9 czerwca 2021r. Piękny czerwcowy dzień, a wewnątrz wszechogarniający smutek. Tych zmęczonych oczu nie da się już dłużej oszukiwać. Zbyt wiele już widziały. Dzień wcześniej patrzyły z korony stadionu w Poznaniu na towarzyski mecz z Islandią. I one już wiedzą, Kolejny wielki turniej zanim się zaczął jest już przegrany, kolejne wielkie nadzieje już przepadły. Chaos bez ładu i składu, bez pomysłu na uporządkowanie. I nie miała nic do tego taka czy inna kondycja. A ujmującę i zgrabne zapewnienia przybysza z Portugalii już wtedy okazały się jednym wielkim bełkotem.
Z nadzieją to nie taka prosta sprawa. Chociaż rozsądek mówi nie, to ona faktycznie umiera ostatnia. Godzinę do meczu ze Szwecją zakładam, że jeśli nawet przypadkowo trafiony gołąb wepchnie piłkę do bramki na zwycięskiego dla nas gola – to ten oszust i hochsztapler (bo już wątpliwości co do faceta nie mam żadnych) niech zostanie. Mimo żenującego stylu i kompromitacji ze Słowacją ma jednak szansę w ostatnim meczu wykonać zadanie i nikt nie będzie dochodzić jak do tego doszło. Patrząc na mecz, z przerażeniem odkryłem, że posiadłem umiejętność czytania w snach wariata. Na szczęście niemożliwe się nie dzieje. Mimo 59 wrzutek w pole karne słynących ze świetnej gry fizycznej oraz gry głową Szwedów gołąb jednak nie nadleciał…
Przyzwyczajony do porażek, zapomniałbym o sprawie, ale po dwóch dniach otwieram media i na panujące zidiocenie patrzę z niedowierzaniem. Dowiaduję się, że Sousa i Lewandowski są wspaniali. Reszta to patałachy. A winny wszystkiemu jest facet który świetnie tańczy i kocha swoją mamę, a którego poniekąd trochę oszukali - bo jak stawiali mu zadania, które zresztą wykonał, o stylu nic nie wspominali. Dziś już brzydki styl jego kadry to miłe wspomnienia - chcielibyśmy żyć takimi problemami.
Przede wszystkim Pan Sousa wiedział czego się podejmuje, jakie są plusy i minusy sytuacji w której przejmuje reprezentację. Rzeczywistość okazała się jeszcze łaskawsza, bo nasza grupa była najsłabszą i jedyną na mecze której niespecjalnie dało się patrzeć.
Bez Lewandowskiego, z patałachami nie mniejszymi od naszych dali radę na tym turnieju trenerzy Węgrów, Finów, Słowaków Czechów, Austriaków czy Ukraińców – prezentując się o wiele lepiej od naszej reprezentacji. Facet miał chłopaków jakich tylko chciał sobie wybrać przez ponad miesiąc do dyspozycji. I po tym miesiącu nie było w tej grze nic, żadnego, nawet brzydkiego stylu. Jeśli komuś wystarczy zmiana ustawienia na 3-5-2 i nieśmiałe sporadyczne próby założenia średniego i wysokiego pressingu, by okrzyknąć że Paulo Sousa wprowadził nowy powiew świeżości do tej reprezentacji to gratuluje mu dobrego samopoczucia.
Twierdzenie, że jakiś system nie pasuje polskim piłkarzom poczytuję sobie sam za wierutną bzdurę więc zostańmy tylko przy tym 3-5-2. W tym systemie to dla Sousy choćby z polskiej ligi Papszun i Brosz są absolutnymi magami. Jak Górnik w zeszłym roku po półtora miesiąca treningu w tym systemie przyjechał na Legię to warszawka myślała, że gra z Barceloną. Wysoka obrona, ryglowanie stref, zakładanie oraz arytmia średniego i wysokiego pressingu, tercet ofensywny grający blisko siebie z pierwszej piłki, to nie są rzeczy nie do wytrenowania w miesiąc przez profesjonalnego piłkarza, Szczytem była zupełna kompromitacja ze Słowakami którzy mają skład gorszy od reprezentacji obcokrajowców z Polskiej Ligi. Moim,czy każdego innego przysłowiowego Janusza z ulicy który znalazłby się nagle na miejscu Sousy obowiązkiem byłoby chociaż nie przegrać ze Słowakami, wybierając chociażby tylko z 20 zdrowych chłopaków z polskiej ligi.
Panu Lewandowskiemu też się coś mocno pomyliło, dokładnie tak samo jak dwa razy zapakował w poprzeczkę w meczu ze Szwedami. Ale jeszcze bardziej pomyliło się wszystkim jego klakierom dookoła, którzy go w tym myśleniu wspierali, że on w reprezentacji musi być taką samą gwiazdą jak w Bayernie. I żądali ustawienia pod niego reprezentacji. Wszyscy oni, z samym Lewandowskim na czele, zapomnieli tylko, że on nie jest, nie był i nie będzie najlepszym wirtuozem na świecie. Był, może jest najlepszą 9 na świecie, czyli dobijaczem do bramki. Nawet ze Szwedami pokazał, że nie jest tym na kogo się kreuje - mając jednego obrońcę przed sobą - zamiast kiwnąć go na szybkości – zatrzymał się. Tak nie robią Messi, C.Ronaldo czy Mbappe. Tu nie Bayern, że wali się przeciwników co tydzień po 5,6:0 i ma się kilkanaście sytuacji w meczu. Tu powinien mieć inne zadania. Wiązać przeciwników, robić miejsce innym jak w 2016r.
Mnie jednak najbardziej w tej najnowszej historii reprezentacji i polskiej piłki interesuje zupełnie co innego - ile prowizji do związku wziął menager za znalezienie pracy Sousie i chyba jeszcze 8 innym ludziom ze swojej stajni i czemu jakoś to dziwnie zbiega się z końcem kadencji Zibi TOP?? I właściwie nie pytam czy, tylko kiedy objawi się nowy Piotr Dziurowicz, który opowie nam równie smutne historie o przyczynach aktualnego marazmu polskiej piłki klubowej? Bo jakoś nie uwierzę, że działacze są tylko głupi. Raczej podejmują decyzję adekwatne do rzeczywistości w której funkcjonują, a nic jej tak nie morduje jak brak czystej rywalizacji sportowej. Ogólnie jednak jakaś smutna ta kadencja Zibi TOP z poczuciem, że tak naprawdę nie wiele się zmieniło od czasu jego poprzedników. Zmonetyzować umiał lepiej biznes, to fakt. I od początku dziennikarzy miał w kieszeni. Cóż, najlepsze włoskie standardy...
Inne tematy w dziale Sport