Czansi Ogrodnik Czansi Ogrodnik
951
BLOG

Trump - małpka Putina

Czansi Ogrodnik Czansi Ogrodnik USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 39

Trump w tej kampanii wyborów prezydenckich w USA zrobił już prawie wszystko. Jest jak małpka na zwichrowanym ramieniu pirata, który zacumował u wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Pirata, który wyszedł na brzeg, przyjrzał się wszystkim bogactwom i zaplanował totalne złupienie kraju, a małpka służyła mu do odwracania uwagi mieszkańców i decydentów, którzy ulegli jej czarowi. Czar Trumpa jest iście aktorski. Raz jest konserwatywnym właścicielem nieruchomości, które to właścicielstwo sponsorowali mu bankrutujący budowniczy, a raz przymilającym się starcem truchtającym w takt współczesnej muzyki pop. Trump nie ujawnił badań medycznych. Gdyby rzeczywiście były one tak wspaniałe jak o tym mówi na wiecach, nie miałby problemu z ich publicznym pokazaniem. Czasami wydaje mi się, że Trump jako mówca składa się tylko z samych jąder, wątpliwej jakości rozpłodowej i genetycznej. Kłóci mnie się niestety jego udawany konserwatyzm, trącający autorytaryzmem i demagogią, z korzystaniem z prostytutek. Totalnym jawnogrzesznictwem to, które poza jednym ostatnio ujawnionym przypadkiem w sądzie, jest przykładem rozpasania, a nie hołdowania najwyższym wartościom ludzkim.

Trump składa się z pastiszu i z kłamstwa, podejrzany jest o wynoszenie (nie wiadomo w jakim celu) tajnych państwowych dokumentów Departamentu Stanu. Wiele wątpliwości prawnych budzi też pomoc rosyjskich hakerów w uprzednich wyborach prezydenta USA, gdzie startował przeciwko demokratycznej Hillary Clinton. Hillary mimo uzyskania większej liczby głosów z nim przegrała, bo nie miała przewagi w tych stanach, w których kandydaci na prezydenta USA mogli uzyskać więcej głosów elektorskich.

Z Kamalą Harris Trumpowi to może się nie udać. Dlaczego?

A no dlatego, że z poparciem dla obecnej wiceprezydent USA wystąpili Michelle i Barack Obama i tworzą dla niej na wiecach wspaniałe, merytoryczne, pełne obiektywnych zarzutów wobec Trumpa, widowiska. Małżeństwo Obama jest bardzo popularne w USA i wielu ludzi, szczególnie młodych liczy się z ich zdaniem. Ikony muzyki pop, blues, country również poparły Kamalę Harris. Przewagę kandydatka Demokratów uzyskała wśród kobiet, które nie znoszą mizoginii Trumpa, bo Trump wykorzystuje kobiety jako narzędzia, lalki w grze, a nie traktuje ich jako równorzędnych partnerów do rozmów, czy negocjacji. Patriarchat w wydaniu Trumpa nie skręca w kierunku pozytywnego wizerunku macho, ale jest jakąś stłamszoną przez jego kompleksy sumą dominacji i przemocy. Dodając do tego jego niezborność psychiczną, którą zarzucano mu w sprawie o impeachment, wychodzi z tego obraz nieciekawy i na pewno nie taki, który mógłby godnie reprezentować USA jako prezydent. Trump może przegrać także rękami najmłodszych wyborców uprawnionych do głosowania, jeśli tylko Kamala Harris i jej sztab wyborczy zmotywują ich do pójścia na wybory poprzez np. portale społecznościowe. Harris jest przygotowana do starć z Trumpem w takim wydaniu jak nikt inny na świecie. Takich macho często stawiała w stan oskarżenia jako prokurator w sądach, a ława przysięgłych ich skazywała.

Trump zarzucał Kamali Harris lewactwo, ale sam ostatnio rzuca na wiecach typowo lewackimi argumentami, jakby już był prezydentem: „Zrobimy niższe podatki dla pracujących”. Zastanawiał się może przy okazji z czego utrzyma przy niższych podatkach państwo jakim jest USA? Nie, nie zastanawiał się. Znajomi Trupa z młodości mówią w wywiadach, że Trump najpierw decydował o przeprowadzeniu inwestycji, szeroko ją reklamując i przekonując do niej inwestorów, a dopiero w jej trakcie, gdy brakowało pieniędzy na kolejne wykonanie robót, związanych na przykład w budynku świeżo wybudowanym z dokończeniem instalacji wewnętrznych i wstawieniem okien, zaciągał kredyty w bankach, zmieniał koncepcje usytuowania parkingów, czy występował o zgody do urzędów na całość inwestycji. Trump nie umie przewidywać skutków tego o czym mówi, czy na temat czego podejmuje, wiążące finansowe środki państwowe, decyzje. Zwykle mawia wtedy, gdy jego działania powodują problemy, że następstwami jego decyzji będą się martwić jego następcy, albo kolejni właściciele budynków. Ktoś tak ustawiony wobec tego, co obiecuje Amerykanom, nie może być prezydentem najważniejszego demokratycznego kraju w świecie.

Kamala Harris w tym zakresie jest wytrawniejszym graczem niż Trump. Harris ma właściwe dla większości ludzi w Ameryce pojęcie o demokracji i wolności. Jest przeciwna przemocy i krzywdzeniu dzieci, kobiet, osób słabszych. Trump osoby podległe, słabsze krzywdzi i jeszcze robi z tego sądowe show. Jakby dotyk narcyzmu, który zawładnął nim przez ostatnie lata nie wymagał daleko idącej skruchy. Takiej skruchy, która jest uczciwa i płynąca z przemyśleń swojego postępowania. Trump nie przewiduje i nie myśli o skutkach. Jest jak jednoręki bandyta w systemie automatów do gier Las Vegas, Reno, czy Albuquerque. W Albuquerque w stanie Nowy Meksyk w USA, gdy piszę tekst jest 06.00 rano i 13 stopni Celsjusza ciepła, za niedługo zrobi się ciepło i będzie około 25 stopni. Trump temperaturą w USA się nie martwi, jest jak pasażer najdroższego Gulfstream’a 650ER, obojętny wobec tego kto i ile płaci za jego przelot, i czy rzeczywiście splendor czy bogactwo, jakie przypadło mu w udziale, rzeczywiście mu się należy. Każdy w USA zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby pasażerką takiego samolotu była Kamala Harris, to jej przelot byłby obfity w konkretne decyzje międzynarodowe, wewnątrzkrajowe czy ustawowe, czyli cały wypełniony pracą na rzecz kraju. Przelot Trumpa obfitowałby w luksusowe zagrywki tego, kto jest ważniejszy lub najważniejszy, luksusowe panie do towarzystwa, które byłyby traktowane z szacunkiem tylko do momentu zapłaty za usługi erotyczne, a na podejmowanie państwowych decyzji nie byłoby już czasu i Trump w natłoku terminów zleciłby ich podejmowanie podwładnym. W razie spektakularnego sukcesu tak podjętych decyzji państwowych Trump uznałby je na X za własne.

Trump obraża inne narody, które migrują do USA by przestać być biednymi. Ostatnio obrażał Portorykańczyków i Meksykanów. Jeśli tylko oni i Afroamerykanie, Latynosi, Chińczycy w drugim pokoleniu, Indianie, Polacy i inne nacje mające obywatelstwo amerykańskie wkurzą się na niego odpowiednio i pójdą zagłosować na Kamalę Harris to Trump przepadnie. Nie ma nic bardziej gorszego niż zabranie obywatelom amerykańskim (nawet dopiero w drugim czy trzecim pokoleniu z migracji) podstawowych wolności, o których mówi Konstytucja USA i jej piąta, trzynasta, czy kolejne poprawki.

Dlatego w poprzednich artykułach Kamala Harris jawiła mi się jako Starlight walcząca z narcystycznym i łamiącym podstawowe prawa człowieka Homelander’em, czy jako Statua Wolności – symbol wszystkiego co amerykańskie i najlepsze. I wysunę tutaj skromnie tezę, że większość obywateli USA po cichu lub jawnie sprzyja Kamali Harris. Ważne jest by tych sprzyjających zmotywować do oddania na wiceprezydent USA swojego ważnego głosu. Bo do wyborów głównych został tylko, albo aż tydzień czasu.

Tekst powstał na podst.oprac.: Twój Styl, wywiad z K.Kolendą-Zalewską, art. z www.rp.pl, wywiadów z prasy amerykańskiej zamieszczonych w latach 2016-2024 na stronach www.washingtonpost.com, www.nytimes.com.

Czytam, oglądam, wnioskuję. Lubię fakty, kieruję się zasadą słuszności. Being There.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka