Nawet gdy okręt ten mentalnie nie zabije Putina od razu, to zabije go moskiewska ulica , siłownicy i avtoritiety, które tracą na sankcjach i na wojnie z Ukrainą. USA na morzu blisko Rosji może wystraszyć wszystkich. W końcu Chiny mogą straszyć Tajlandię manewrami wojskowymi, to dlaczego USA nie mogłoby postraszyć Rosji wielkim okrętem medycznym. Humanitarna pomoc i znak Czerwonego Krzyża pokazałyby jakiego formatu terrorystą jest Putin ze swoją Rosją.
Może na Morze Czarne wpłynąłby okręt-szpital USA i zmienił optykę równowagi wzajemnych zagrożeń Putina, zachwiałby ją mocno, a samego Putina wystraszył i zdezorientował. Okręt mógłby wysłać prezydent USA Joe Biden pod Odessę, by ratować rannych żołnierzy ukraińskich. Putin nie mógłby strzelać ani do medycznego okrętu, ani do śmigłowców ratujących rannych, bo USA i Rosja w ogóle nie są w stanie wojny. A umiejscowienie tego okrętu blisko Ukrainy zachwiałoby pewnością Putina co do swej siły. Może zdarzyć się już niedługo, że każdy kraj poza azjatyckim NATO (chociaż mam wątpliwości co do wyłączania z pomocy Ukrainie Chin) będzie słał wszelką pomoc Ukrainie - wojskową, medyczną, żywnościową - by raz na zawsze znieść carskie zapędy Rosji do robienia swoich komunistycznych porządków w całym świecie.
Medyczny okręt na Morzu obok Ukrainy, a biegunka, która tak wykańcza Putina osiągnęłaby apogeum. Swoją drogą wszystkie ruskie wypierdki żyjące w Polsce a śpiewające dla Putina mogłyby pomóc Putinowi łapać sraczkę, gdy biegnie do kibla po schodach w swoim pałacu (czy też bunkrze na Uralu). To byłoby najwyższe poświęcenie rosyjskiej FSB. Zmywać z własnych rąk strach cara.
Czytam, oglądam, wnioskuję. Lubię fakty, kieruję się zasadą słuszności.
Being There.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka