inflacja), utrzymywaniu wszelkich socjalnych zdobyczy obywateli z czasów PIS, zrobić wolną ustawowo Wigilię jak chce Lewica. Najlepiej jeszcze w tym roku, pozostawiając małym sklepom osiedlowym możliwość otwarcia się w jej czasie, jeśli za ladą sprzedaje właściciel czy bezpośredni franczyzobiorca, sam osobiście. A niech małe sklepy zarobią na świątecznych spóźnialskich. Jak to się ma do pomysłów z 2023 roku skrócenia tygodnia pracy w Polsce z pięciu do czterech dni i komentarzy pracodawców w tym temacie o stratach i zyskach, pozostawiam bez komentarza. Krzyki oburzenia Petru w TV w obronie pracodawców bym uprzejmie pominął.
Sikorski, jak wieść internetowa niesie potrafi nawet bez pytania zmienić oponę w samochodzie, który prowadzi kobieta potrzebująca pomocy (obiegł net ostatnio filmik z wyprawy ze sprzętem dla wojska na Ukrainę). To były reporter, nadal zaangażowany maksymalnie w sprawy ludzkie, kreatywny partner, który słusznie zauważa, #BoCzasySięZmieniły , to też przewidujący polityk o szerokich koneksjach w świecie, który słucha z uwagą tego, co on ma do powiedzenia. Cichy i skuteczny zawodnik.
Trzaskowski to niby-samodzielny podwładny (najwyżej był wiceministrem, samodzielnie eurodeputowanym bez wybitnych osiągnięć), chcący osiąść na włościach prezydentury, z ciekawością dziecka w dorosłym mężczyźnie patrzący na świat, nie przewidujący problemów i zmian, potrzebujący rozległego zaplecza decyzyjnego, by rozwiązywać je po fakcie, w medialnych burzach, o wysokim poparciu na starcie dziś, nie w przyszłym roku. Średni zawodnik w meandrach szybkich decyzji. Dziś jest dla niego zmianą teraz, nie w przyszłości.
Może Donald Tusk jeszcze raz popatrzy na te kandydatury, jak pozostali głosujący SMS-owo jutro członkowie Koalicji, pod kątem wejścia do gry w przyszłym roku z Lewicy Wojciecha Olejniczaka do prezydenckiej gry? Jak wtedy będzie się miał Trzaskowski, a jak Sikorski?
Sikorski – szybko ostatnio wschodząca, poważna kandydatura na prezydenta. Przy nim (jak w skeczu kabaretu LIMO – Orzeł) polski orzeł, nie będzie z niesmakiem odwracał głowy w drugą stronę. To lokomotywa.
Trzaskowski – może opatrzona już kandydatura gasnąca, tu polski orzeł może chcieć zmienić barwy ogona na tęczowy. To wagonik.
Co ważniejsze jest dla samego Donalda Tuska – sukcesywne przejmowanie posłów Prawicy i prawicowego poparcia, eliminowanie z salonów politycznych Konfederacji (jego ideowo dawne Centrum w Triumwiracie Tusk-Olechowski-Płażyński), czy jednak głębokie ulewicowienie Platformy (w tym kierunku podąża PO od ostatnich ośmiu lat) kosztem liberałów i centrystów? Zachowanie status quo z dnia założenia partii i aktywnie uczestniczące podążanie z politycznymi zmianami z szerokim na nie wpływem, czy zmiana rdzenia partyjnego przez wchłanianie PSL i Lewicy, udział w politycznym rynku z doskoku i co kilka lat?
Który z kandydatów jest dla Tuska ważny – kreatywny, lojalny partner realizujący jego program w korekcie do wskaźników (Sikorski), czy ambitny, wahający się podwładny (Trzaskowski), który spali się wizerunkowo już w pierwszym roku działania przy: nikłym wzroście PKB, wysokiej inflacji (odbicie za obecne wstrzymanie podwyżek cen energii i paliw przed wyborami prezydenckimi), kroczącym bezrobociu (zwalniały banki w końcówce 2023 roku, będą zwalniać inni, bezrobotnych przybędzie w tysiącach na każde województwo, początek trendu wzrostu bezrobocia), przy brakach budżetowych w ściągalności podatków, ogólnej degrengoladzie, niesprzyjającym Polsce/NATO Trumpie i osłabieniu ekonomicznym?
W sobotę będziemy wiedzieli, czego chce Donald Tusk, a czego chcą, nie do końca poinformowani o aspektach kandydatur, członkowie Koalicji i wyborczy lud w 2024 roku. Jednak to chcenie może być nieaktualne za pół roku w innym układzie sił.
Czy prawybory w PO nie przepalą frekwencji wyborczej przy wyborach głównych, gdy Polacy będą wybierać z kandydatów swojego prezydenta?
Zobaczymy.
Pokolenie Zet mówi o Sikorskim charyzmatyczny sigma, pewny siebie przywódca, o Trzaskowskim – taki Daddy, ciepły, przystojny i z uśmiechem robi selfie. Który jednak z nich wystarczy na trudne gospodarczo i geopolitycznie czasy? Lepszy będzie Sigma (załatwiający wszystko od razu) czy Daddy (miękki mistrz ostatniego terminu)?
Grzegorz Schetyna w wywiadzie dla TVN24 stwierdził niedawno, że PIS w wyborze kandydata do wyborów prezydenckich jest zakładnikiem geniuszu politycznego Jarosława Kaczyńskiego. Śmiem twierdzić przy tej okazji, że Donald Tusk w swoim politycznym geniuszu pozwala Sikorskiemu czy Trzaskowskiemu samodzielnie założyć na własne barki jego chomąto i wcale nie musi im mówić przy tym: „wio”, by z różnym skutkiem parli do przodu – Sikorski do kreatywnych zmian, a Trzaskowski do wysiadywania w cieple kamer stołka.
Co ma decydować o jakości w polityce Platformy Obywatelskiej – wizerunek miłego gościa warunkujący duże poparcie, czy z wysiłkiem wygrane wybory prezydenckie wizerunkiem charyzmatyka, który pokaże silną Polskę (za zgodą D.Tuska i w ramach przez niego określonych) całemu światu? Drzwi zamknięte na spust (za nimi prezydent Polski), czy drzwi szeroko otwarte na świat i gospodarka pędząca w rozwoju szybciej niż japońska, a gdzieś pomiędzy nimi twardy, polski samuraj?
Zobaczymy na pewno. Chyba, że szybciej wybuchnie gdzieś północnokoreańska atomówka.
Tekst oprac. na podst.: Polityka, Gazeta Wyborcza, Wprost, Sieci, Onet.pl, wirtualnemedia.pl, wywiady w Radio Zet i Radio RMF FM, Polskie Radio 24, PAP.
PS. Dlaczego Chiny dają czasem Rosji kopa w twarz w temacie wojny z Ukrainą? Bo mają inne cele? Jakie? Polecam do poczytania polskie wydanie „Astropolitik. Klasycza geopolityka w erze kosmicznej.” Everetta C.Dolmana, Wydawnictwo Nowej Konfederacji, Warszawa 2023, z której jasno wynika, że studnia grawitacyjna Chin (jako Ziemi) jest zupełnie inna niż studnia grawitacyjna Rosji (jako Księżyca). Nie wspominając o sile ciążenia w tych aspektach światowej polityki.
Czytam, oglądam, wnioskuję. Lubię fakty, kieruję się zasadą słuszności.
Being There.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka