Czansi Ogrodnik Czansi Ogrodnik
451
BLOG

Czarnecki czy Czarzasty? Komu szybsza polityczna śmierć?

Czansi Ogrodnik Czansi Ogrodnik Partie polityczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Rafał Kalukin z Polityki pisał o Czarzastym, że to najpracowitszy z polskich polityków. Ale w tym panteonie pracowitych umiejscowiłbym jeszcze co najmniej Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Dlaczego? Zaraz wyjaśniam.
Otóż Czarzasty jest zdziwiony, że przy ogromie włożonej pracy, że przy godzeniu w zwaśnionych stron i frakcji partyjek tworzących Nową Lewicę ma niższe poparcie elektoratu niż Konfederacja.

Niższe poparcie dla Lewicy ogólnie bierze się stąd, że Czarzasty występuje na konferencjach prasowych sam i nie jest jak Ordon w Reducie Ordona zwycięzcą walk. W opowiadaniu adiutanta w wierszu Mickiewicza car przewodzi i car prowadzi na manowce. W polskiej polityce dnia dzisiejszego wyborca, poplecznik nie może patrzeć na puste kolumny krzeseł, jednego walczącego, jednego mówcę na poważnej konferencji, bo nie czuje w tym siły. Dlaczego Konfederacja ma ciągle poparcie 10-12%. Bo występuje na swoich konferencjach prasowych licznie, jest bojowa, ma kilkanaście postulatów, z czymś się nie zgadza, czemuś przeczy, czyjeś stanowisko podważa, ma pretensje o coś do rządu, za każdym razem inne, bieżące. Gdy się ogląda je, to ma się wiadomości za darmo i w skrócie, często też umieszczane na YouTube, że można do nich zajrzeć niekoniecznie w czasie nadawania, zapoznać się ze stanowiskiem tej partii, gdy już się jest w domu, albo spotkanie się skończyło, albo pchnęło swoją pracę do przodu i jest trochę luzu. Jeśli Czarzasty chce zadbać o większą słuchalność postulatów Lewicy może wziąć przykład z Konfederacji i koniecznie umieszczać wszelkie konferencje prasowe na YouTube podwieszone linkami do stron partii lewicowych. W czasie eurowyborów martwiłem się o tę pracowitość Czarzastego, która nie przyniesie efektów. W końcu to poważny koalicjant Platformy Obywatelskiej, traktowany trochę pobocznie i po macoszemu, bez jakiegoś liczącego się ministerstwa w palecie barw. Dlatego, gdy na jednym z wystąpień przemówił były prezydent Aleksander Kwaśniewski, z 4% podskoczyło poparcie dla Lewicy do 6%, dzięki temu wprowadzili do Parlamentu UE 3 posłów, a nie jednego.

To jak w żarcie o świętej zakonnicy, która umarła i poszła do nieba. Świętej zakonnicy, bo też są zakonnice nieświęte. Stoi więc ta święta zakonnica u bram raju i rozmawia ze świętym ewidentnie Piotrem o swojej przyszłości i o ziemskich plotkach. Nagle się odwraca do Ziemi, żeby coś Św. Piotrowi pokazać i dziwi się pytając go: Św. Piotrze a tam w dole te światełka niebieskie punktowe, tak ich dużo, to co to jest? Św. Piotr odpowiada – A to, tak proszę siostry oznaczamy mężów, którzy zdradzają żony. - Aha, a te pojedyncze gdzieniegdzie światełka czerwone? - Dalej pyta zakonnica. - A to proszę siostry żony zdradzające swoich mężów. I rozmowa na tym by się między nimi zakończyła gdyby nie to, że uwagę zakonnicy przykuło jeszcze jedno miejsce na ziemi. - A ta łuna, proszę Świętego Piotra, którą widać jak mieni się nie tylko czerwonymi, niebieskimi światełkami, a jest jak tęcza migotliwa szeroko rozlana? - Św. Piotr na to: A to proszę siostry to jest Ciechocinek. Tak się świeci.
Pan Czarzasty musi się zdobyć na takie świecenie na ekranach każdych wiadomości, każdej stacji. Dzięki oglądalności i częstości wystąpień rośnie popularność tych, którzy występują jeśli plotą do rzeczy, a nie od rzeczy na konferencjach prasowych i spotkaniach z dziennikarzami radiowymi, czy telewizyjnymi na wywiadach poza konferencjami prasowymi. Ludzie muszą widzieć, że Lewicy jest dużo, a nie jeden zmęczony przywódca, który usiłuje trzymać w rękach wszystkie nitki dowodzenia. Brak tu takiej sprawności i organizacji pracy jak u Jarosława Kaczyńskiego. Jego się boją, jemu przynoszą w zębach najpoważniejsze raporty wszyscy z otoczenia, ma więc wiedzę odsianą z niepotrzebnie czytanych informacji, co zabiera czas. Może wtedy skutecznie zarządzać partią mimo tego, że czasem komunikuje, że już by widział kogoś innego na swoim miejscu. Mit Nowogrodzkiej, siedziby władz partyjnych Zjednoczonej Prawicy sięga daleko poza Polskę. Tu nie każdy może zostać przyjęty, tu jest wewnętrzny krąg kilkunastu ekspertów, którzy czasem spotykają się z szefem Kaczyńskim, kiedy on wyznacza spotkania. Jakież było śmieszne w „Uchu Prezesa” na Showmax kabaretowe doznanie, że nawet prezydent RP musi czekać na audiencję u Prezesa z opcją, że nie zawsze może być przyjęty. Publika, vox populi kupuje takie gagi kabaretowe jako istniejące w rzeczywistości, choć współpraca między oboma szefami struktur państwowych i partyjnych jest zupełnie inna i była wzorowa, dopóki nie wciął się między nich pyszny Mastalerek, który chciałby też liznąć władzy jak najszybciej, a nie tylko być tłem krok z tyłu za najważniejszą osobą w państwie. To buduje kolejne mity i siłę przekazu. Jest centrum dowodzenia, silne, liczne i nie straszne mu ograbienie z kasy pod jakimś pretekstem, bo siła jest w strukturach, które są posłuszne, karne i na każde zawołanie. Jest opcja sondaż, jest od razu wykonanie. Jest opcja pozyskania opinii w jakiejś ważnej kwestii, jest przyniesiony nw zębach na ten temat raport. Siła Kaczyńskiego jest większa niż napoleońska, bo jest prawnikiem i zawsze spada na cztery łapy jak jego własny kot, lądując z parapetu na podłogę. Dlaczego Prezes lubi koty, a nie psy? Bo z psami trzeba wychodzić na spacer, kiedy się samemu tego spaceru nie chce. A koty chodzą swoimi drogami, niewiele wymagają i zawsze się do właściciela łaszą o więcej pokarmu, czy wody, o lepszy pokarm, lepszą wodę i mają zwykle silne przekonanie, że otrzymają to, o co proszą. Prezes rozdaje oszczędnie i najlepszym spośród tych, którzy się zasłużyli partii. Sam idealista napomina tłuste koty, które zbłądziły, jak ostatnio Ryszard Czarnecki. Zawiesił go w prawach członka PIS. To jasny komunikat, że może być persona non grata jeśli tylko zarzuty, które mu postawiono prokuratura przeflancuje w sądzie na skazanie i orzeczenie o winie. Czarnecki nie był do tej pory aż tak negatywnie popularny, pisze o jego przekrętach Rzeczpospolita, Wyborcza, Polityka, Angora, Sieci, Przegląd. Od prawa do lewa ludzie są wzburzeni. Jeden z dziennikarzy Polityki czy Angory napisał cytując słowa któregoś z uznanych politologów, że Czarnecki miał dwie największe zalety: umiał się ustawiać do zdjęć z najważniejszymi osobami w państwie, umiał podejść Prezesa i zdobyć jego zaufanie. Tak w skrócie. Dziś z tych umiejętności Czarneckiemu pozostał swąd oskarżenia. Nawet mnie wymiotło z tego powodu i zacząłem analizować doniesienia z gazet, TVN24, czy TVP, że rozliczał, według świadków samodzielnie, kilometrówki z Brukseli i Strasburga do Warszawy i potem do Jasła. Że jeździł zimą motorowerami i ciągnikami siodłowymi latem, a nadto oprócz latania samolotem za darmo na tej samej trasie rozliczał przejazdy kabrioletem, zezłomowanymi autami i motocyklami należącymi do innych osób, myśląc że nikt tego nie sprawdzi w UE. A potem bronił się oszukańczo, że to mu asystenci te „błędy” robili. Mając kolejną żonę (jak na prawicowego polityka to bardzo nietypowe) Czarnecki nie słuchał radczyni prawnej i wspólnie z nią kombinował dalszy nieuczciwy hajs z Collegium Humanum przez Uzbekistan.

