Byłem wczoraj na dworcu zachodnim w Warszawie, albowiem odprowadzałem na pociąg teściową i powiem Wam, że z niczego się tak nie cieszę, jak z faktu, że nie muszę dojeżdżać do pracy, ani w ogóle nigdzie. To jest walor, bez którego nic tutaj by nie powstało, trzeba sobie tę prawdę zakarbować w pamięci. To co dzieje się na dworcu jest straszne, a najgorszy jest głos pani, która zapowiada pociągi. Ktoś wymyślił, że ten głos musi wymawiać głoskę „Ł” tak, jak to brzmiało dawno temu na wschodzie. Głos więc zapowiadający pociągi podkreśla swoje arystokratyczne pochodzenie przy każdym kolejnym komunikacie, a człowiek stoi i czeka na spóźniający się skład. Najgorszej jest jednak kiedy przychodzi do zapowiedzi kolejki WKD. Pani rozciąga wówczas głoski w niemożliwy sposób i wybrzmiewa jak jakaś nauczycielka od zajęć wczesnoszkolnych, która tłumaczy dzieciom jak należy kolorować szlaczki. Nasz pociąg oczywiście się spóźnił, więc dręczono mnie tą dziwaczną konwencją jakże podobną do odginania małego palca w czasie picia kawy z porcelanowej filiżanki przez całe pół godziny. Jak wracałem z powrotem zadumałem się nad innymi towarzyskimi normami obowiązującymi w naszych okolicach oraz nad tym, jak zmienia się postawa wielkich wobec małych i w jaki sposób realizuje się ona formalnie.
Pisałem już o tym, ale jeszcze powtórzę, oto Lech Wałęsa kiedy był jeszcze prezydentem miał zwyczaj rozdawać ludziom kultury osobliwe pamiątki. Były to zdjęcia przedstawiające zmarłego Jerzego Popiełuszkę, jak leży w trumnie z poczerniałą twarzą, otoczony kwiatami. Na drugiej zaś stronie był napis wykonany długopisem – Wałęsa. Widziałem taką kartkę i nie przekonujcie mnie, że to nieprawda. Miałem rzecz w ręku, a było to na tyle dawno, że mowy nie ma o jakimś zafałszowaniu. To jest ten specyficzny nowomodny sznyt, który nakazuje by żywi podnosili swoje znaczenie za pomocą cierpienia zmarłych. Dziś mamy to samo, choćby w filmie Smoleńsk, ale nie tylko. Oto rozpoczęły się licytacje przedmiotów z przeznaczeniem na orkiestrę pana Jerzego O. Swoje fanty wystawił tam również pan reżyser Smarzowski. I wiecie co, mam wrażenie, że on przebił samego Wałęsę i to zdjęcie z błogosławionym Jerzym Popiełuszką w trumnie. Oto pan Wojtek postanowił wystawić na aukcji jakiś album ze zdjęciami oraz małą poczerniałą siekierkę. Czy jest na niej zaschnięta krew – zapytacie. Nie zauważyłem, prawdopodobnie obmyto ją dokładnie, by nie wywoływać ambarasu u kupującego. Oto link http://aukcje.wosp.org.pl/wolyn-zestaw-od-wojciecha-smarzowskiego-i4030437 > Na trzonku, jak widzimy, podpisał się sam mistrz Wojtek Smarzowski. Ktoś powie, że przesadzam, bo to jest atrapa siekiery, a nie siekiera. Jasne, Wałęsa też rozdawał zdjęcia Jerzego Popiełuszki, a nie kawałki jego okrwawionej sutanny. Moim zdaniem różnicy żadnej nie ma. Mamy tu do czynienia z pewną towarzyską konwencją, którą lansują od dłuższego już czasu tak zwani „wielcy” i – podkreślmy – żywi ludzie, którzy chcą wylansować swoje nazwisko na osobach zmarłych, a do tego jeszcze zmarłych w okolicznościach więcej niż tragicznych. Nie wiem skąd się wzięła ta maniera, ale mniemam, że to jakiś przeżytek z czasów wielkiej rewolucji październikowej, kiedy to trupy sławnych komendantów i kawałki po nich były powodem do chwały i dumy dla tych co przeżyli. Mogę się mylić, ale z całą pewnością nie będę tego akceptował. Oczywiście rozumiem, że znajdzie się spora grupa osób, która uzna siekierę z napisem „Wojtek Smarzowski” za znakomity pomysł, dzięki któremu nikt już w Polsce nie zapomni o ofiarach Wołynia.
Pewnie myślicie, że to koniec. A gdzie tam...ta siekierka to jest pół biedy. Oto Instytut Sztuki Filmowej wystawia na aukcji Pana Jerzego kopię głowy Arkadiusza Jakubika z filmu „Jestem mordercą”. Patrzę na to, z trudem udaje mi się uwierzyć w to co widzę i myślę sobie jak to dobrze, że branża filmów porno ledwie u nas raczkuje. Oni dopiero by pokazali co można wystawić na aukcjach dla biednych dzieciaków. To dopiero byłby szał. No, ale nie ma, zamiast tego mamy ten pusty łeb pomalowany na jasny ugier. Proszę uprzejmie http://aukcje.wosp.org.pl/kopia-glowy-a-jakubika-z-filmu-jestem-morderca-i4066619 . I piszą jeszcze, że na życzenie Jakubik może podpisać głowę. No dobra, branży porno nie ma, ale odlew tyłka Mai Ostałowskiej z filmu „Pitbull”, ten wiecie z wytatuowanym komarem, mogli chyba wystawić, co nie? Jak myślicie...zmieściłoby się to w konwencji czy nie? Były prezydent przyniósłby trochę tych starych zdjęć z Popiełuszką, pan Smarzowski skrzynkę siekier i jeden ośnik do korowania żerdzi by dorzucił jako bonus, a Jakubik pętlę na której go w tym filmie wieszali i jeszcze autentyczny kamasz Marchwickiego, taki roboczy ze stalowym noskiem. Dziewczyny z Pitbulla przyniosłyby te odlewy zadków, a na dokładkę stringi i gra muzyka, do końca świata i o jeden dzień dłużej.
I popatrzcie macie ten nieprawdopodobny festiwal szaleństwa, gdzie przekracza się już wszelkie granice kłamstw i zidiocenia. I niestety uczestniczy w tym prezydent i jego żona. Trochę szkoda, ale cóż..I sami popatrzcie, jak prezydent był na tej gali, co Doda wyszła w samych stringach, to wzburzony pan Kurski z GW uznał za stosowne wyszydzić pana prezydenta. Teraz zaś, kiedy Andrzej Duda będzie stał wśród tych wszystkich siekier, głów, gaci i plakatów filmowych, w tym nieprawdopodobnym panoptikum zgromadzonym przez ludzi zaburzonych psychicznie i estetycznie, pan Kurski człowiek o wielkim smaku i wyczuciu będzie milczał. I niech Wam się nie zdaje, że to złośliwość z jego strony. To nie jest żadna złośliwość, to jest jeszcze jedna konwencja, taka w dodatku, która działa na niezorientowanych jak trutka na szczury. Nie spodziewają się jej i ulegają paraliżowi – chyba wszystko jest w porządku, skoro Jarosław Kurski, człowiek tak wielkiej klasy milczy, prawda? Otóż nie jest w porządku. Nie jest i nie będzie, tak jak nie było w porządku rozdawanie zdjęć ze zmarłym Jerzym Popiełuszką, podpisanych przez Lecha Wałęsę. Kurski jednak nigdy przeciwko takim praktykom nie zaprotestuje. I to go właśnie demaskuje, jego i jego rzekomą klasę.
I popatrzcie jak my przy tym wszystkim śmiesznie i biednie wyglądamy, z tymi naszymi zabiegami o jakość, z tymi książkami i planami. Zapytała mnie wczoraj znajoma, czy ja prowadzę jakieś badania rynku zanim wstawię nowy tytuł do sklepu. Zaśmiałem się...jakie znowu badania? Badania to przeprowadził Smarzowski i wyszło mu, że jak da Jurkowi siekierę, to popularność mu wzrośnie. Ja nie prowadzę żadnych badań, bo nie mam na to środków, a poza tym uważam, że nie mają one żadnego sensu. Pierwsza partia szpiegowskiej korespondencji ze Śląska, napisana przez szóstego prezydenta USA Johna Quincy Adamsa jest już sprzedana. Czekamy na drugą. Z przykrością muszę powiadomić wszystkich, że premiera II tomu wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego opóźni się o tydzień, nie z naszej winy, ale z winy drukarni.
Teraz ogłoszenia
Wieczór autorski Krystiana Brodackiego, autora książki „Sebastian Polonus, mistrz z Abruzzo” odbędzie się w Krakowie w Śródmiejskim Ośrodku Kultury przy ul. Mikołajskiej 2 18 stycznia br. o godz. 18. Serdecznie zapraszam wszystkich mieszkańców Krakowa i okolic
Nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który stworzył dla nas Pan Marek Natusiewicz. Prace są już ukończone i w indeksie są wszystkie nazwiska z naszych publikacji. Oto link:
http://www.natusiewicz.pl/coryllus/
W ciągu dnia umieszczę jeszcze w sklepie jedną książkę z rynku. Moim zdaniem ciekawą, specjalistyczną, ale ciekawą….
Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią przyszłego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ¼ środków potrzebnych na produkcję. To wielkie osiągnięcie, szczególnie, że czas mamy przedświąteczny i ludzie mają ważniejsze wydatki niż mój komiks. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.
Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta
41 1140 2004 0000 3202 7656 6218
i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl
Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Inne tematy w dziale Społeczeństwo