coryllus coryllus
2660
BLOG

Egon Erwin Kisch i KBW

coryllus coryllus Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

 Będzie to krótka gawęda o tym, jaki ślad w sieci zostawiają stare papiery, które gdzieś tam zginęły, ale jest szansa, że się odnajdą. Było tak. W marcu 1948 roku w koszarach przy pałacu Czerninów, na Hradczanach w Pradze, pił sobie Egon Erwin Kisch wódkę z polskimi oficerami. On był komunistą ideowym, a oni byli komunistami bandytami. I jak to bandyci zaczęli po paru głębszych opowiadać o swoich wyczynach. Mówili o walkach z bandami podziemia, a także o tym, jak przebrani w nieco inne mundury udawali tych leśnych i zabijali w ich imieniu mieszkańców wiosek, gdzie niekoniecznie mówiło się po polsku. Egon Erwin Kisch zapisał sobie, po wytrzeźwieniu tę rozmowę. W zapiskach zaś pojawiła się nazwa Wierzchowiny. W niedługi czas potem Egon Erwin Kisch zmarł. W niemieckiej wiki piszą, że dostał drugiego już wylewu i zmarł w szpitalu, a towarzyszyły mu żona i kochanka. I to jest wersja malownicza, zupełnie jakby wyjęta z zapisków samego Kischa. Nikt bowiem poza Niemcami nie podaje w wiki okoliczności zejścia ze świata tego niezwykłego autora. Wracajmy jednak do Wierzchowin. Nie ma żadnej możliwości, by nazwa tej wioski, położonej w powiecie krasnostawskim znalazła się w zapiskach Kischa, ktoś musiał mu wprost powiedzieć o co chodzi. Kto? I skąd ja o tym wiem? Jakiś czas temu, jeden z byłych już działaczy organizacji o nazwie Solidarność Polsko Czechosłowacka, reżyser i jeden z głównych bohaterów opisywanego tu kiedyś filmu dokumentalnego „ Europa środkowa idzie na wolność” umieścił na fejsie informację o tych zapiskach Egona Erwina Kischa. Dostał te notatki do ręki i przeczytawszy co w nich jest zaniósł je do IPN. Sprawa bowiem, jak się pewnie domyślacie, jest z gatunku kluczowych. Człowiek ów, którego nazwiska póki co nie wymienię, bo nie mam na to zgody, twierdzi także, że Kisch został zamordowany. Nie wiadomo przez kogo, ale możliwe, że przez tych towarzyszy od kieliszka, z którymi pił w koszarach przy pałacu Czerninów. Co się stało z zapiskami Kischa w IPN? A nic, przeleżały parę lat i nikt się nimi nie zainteresował. Dostał je do ręki sam Janusz Kurtyka, ale był to rok 2009 i inne sprawy były ważniejsze, potem zaś przyszedł rok 2010 i wszystko się zmieniło już całkiem. Człowiek, który był posiadaczem tych zapisków odebrał je w końcu z IPN i schował gdzieś w domu. Przeprowadzał się jednak kilkakrotnie i papiery się zawieruszyły. To stawia nas w niezręcznej bardzo sytuacji bo mamy relację, ale nie mamy dokumentu, który by ją potwierdził. Być może on się kiedyś jeszcze znajdzie, ale póki co musimy pozostać przy relacji, którą każdy może dość łatwo zakwestionować. Ja sam wahałem się dwa tygodnie czy napisać o tym, czy nie, ale w końcu się zdecydowałem, bo nie wierzę by ktoś mógł tę historię wymyślić. Teraz przejdźmy do wypadków, które miały miejsce w marcu roku 1948 w Pradze. Co tam się stało i z jakich przyczyn na Hradczanach rezydowali polscy oficerowie z KBW? Oto wypadł z okna Jan Masaryk, syn Tomasza Masaryka i trudno doprawdy wyobrazić sobie, że w całych Czechach znalazłby się ktoś, kto pomógłby Masarykowi wyskoczyć oknem. O tym zaś, że nie było to samobójstwo wiedzą już dziś wszyscy. Jeśli więc prawdą jest, że Egon Erwin Kisch rozmawiał z Polakami w marcu 1948 powstaje pytanie – po co oni tam przyjechali? To wszystko są jednak, póki co tylko sugestie, a nawet jeśli odnajdzie się dokument, o którym wspominał reżyser filmu „Europa środkowa idzie na wolność” trzeba będzie ów dokument poddać krytycznej analizie. Za prezentowaną tutaj narracją przemawia na razie tylko fakt, że człowiek, o którym mówię jest bardzo dobrym specjalistą jeśli idzie o historię i współczesność Czech. Mieszkał tam długo i znał wszystkich najważniejszych ludzi, którzy coś w Czechach znaczyli po roku 1989. Jeśli pamiętacie taki film, w którym pokazują balkon, na którym ma się pojawić Vaclav Havel tuż przed objęciem prezydentury, zauważyliście pewnie, że chwilę wcześniej na ten balkon wychodzi jakiś facet. Rozgląda się i znika w oknie. To właśnie jest sprawca całego tego dzisiejszego zamieszania.

Teraz pora przypomnieć co się stało w Wierzchowinach. Oto w czerwcu 1945 wymordowana została ukraińska ludność tej wioski, a winą za tę zbrodnię obarczono żołnierzy NSZ. W Wierzchowinach jest dziś pomnik upamiętniający tamte wydarzenia i prawie wszyscy zgadzają się co do tego, że oddział Mariana Mieczysława Pazderskiego jest odpowiedzialny za zniszczenie Wierzchowin. Prawie, bo są tacy badacze, którzy owszem twierdzą, że Pazderski wszedł do Wierzchowin z zamiarem zlikwidowania agentów komunistycznych, ale kiedy wieś opuścił przyszli tam inni żołnierze i wymordowali ludność cywilną. Wersji tej jednak nikt nie traktuje poważnie. I może rzeczywiście mają rację historycy tacy jak Grzegorz Motyka, którzy twierdzą, że nie ma żadnych dowodów na to, iż zbrodni w Wierzchowinach dokonało KBW. My także tych dowodów nie mamy, trzeba to otwarcie powiedzieć, mamy jedynie informację, że gdzieś są, póki co zagubione, zapiski Egona Erwina Kischa, w których wymieniona jest nazwa Wierzchowiny, wzięta wprost z ustnej relacji polskich oficerów, którzy z nieznanych powodów znaleźli się wiosną 1948 roku w Pradze.

Egon Erwin rozmawiał z nimi 9 marca 1948 roku, 10 marca wypadł z okna Jan Masaryk, a 31 marca umarł, według niemieckiej wiki w szpitalu, Egon Erwin Kisch. W Wierzchowinach zamordowano 194 osoby, w tym kobiety i dzieci. Zgrupowanie NSZ, które zostało obarczone winą za tę zbrodnię zlikwidowano w niedługi czas potem. Dowódca zginął w czasie walki. Niewielu ocalało. Winy żołnierzy NSZ nie kwestionuje oficjalna historia. I my także tego nie czynimy, bo nie możemy tego czynić dopóki nie znajdzie się dokument poddający w wątpliwość relację z tych wypadków. Warto jednak przypomnieć, że w czasach PRL zbrodnia w Wierzchowinach była jednym z koronnych dowodów na zdziczenie faszystowskich niedobitków kryjących się w lasach.

Co jest z tej całej historii najistotniejsze dla nas dziś? Najważniejsze chyba jest to, czy traktujemy PRL, jako czas hańby czy jako czas chwały, bo na coś musimy się zdecydować. Nie możemy bowiem tkwić w takiej sytuacji, że jako Polacy jesteśmy oskarżani o zbrodnie na mniejszościach dokonywane przez KBW, organizację wrogą i narzuconą Polsce przez Stalina, a także o śmierć tych ludzi, którzy zostali zabici w akcjach Burego i Łupaszki. Oczywiście, można to wszystko zlekceważyć i w ogóle się tym nie przejmować, ale – na co zwracam uwagę – to jest nasza wewnętrzna sprawa. Ci którzy nas oskarżają i tak będą te swoje oskarżenia podtrzymywać, bo są one elementem ich polityki. Ewentualnie polityki tych, którzy do roboty propagandowej ich wynajęli. My jednak nie możemy przepraszać wszystkich za wszystko. Albo jesteśmy ofiarami albo sprawcami, a nie ofiarami i sprawcami jednocześnie, zależnie od okoliczności i od tego co się komuś akurat przywidziało. Póki co sytuacja zmierza ku temu, by stwierdzić, że Polacy byli nie dość, że sojusznikami Stalina – KBW, to jeszcze faszystami flirtującymi z Hitlerem – NSZ. Organizacje zaś wojskowe ukraińskie czynne na terenie powojennej polski, były poza wszelką krytyką, nawet jeśli współpracowały z MO i SS. Dlatego dość istotne jest to, by dysponować rzeczywistymi dowodami na sprawstwo różnych niepięknych czynów. Te zaś, jak nas poucza ta gawęda, mogą się odnaleźć w miejscach zupełnie niespodziewanych. Oczywiście pozostaje jeszcze pytanie – dlaczego IPN zlekceważył zapiski Egona Erwina Kischa. Człowiek, który je przyniósł nie był przechodniem z ulicy. Janusz Kurtyka znał go, jak mniemam. Nie podejrzewam tu żadnej złej intencji, a jedynie zaniedbanie. Był rok 2009, nie najłatwiejszy rok. Pomnik w Wierzchowinach, wystawiony staraniem Lecha Kaczyńskiego stał już od dawna. Wiemy, że w instytucjach państwowych nic nie dzieje się od razu. Rok 2010 zmienił całkowicie sytuację i tak już zostało. Taka to jest historia...moim zdaniem ciekawa.


Przypominam, że rozpoczęliśmy już sprzedaż kolejnego, czternastego numeru kwartalnika Szkoła nawigatorów, tym razem poświęconego Rosji.


Michał otworzył już ponoć swój sklep. Zapraszam więc do owej siedziby FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Kultura