Skromnym zdaniem moim, blogowego pisarczyka z doskoku, SKW mogłaby prześledzić, czy szkoła nadająca korespondencyjnie Uzbekom pochodzenia rosyjskiego nie umożliwiała agenturze rosyjskiej legendowania (o legendowaniu czytałem w  książkach V. Severskiego) młodych adeptów sztuki w Schengen. Te ilości przyznanych MBA za kasę, bez studiowania porażają, a mnie mało co ostatnio dziwi. Czarnecki powinien wiedzieć, że jeśli materiał dowodowy jest taki jak opisują go dziennikarze, to popełnił kilka przestępstw wyczerpując ich znamiona ustawowe, by go skutecznie skazać wysokim wyrokiem bezwzględnego pozbawienia wolności, mając też na uwadze prawie milion wyłudzonych złotych z tytułu fałszywie oznaczonych kilometrówek. Poświadczanie nieprawdy przez niego osobiście w dokumentach mówiących o użytych autach do tych przejazdów, wykluczyć go może z pełnienia funkcji publicznych i urzędowych na co najmniej dziesięć lat, jeśli jakiś sędzia nie orzeknie przy okazji pozbawienia praw publicznych na lat również dziesięć za rozmiar przekrętów, było nie było funkcjonariusza publicznego.(sic!) Ja osobiście mam pretensje o to, że moje pomysły z tego portalu przedstawiał Prezesowi jako własne, czytając je skwapliwie, za każdym razem, gdy pojawiał się nowy tekst o polityce krajowej, co jest widoczne w IP klikających tekst. Ja pisałem i piszę tu teksty za darmo, nie żądając ani hajsu, ani zaszczytów, ironizując o możliwym wykorzystaniu moich umiejętności w słusznym celu. Pisząc tak, mam wolność i w treści i w poruszanych tematach, czy czasie ich publikacji. Czasem autentycznie się cieszę, gdy ze strony blogowej admin umieszcza mój tekst na stronie prasowej dodając zdjęcia, co znaczy dla mnie tyle, że zespół redakcyjny uznał treści z bloga za dziennikarskie. A Czarnecki, tak nota bene, po skazaniu może zostać przez Prezesa wykluczony z PIS na amen. Tak można by zrobić najuczciwiej.

Dlaczego w panteonie zapracowanych umieściłem Donalda Tuska? Z prostego powodu – trzyma rękę na pulsie, nawet w czasie powodzi jest na miejscu. Nie ma rzecznika prasowego też z prostego powodu – nikt tak, jak on sam nie przekaże tego, co ma do powiedzenia w ważnej sprawie i nikt nie zarzuci mu w ogóle, że ktoś odważyłby się pisać mu teksty przemówień. Mówi i myśli jednocześnie, widać to było na spotkaniach otwartych przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku. Nie boi się tłumu, nie boi się tym tłumem zarządzać, ma inny sposób zarządzania Platformą niż Jarosław Kaczyński Zjednoczoną Prawicą. Też ma gremium specjalistów ekspertów, tych ekspertów, którzy chcą mu doradzać ma też na zewnątrz struktur partyjnych. Autentycznie podobało mnie się, kiedy wyszedł wzburzony od Prezydenta RP i otoczony przez dziennikarzy różnych maści, to swoje wzburzenie przekuł w dwa silnie brzmiące zdania poważnej refleksji. To było mocne, świadczyło o wewnętrznym przygotowaniu do każdego starcia i możliwych zwycięstw na tym polu w przyszłości.

Tak więc, Panie Czarzasty nie tylko ciężka praca jest miarodajnym, katolickim (tego odczucia pozytywistycznej, katolickiej nagrody za wysiłek u pana w mentalności się nie spodziewałem) twórcą sukcesu. Może na innym polu zawodowym tak, ale tutaj w polityce, potrzebny jest jeszcze cyniczny spryt owinięty w wywiadach pewną dozą pokory, merytorycznym podejściem, znajomością rzeczy, bardziej niż buńczuczność i sny o potędze, której się jeszcze nie zbudowało (była chwilowa). Do sukcesu w polityce są potrzebni ludzie partyjni i wyborcy, którzy postulaty łykną jak przysłowiowe dobrze pasione gęsi głodne kawałki.
Lewica miała Razem dobre pomysły mieszkaniowe, aborcyjne, Ikonowicz robi dobrą robotę w pomaganiu, najbardziej doświadczonym złymi urzędnikami, biednym ludziom. Idźcie w tę stronę, zasięgajcie opinii Kwaśniewskiego, dawajcie go w przypisach jako eksperta, który doradza, dawajcie go na pierwsze strony partyjne, jako nadającego kierunek Nowej Lewicy. No, bo kto zaraz wam zostanie w szeregach i elektoracie, kiedy Esbecja kojarzy się z Rosją, w każdym życiorysie nią skażonym, obojętnie jak uczciwy obecnie i pracowity byłby człowiek z tym życiorysem dziś? Zostanie wam 2% tęczowej Lewicy pozbieranej na opłotkach niepostępowej wsi, nietolerancyjnej dla osób niebinarnych i nieheteronormatywnych, wszelkiego LGBTQ+ z całym szacunkiem dla nacji i każdego człowieka. Inni zostać mogą złowieni przez elastyczną Platformę, tygiel postaw Trzeciej Drogi, a przez Szymona Hołownię katolicy LGBTQ, bo mądrze odnosi się do każdej sprawy i każdego dyskutanta.

