Dziennikarz tygodnika „Polityka” w numerze 13 z 2022 roku wini Tuska za cały problem związany z wygranymi wyborczymi PIS po 2014 roku. Tusk nie stracił po powrocie z Parlamentu UE i Rady Europy żadnej z cech, które opisuje pan Krasowski jako te, które doprowadziły do upadku notowań Platformy do 12%. Dziś, po roku od powrotu, znowu poparcie pikuje w dół, czemu w ogóle się nie dziwię.
Tusk jest wandalem we własnej partii. Wandalem. Sam osłabiał i osłabia całą demokratyczną opozycję. Ale cóż się dziwić, gdy poleciał podcierać tyłek Merkel z tego, co akurat ona wypierdzi lub wybździ. Wojna Rosji z Ukrainą dokładnie pokazała z jakim „sojusznikiem Europy” Tusk się związał.
Krasowski pisze:
1) „ Tusk miał (i nadal ma -przypisek autora) charakterystyczną wadę – nie tolerował w partii rywali.”
2) „Ludzi zdolnych i podmiotowych wyrzucał pod byle pretekstem.”
3) „Tusk nie chciał oddać Platformy w inne ręce, nie chciał aby jej szefem został ktoś, kto ją poprowadzi ku dawnym sukcesom.”
4) „Schetyna, z którym od kilku lat toczył prywatną wojnę” próbował ratować to, co swoim odejściem spalił w opozycji Tusk, nie zauważa tego Młoda Platforma?
5) „ Tamten moment (moment odejścia Tuska) dla dalszych wydarzeń miał znaczenie kluczowe, na rok przed kolejnymi wyborami premierem oraz szefem partii Tusk mianował osobę, o której dobrze wiedział, że jest niezdolna do wielkiej gry. Platforma po odejściu Tuska nie miała kwitnąć, ale więdnąć.”
Czy te argumenty jednoznacznie określające nieprzydatność Tuska do bycia liderem jakiejkolwiek partii, czy całej nawet Opozycji, są niewystarczające do tego, by zwolnił miejsce lepszym, nienarcystycznym, nowym kandydatom na przywódców z szeregu nowych twarzy, którymi Platforma jeszcze dysponuje?
Jeśli w „Polityce” i „Wyborczej” od powrotu Tuska są cały czas publikowane pojedyncze mruknięcia lub całe artykuły o jego nieprzydatności dziejowej do bycia liderem demokracji, to cóż trzeba więcej by odszedł i zwolnił miejsce na przykład dla Trzaskowskiego lub Hołowni?
Jest on niezdolny do współpracy z lepszymi od siebie, niezdolny do ustąpienia przywództwa nowej twarzy, która lepiej poniesie ideę liberalizmu wśród narodu. Niezdolny do zbudowania koalicji całej niekonserwatywnej strony Polski, niezdolny do zwarcia dyscypliną szeregów do głosowania, chrumkający z niezadowolenia, gdy Platforma zostaje zaproszona przez obecny rząd do konsultacji w strategicznych sprawach, niezdolny jest wreszcie do obiektywnej oceny sytuacji politycznej w Polsce i współpracy z lepszymi kandydatami wewnątrz własnej partii.
Ciągle jest niezdolny, niedysponowany, „ma globusa”.
Pytam dlaczego odeszli od niego w ogóle lub na margines partii Andrzej Olechowski i Maciej Płażyński? Dlaczego ich po drodze zgubił razem z większościowym poparciem? Z jakiego powodu przestał ich słuchać?
Tusk prezentuje obecnie trzy, bezużyteczne dla Polaków postulaty, podobno dobre dla przyszłości Polski:
a) chce wyrzucić PIS z władzy,
b) chce zlikwidować Polakom apanaże w postaci chociażby 500plus i ulg podatkowych
c) chce przywrócić na stanowiska państwowe i w spółkach Skarbu Państwa wszystkich tych starych baronów Platformersów, którzy już pławią się w luksusach i jeszcze im mało, bo z tym wiąże się realna władza. Zapomniał jak ciągnie go w dół łapówkarski Sławomir N. i inni ośmiorniczkowi bywalcy restauracyjni.
To postulaty tylko czasami wynikające z jego publicznych i kuluarowych wypowiedzi. Tymi postulatami i zrzynaniem pomysłów publicznych wystąpień (z mikrofonem na stojaku wśród blokowisk polskich miast) od Szymona Hołowni - władzy dla siebie, ani dla Platformy nie ugra.
Z jakąż obłudą pojawił się w Zduńskiej Woli na spacerku wyborczym z mikrofonem, bo przypomniał sobie, że kiedyś całemu miastu obiecał, że się pojawi. Dla statystycznego mieszkańca tego miasta nie przedstawia jednak żadnej wartości. Nic nie może i nie ma fajnych pomysłów na ulżenie Polakom w biedzie inflacji, czy niedomaganiu zdowotnym.
Te postulaty (trzy) mają być „nowym planem” wyborczym Tuska. I choć miał prawie 10 lat na wymyślenie czegoś nowego, albo na skopiowanie niemieckich pomysłów socjalnych, nic nie zrobił, tak był zajęty uczeniem się nowych wyrażeń po angielsku, by go pozostali członkowie UE zrozumieli w wypowiedziach.
Kreatywna ignorancja wszystkiego i wszystkich w imię własnego dobrobytu jest zabijająca dla Platformy i jej wyborców. Tusk jest dla każdego Polaka dziś niewidoczny, bo zagłuszają go skutecznie cotygodniowe, wysoce merytoryczne, wypowiedzi premiera Jarosława Kaczyńskiego w Polskim Radiu 24, czy w wywiadach prasowych. Tuska pominął Biden, jako nieistotnego dla obecnej polityki wschodniej USA.
Za co więc mają za rok wybrać Polacy Tuska i Platformę? Za jego krzyki, epitety, brak rzeczowych argumentów, za błędy w rządzeniu, za polityczne uniki, za brak pomysłów, za niszczenie R.Trzaskowskiego, który miał coś istotnego do powiedzenia Polakom, za narcyzm i obłudną fałszywość na każdym kroku?
Otóż Polacy, nie tylko skupieni wokół „Polityki” czy „Wyborczej”, uznali Tuska za nieprzydatnego, ale też inni, lewicowi i konserwatywni sądzą to samo. Czy Tusk zdaje sobie sprawę, że większość elektoratu Platformy już mu nie ufa politycznie, że tylko cwaniacy, którzy się dorobili w Niemczech mu klaszczą, widząc do niego w sobie podobieństwa? Bo Tusk najedzony w Unii milionowym majątkiem uciekł pod skrzydła żony, by udawać biednego emeryta w wyborach. Identyfikować się z tymi, dla których nie miał podwyżek, gwarancji spokojnego życia, czy etatów. Za Tuska zamrożono w sądach i prokuraturach płace, obcinano etaty, wykonywano dzikie reformy (Gowina) łączenia sądów zamiast budowania nowych miejsc dla referentów i prawników przy zwiększającym się drastycznie wpływie spraw. Za Tuska i Pawlaka pozwolono zajechać państwowy Orlen zgadzając się na milionowe ulgi dla Rosjan w biznesie, który ma być wiodący dla Polaków dla wewnętrznego bezpieczeństwa. To Tusk robił miśki przytulanki z Putinem w Sopocie, a dziś olewa problemy Ukrainy. Na Majdan kiedyś też pojechał kto inny niż Tusk - szanowany dziś bardziej od Tuska Aleksander Kwaśniewski.
Tusk dziś znowu wozi się po Polsce z własnym nazwiskiem i oczekuje za to szerokiego aplauzu. Ma Tusk wiele z Putinem wspólnego, obaj bez względu na wszystko chcą się zapisać na kartach historii jako mężowie stanu, bez względu na to, jak źle się będzie o nich pisać i jak źle oceniać.
Po prostu nygus historyk haratający w gałę lub biegający z pompą iście dobrze skopiowaną z amerykańskiego prezydenta, który miał odwagę o nim zapomnieć przy okazji niedawnej wizyty w Polsce.
Tusk stracił w opozycji swój wizerunek , bo Polacy wreszcie przejrzeli na oczy. Przekonali się w pracowitości Mateusza Morawieckiego od robienia jak wielkich rzeczy uchylał się cały czas Tusk. Dla Tuska nie są ważni wyborcy, nie jest ważny każdy pojedynczy Polak. Dla niego najważniejsze są jego idee grzania tyłka na coraz wyższych stołkach, by za sto lat dzieci się o nim uczyły na historii i nazwisko nie zmurszało w mrokach. Polacy zdali sobie sprawę z tego ile lat wcześniej, gdyby tylko Tusk nie siedział okrakiem na państwowym budżecie nieruchawy, mieliby 500plus, o ile więcej mieli by dzisiaj w portfelach. Gdy Tusk mówił, że na nic dla Polaków nie ma pieniędzy, to Balcerowicza i Petru klepał po plecach za kredyty frankowe w polskich bankach udupiające pół miliona rodzin w odsetkach i spreadach zachodnich elit finansowych.
Wystarczyło jednak, by ekipa u steru zamieniła się dzięki wyborcom na konserwatystów z pakietami socjalnymi w zanadrzu, a Polskę stać na wszystko, bo ściska za gardło kombinatorów vatowskich, złodziei i łapówkarzy, sitwy i nepotyczne kręgi wpływów samorządowych.
Czy wreszcie Tusk sam osobiście pojechał na Ukrainę w dzisiejszej wojnie z Rosją, by komukolwiek choć słowem wsparcia i kocem ciepłym pomóc? Niestety nie. Za bardzo boi się Putina, by mu mieszać w jego interesach na Ukrainie.
Tusk przy całkowitym dziś braku kultury dialogu, forsujący kiepskie pomysły, odwiedzający na odczepnego drobnych przedsiębiorców, by się lansować jak córka na blogach modowych, nie ma racji bytu, bo przestał rozumieć potrzeby Polaków.
Dziś przypada siedemnasta rocznica śmierci papieża Jana Pawła II i wątpię by do tej pory Tusk pojawił się w jakimkolwiek kościele, by tę datę wspomnieniem swoim, pokutą i rozgrzeszeniem, uhonorować. Narcyz nigdy nie myśli o państwie, z którego pochodzi, zawsze i tylko myśli przede wszystkim o sobie i swoich przyjemnościach.
Opinie, które powyżej wynotowałem, zebrałem ku przestrodze. Bo jeśli swoi Tuska oceniają źle w działaniu, to jest to pierwszy lub kolejny krok do tego, by wyborcy Platformy z powrotem zaczęli popierać Szymona Hołownię, mając na uwadze także zniesmaczenie Tuskiem Olechowskiego.
Uznajmy już dziś Tuska i Platformę za bezzębnych i słabych.
Czytam, oglądam, wnioskuję. Lubię fakty, kieruję się zasadą słuszności.
Being There.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka