Wczorajszy tekst wzbudził trochę emocji, ale udowodnił przy tym, że niemożliwe jest coś takiego, jak porozumienia poziome. Każdy pamięta ruch porozumień poziomych w PZPR i wie dlaczego zostało to zarżnięte. Porozumienia poziome bowiem powodują nawiązanie szeregu relacji, nad którymi nie mają kontroli hierarchie. Pisaliśmy już o tym, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Nie może być żadnych porozumień poziomych, bo one zagrażają tym pionowym, zagrażają systemom, które płacą, żeby różni ludzie wykonywali swoje misje. Pojawiła się wczoraj na naszym bloku Pani Olga, która dała nam linki do wywiadów opowiadających o jej przygodach. Próbowała nas przekonać, że to co tam jest prezentowane, to wolność i życie pełnią. Pani Olga jeździ po różnych miejscach i organizuje tak zwane warsztaty dla dzieci. Próbuje, jednym słowem, nawiązać z tymi dziećmi porozumienia poziome, bez wyraźnej zgody ich rodziców. Ktoś powie, że rodzice się zgadzają. Oczywiście, dopóki Pani Olga dokłada się do garnka i pomaga w różnych pracach, dopóki przywozi kredki i zeszyty. Nie mogą być one jednak zbyt drogie, jak sama wyznała, bo rodzice gotowi je sprzedać. W tym akurat wypadku chodziło o rodziców cygańskich, z którą to społecznością poszło Pani Oldze najgorzej. Dlaczego Pani Olga ryzykuje wiele i jedzie gdzieś na jakieś azjatyckie zadupia, żeby z obcymi dziećmi, na zimnie niekiedy, rysować kotki na kartkach A4? Bo uwielbia podróże, bo pociąga ją taki styl życia, po chce pomagać innym, bo jej za to płacą wreszcie...Ja tu pominę ten wątek pomagania, bo zejdziemy w jakąś ślepą uliczkę, jedni powiedzą, że trzy dni kolorowania tęczy kredkami świecowymi to coś, co na zawsze zostawi ślad w psychice kurdyjskiej dziewczynki, a inni, że to guzik warte, bo za dwa lata tę dziewczynkę wydadzą za mąż i nie będzie myśleć o głupstwach. Skupmy się na tym płaceniu. Pani Olga realizuje czyjś plan, a z planu tego rozumie tyle, że pomaga dzieciom, daje im chwilę radości, odmienia ich życie, może nawet porusza jakieś struny w zatwardziałych sercach ich rodziców, zwyczajnych bandytów. Jest jednym słowem Pani Olga częścią struktury pionowej, której misja jest dla niej samej niejasna. Ona może twierdzić, że jest inaczej, ale ja jestem pewien, że cel organizacji, która wysyła Panią Olgę na Kaukaz i do obozów uchodźców jest inny niż deklarowany. No, ale ludzie podporządkowani strukturze pionowej, tacy jak na przykład szeregowi członkowie POP w latach siedemdziesiątych, nie mogą sobie zadawać takich pytań, ani nawet o nich myśleć. Takie pytania zadawać sobie zaczęli ludzie zwani poziomkami, czyli zwolennicy porozumień poziomych i naprawdę nie ma dziś sensu zgadywać, który z nich myślał o tym poważnie, a który nie. Ta sprawa bowiem en masse jest jedną z najpoważniejszych kwestii jakie przed nami kiedykolwiek stanęły.
Tak jak zaopatrywanemu w niedostępne luksusy członkowi PZPR z Pcimia, który otrzymywał różne deputaty, dodatkowe buty dla dziecka i pomarańcze, a także dwa pudełka pasty BHP, żeby mógł domyć spracowane dłonie, tak i pani Oldze obojętne jest jaka jest rzeczywista misja organizacji, która jej płaci. Jej to nie interesuje z istoty, bo kiedy ktoś spróbuje zwrócić jej na to uwagę ona powie – a ty nie masz dodatkowego pudełka pasty BHP i mówisz tak, bo mi zazdrościsz. To znaczy, przepraszam, ona powie trochę inaczej – a ty nie możesz pojechać do Kurdystanu za pieniądze fundacji, nie możesz przeżywać tych niezwykłych przygód, nie możesz wreszcie oglądać szczęścia na twarzach tych dzieci, które całymi dniami dłubią w nosach, a tu nagle ktoś im narysuje słoneczko z buźką na kawałku papieru. To niezwykłe – powie Pani Olga – a co jest niezwykłego w twoim życiu? Trzeba oddać Pani Oldze, że ona przynajmniej nie nazwała nas wczoraj ksenofobami, bigotami i kim tam jeszcze, fakt jednak pozostaje faktem, ani ona, ani nikt z jej towarzystwa nie zamyśli się nad rzeczywistą misją organizacji, która wysyła w teren setki młodych ludzi, po to, by ingerowały w życie społeczności skostniałych, zrytualizowanych, prymitywnych i zamkniętych. W życie społeczności, które posiadają pewną zbiorową dojrzałość i mądrość, która im podpowiada, że te wariatki w kolorowych ciuchach to tylko taki etap, tak musi być, potem kiedy już sobie pójdą, będzie można żyć znowu normalnie, po swojemu, po swojemu wychowywać dzieci, byle tylko już nas wpuścili do gett, przygotowanych wcześniej przez tę samą organizację, która płaci tym szalonym kobietom, a którymi zarządzają nasi bracia, byle już się to skończyło i dali nam wreszcie pieniądze i święty spokój.
Napisałem – zrytualizowanymi? Tak właśnie, bo napisałem, bo uważam, że to jest moment kluczowy. Wszystkie te pogodne akcje pomocowe dotyczą społeczności silnie zrytualizowanych, a do tego jeszcze poddanych różnym ciśnieniom, a to wojna, a to ucieczka, a to nędza. I teraz ważna rzecz – za występowanie tych ciśnień odpowiedzialna jest ta sama struktura pionowa, która wysyła do Cyganów Panią Olgę. W tak zwanym powszechnym odbiorze jednak winę na ich sytuację zwala się na nas, bo nie chcemy pomóc. Pani Olga zaś pomaga, choć jest przecież jedną z nas. Jest biała, nie jest muzułmanką, może żyć inaczej, może mieć to wszystko w nosie, ale jednak pomaga. Co z tego rozumieją najważniejsi członkowie zrytualizowanych społeczności, w których pojawia się Pani Olga, czyli mężczyźni? Uważni czytelnicy wczoraj zalinkowanych tekstów spostrzegli pewnie, że mężczyzn w nich jak na lekarstwo. Występują raz czy dwa i oferują pomoc, ale to są mężczyźni z pogranicza światów. No, a co z tymi zakapiorami, którzy decydują czy ich córka będzie siedzieć całymi dniami przed telewizorem, czy może iść do szkoły? Co oni z tego rozumieją? No tyle, że ich pełne rytuałów życie wzbogaciło się o jeszcze jeden element, przynoszący im korzyść i chwałę. Oto biała kobieta, z niejasnych dla nich przyczyn pojawiła się w ich życiu i zaczęła sprzątać mieszkanie. Dobrowolnie ustawiła się na najniższym szczeblu obowiązującej w plemieniu hierarchii, ni diabła z niej nie rozumiejąc, ale co to kogo obchodzi.
Czy możliwe jest porozumienie poziome z cygańskimi królami? Ja tutaj przywołam scenę z filmu „Pożegnanie z Afryką”, kiedy to baronowa Blixen usiłuje założyć szkołę dla dzieci z plemienia Kikujów. Potrzebna jest zgoda wodza i ten wódz zgodę wyraża, ale tylko dla dzieci, które są niższe niż jego laska. Bo wie, że kiedy one skończą szkołę, jego już nie będzie i nie odbiorą mu władzy. To śmieszna scena i wszyscy ją lubią. Mądrość wodza Kikujów jest jednak podwójna i tego już nie widać w filmie. On wie, że niedaleko wioski rozlokował się brytyjski garnizon, żołnierze mają skondensowane mleko w blaszanych puszkach, maja suchary, a także peklowaną wołowinę, bardzo smaczną. Wie także, że mają karabiny i dwie armaty, których nie zawahają się użyć, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Królowie społeczności, do których jeździ Pani Olga posiadają inną zgoła wiedzę i inną mądrość. Oni dobrze wiedzą, że ich się nie wysyła do Europy po to, by służyli, ani po to, by byli do czegokolwiek potrzebni. Ich się tam nie wysyła po to, by ich dzieci chodziły do szkoły. To tylko taka ściema dla naiwnych. Oni tam jadą, żeby siać destrukcję, takie mają polecenia i tak jest napisane w instrukcji, którą przekazał im ustnie naczelnik klanu, bo przecież żaden z nich nie potrafi czytać i nie jest im to do niczego potrzebne. Pani Olga nie styka się z tymi ludźmi, nie ma nawet na to szans. Ona ma zabawiać dzieci i trochę pokokietować młodsze kobiety, to wszystko. Przede wszystkim jednak i to jest najważniejsze, ma pokazać mężczyznom, że ich plemienne rytuały i izolacja i wewnętrzna, pionowa hierarchia są czymś absolutnie najświętszym. Wobec tego wszystkie europejskie zwyczaje, tradycje i nawyki to mierzwa, która musi niestety zniknąć, byśmy wreszcie poznali co to jest prawdziwe życie.
Jedynym obszarem, na którym istnieje swobodna wymiana myśli i zawiązywane są porozumienia poziome jest ten, gdzie dominuje kultura chrześcijańska, a tam chrześcijańska, katolicka, powiedzmy sobie to wprost. Gdzie mamy jawność rytuałów, a one same nie są uciążliwe. Tak jest napisane w Piśmie, ale już nie pamiętam gdzie. W pozostałych grupach jest inaczej, za każdym gestem, słowem i emocjami kryje się ponura piramida ukrytych znaczeń, a naruszenie jej może się skończyć źle.
Przejdźmy teraz na nasze podwórko, bo tu ten stan jest tak samo widoczny, jak w sytuacji, którą opisała wczoraj Pani Olga, kiedy to sprzątała u bogatych Cyganów. To był pewien symbol, bo oni, co jest jasne i wynika z powyższego wywodu, zaczęli po niej jeździć jak po łysej kobyle. Podporządkowała się bowiem ich plemiennej hierarchii i ustawiła się w tej hierarchii na ostatnim miejscu.
Ja wielokrotnie próbowałem porozumiewać się z ludźmi, którzy mają odmienne od moich poglądy, z ludźmi reprezentującymi środowiska Gazety Wyborczej i tak zwaną lewicę. Nie ma mowy o żadnym porozumieniu, w najlepszym razie człowiek może być potraktowany jako ktoś kto do ich hierarchii aspiruje, jak Pani Olga u tych Cyganów. Nic innego nie wchodzi w grę. O żadnej dyskusji nie ma mowy. W najgorszym razie, kiedy wskażemy im te, jakże wyraźne i dręcząco jaskrawe punkty, które tu wymieniłem, spotkamy się z wybuchem agresji i okrzykami, że księża to pedofile i zbierają na tacę. Na nic więcej nie możemy liczyć.
Ja udowodniliśmy wczoraj Pani Olga może spokojnie wejść na nasz blog i dyskutować o czym jej się podoba, nie będzie to z pewnością łatwe, ale też nikt nie zagoni jej do sprzątania i nie będzie upokarzał w imię rządzących plemieniem rytuałów. To są rzeczy nie do pomyślenia. Z nami jest trochę inaczej, my nie możemy bezpiecznie wejść na ich teren. Bo nam wyznaczono rolę głównych wrogów, a zatem, jeden z głównych zapisów w ich plemiennym kodeksie brzmi znajomo całkiem – z kontrrewolucją się nie dyskutuje, do kontrrewolucji się strzela. Pod spodem regulaminu jest dopisek drobnym druczkiem – na razie nie, troszkę później.
Jak wiecie, i zostało to po wielokroć udowodnione, tak zwani „nasi”, nawet jeśli wygłaszają poglądy bardzo kontrowersyjne, nigdy nie zostaną potraktowani jako wrogowie. Nie może się tak stać, albowiem oni są także częścią pionowej hierarchii. Gdzieś tam za nimi stoi ten sam szef, ten sam patron. Wszystko to było dobrze widoczne w czasie naszych ostatnich dyskusji o Teologii Politycznej, kiedy okazało się, że patronem polskiej prawicy jest jednak Henryk Krzeczkowski.
Tak to mniej więcej wygląda. Podsumujmy więc. Obecność tych wolontariuszy w zamkniętych społecznościach nie służy otwieraniu tych społeczności, ale umacnianiu rządzących nimi pionowych, twardych i tajnych hierarchii. Te zaś mają zostać przeniesione na nasz, całkiem na to nieprzygotowany, otwarty i pełen ciągle jeszcze tych poziomych porozumień teren, celem jego zdewastowania. Jeśli zaś gdzieś, na dużym obszarze, mamy zróżnicowaną strukturę plemienną, gdzie każda grupa rządzi się odrębnymi rytuałami, jednakowo przy tym hermetycznymi, to nie ma nic prostszego, jak podporządkować wszystkie grupy jednemu ośrodkowi decyzyjnemu. Czyni się to zwykle za pomocą demoralizacji przywódców, którym pozwala się na wszystko i za pomocą regulowanej dystrybucji dóbr luksusowych – pasta BHP, pomarańcze, oranżadka w proszku….
I tak właśnie drodzy czytelnicy przygotowuje się zwycięstwo herezji.
Nagrałem drugą pogadankę o książkach. Można ją obejrzeć tutaj: https://youtu.be/Nb296F0LGu0
Teraz ogłoszenia
Nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który stworzył dla nas Pan Marek Natusiewicz. Prace są już ukończone i w indeksie są wszystkie nazwiska z naszych publikacji. Oto link:
http://www.natusiewicz.pl/coryllus/
Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią przyszłego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ponad połowę środków potrzebnych na produkcję. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.
Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta
41 1140 2004 0000 3202 7656 6218
i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl
Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Inne tematy w dziale Społeczeństwo