Trochę mnie w tym momencie Szymona Hołowni szkoda. Uważam go za katolicki autorytet, lepszy niż dominikański profesor myśli oazowej wśród studentów, czy pauliński spowiednik na Jasnej Górze. Otóż przy wiodącej roli Rafała Trzaskowskiego jako zwycięzcy nadchodzących wyborów prezydenckich w 2025 roku, nie ma w nich tak po ludzku miejsca na rozdrobnienie koalicjantów na kandydatów do wyboru z każdej koalicyjnej partii po jednym. Albo KO PO wystawi w tym kształcie tylko Trzaskowskiego i wygra, albo wystawi kilku kandydatów okrawając oddane głosy na Trzaskowskiego i w boju z na przykład Dominikiem Tarczyńskim (pal licho, że bez rodziny, ale jaki mówca i jaki płynny angielski), który może lekko schudnąć i opanować wszystkie portale narracją, może polec z kretesem. Prawica to dalej 34% na PIS i 10-12% na Konfederację, choć akurat Mentzenowi nie „wróżę” więcej niż kilka procent, cokolwiek by mówił jako kandydat na prezydenta.

Trzeba się więc dobrze i spokojnie zastanowić, słuchając politologów uniwersyteckich, którzy do tej pory mieli najwyższą sprawdzalność prognoz politycznych, robiąc miarodajne i obiektywne sondaże, nie mamiąc jak Trump wyborców schizą na temat zjadanych przez imigrantów kotów, psów i kaczek. W obecnym stanie politycznym najbliżej wygranej jest Tusk z Trzaskowskim, gdy go poprze, bo premierem stał się w tej kadencji wyśmienitym. Rozliczanie polityków z przekrętów, twardość wobec Niemców i niezgoda na niektóre ich żądania (to się podoba od prawa do lewa), twardość i dosadność krótkich komentarzy prasowych, skracanie wypowiedzi sejmowych do kilku zdań, świadczą o wielkiej sile, dotąd w tej Platformie nienotowanej. Powaga i słuszność decyzji zgodnych z obowiązującym prawem budzi też poklask u prawników wszelkiej partyjnej maści, budzi szacunek, że wreszcie respektuje się porządek i regulaminy, co robi świetnie Hołownia.

Hołownia, jeśli przemyśli obecną sytuację, mógłby stać się, nie kandydując w 2025 na prezydenta, być jedynym do wyboru kandydatem na kadencję następną, ale mógłby przy tym wynegocjować bycie Marszałkiem Sejmu do końca jego kadencji i zadbać o widowiskowość komentarzy z posiedzeń sejmowych w internecie dostępnym dla młodzieży, która teraz jeszcze nie nabyła praw wyborczych. A memy z Sejmu ogląda jak się politycy słownie tłuką. Coś za coś, jak to w polityce nagminne. Przy obecnym rozmyciu się zaplecza politycznego Polski 2050 Szymona Hołowni, będzie trudno za rok przekonać wyborców, że to zaplecze w ogóle istnieje i ma siłę, choć w samorządach po wyborach 2024 dobrze się ułożyło choćby na ścianie Zachodniej Polski.

Czarnecki mógłby zejść jako felietonista z łamów "Sieci", bo mam (pewnie nie tylko ja czytając ten tygodnik) odruch wymiotny, gdy go tam widzę ze zdjęcia i tekstu.

Tekst opracowano na podstawie gazet: Polityka, Angora, Sieci, Przegląd - ostatnie wydania.

Czytam, oglądam, wnioskuję. Lubię fakty, kieruję się zasadą słuszności. Being There.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka