Pewne rzeczy są nie do uwierzenia dla ludzi zawodowo próbujących zawracać Wisłę kijem. Nikt na przykład nie rozumie, że jedną z najważniejszych i najbardziej obfitujących w literackie konsekwencje powieści, była książka napisana przez Waltera Scotta w początkach XIX wieku, a nosząca tytuł „Ivanhoe”. Ja wracam do tego dzieła uporczywie i będę to czynił nadal, choć różnym aspirującym znawcom literatury nie chce się do niego sięgać, bo jest nudne jak flaki i całkiem nieprawdopodobne. Tak jakby powieści musiały mieć choć odrobinę prawdopodobieństwa i były pisane po to, by odtwarzać realia z przeszłości. Jak to już zostało powiedziane na tym blogu i napisane w którymś numerze nawigatora, „Ivanhoe” to dzieło propagandowe, pochodzące z czasów, kiedy pan Rotschild zaczął decydować o tym co jest ważne, a co mniej ważne na kontynencie europejskim. Najważniejszy w tej powieści jest sposób w jaki przedstawiono templariuszy, największych dziejowych rywali barona Rotschilda, który musiał ich nienawidzić z całej duszy, choć przecież nie było ich już w pobliżu od 800 lat. Templariusze według Waltera Scotta to oszuści, pijacy, rozpustnicy i ludzie rządni władzy. Ich podłe nawyki i złe usposobienie przywodzi ich jednak w końcu do klęski. Ten obraz Milicji Chrystusowej utrwalił się w literaturze i filmie i trwa do dziś. Oglądałem ostatnio fragmenty filmu „Królestwo niebieskie”, całkowicie zakłamanego i głupiego i wystarczyło tych kilkanaście minut by się przekonać, że tam templariusze pokazani są dokładnie w ten sam sposób w jaki opisał ich Walter Scott. To są nadęte dupki, które nie potrafią walczyć, w pole ruszają pijani dźwigając ze sobą bez sensu relikwię prawdziwego krzyża oprawną w złoto. Wielki mistrz jest oczywiście spasionym, rudym wieprzem, który nie ma szacunku dla nikogo. W końcu Saladyn go zarzyna i prowadzi dalej tę swoją misterną grę polityczno-wychowawczą z Ryszardem Lwie Serce.
Ponieważ źródła nie pozwalają nam stwierdzić dziś jacy w istocie byli bohaterowie tamtych wydarzeń, pozostaje wielkie pole do interpretacji i manipulacji, te zaś dokonywane są w imię interesów i planów całkiem współczesnych. I tak, jak już to mówiliśmy wielokrotnie, biografii Ryszarda Lwie Serce mamy nieprzebrane mnóstwo, a biografii Ludwika Świętego nie mamy wcale. Templariusze zaś ukazywani są jako wcielone zło pomieszane z głupota i pychą. I tak to już chyba zostanie, mniemam, bo przecież nie odwrócimy tego, choćbyśmy napisali dziesięć lepszych powieści historycznych niż ten cały Walter Scott.
Kto jest dobry w powieści Scotta? Żydzi rzecz jasna. Oni są wręcz aniołami chodzącymi po tej ziemi tylko po to, by pomagać ubogim rycerzom w wypełnianiu wniosków kredytowych, potrzebnych do zakupu nowej zbroi i miecza. Dziś już nikt nie uprawia tak nachalnej propagandy, a mnie się nie chce sprawdzać czy w filmie „Królestwo niebieskie” występuje jakiś żyd. Wystarczy mi scena z Saladynem, który podnosi z nabożeństwem rzucony na ziemię krzyż i ustawia go pieczołowicie na ołtarzu. Oto władca wschodu, przebiegły ale szlachetny, porozumiewa się bez słów z władcą zachodu, a jedyną przeszkodą na drodze tych aliansów są templariusze i organizacja, która ich wspiera czyli Kościół. Tak to jest ustawione we współczesnym świecie i to się nie zmieni, albowiem to my się mamy zmienić. Jak pewnie zauważyliście ilość filmów o III krucjacie, które kręci się na świecie, jest spora i wątek templariuszy eksploatowany jest intensywnie. Niedawno był lansowany film szwedzki na te tematy, on też opowiadał o przyjaźni szwedzkiego templariusza z Saladynem. Szwedzki rycerz koleguje się z szefem kurdyjskiego gangu, trudno o bardziej współczesną metaforę polityczną w całej Skandynawii. No, ale nie to jest dziś istotne. Ważne, że to Kościół jest zły, a muzułmanie dobrzy, choć może momentami rzeczywiście nieco dziwni. Filmy te mają przekonać ludzi o słabych umysłach i sercach, że ta rozwydrzona banda, która wyżera wszystko z ich osiedlowych sklepów to ludzie szlachetnego Saladyna, a księża, którzy nawołują do miłości bliźniego to następcy zapijaczonych templariuszy. Hagada te będzie utrzymywana uporczywie, a na jej straży stać będą ci wszyscy, którzy nie mogą od 1000 lat zapomnieć jak sprawną i potężną organizacją był zakon rycerzy świątyni. I zrobią wszystko by nie dopuścić już nigdy do odrodzenia się podobnej organizacji. I tu trzeba rzec coś wprost – żeby powstała taka organizacja, to znaczy organizacja, która rozumie i ma pieniądze, a do tego potrafi walczyć i jest zdyscyplinowana potrzebna jest w zasadzie tylko jedna rzecz. Pewnie wiecie już jaka, ale ja dopóki nie zacząłem pisać tego zdania jeszcze nie wiedziałem. Potem zaś to słowo samo pojawiło mi się w głowie – wiara. Można oczywiście pisać długo o okolicznościach, przygotowaniach, regule cysterskiej i tego typu sprawach, które są niezwykle istotne. Można także pisać o polityce i aferach, w które templariusze byli uwikłani, tak jak czynią to autorzy współczesnych książek i filmów, tyle, że to nie ma znaczenia. Intencja, która legła u podstaw stworzenia tej organizacji była dwoista. Z jednego jej aspektu zdajemy sobie sprawę, a drugiego nie. Obrona grobu świętego to raz, ale to nie wszystko. Jest jeszcze coś innego, równie ważnego – ochrona targów w Szampanii, ówczesnego World Trade Center, światowego centrum wymiany. Te dwa aspekty – duchowy i materialny – przykryte zostały delikatnym całunem wiary. Bez niej nic by nie powstało.
Do zniszczenia zakonu nie przyczynił się ani Izaaka z Yorku, ani też Ryszard Lwie Serce. On tylko postawił swojego człowieka, nic nie rozumiejącego Roberta de Sable, na czele organizacji, podporządkowując w ten sposób całą strukturę sobie. Nie trwało to długo jak pamiętamy, Ryszard szybko rozstał się z tym światem. Do zniszczenia milicji chrystusowej przyczynili się najbardziej dwaj ludzie, żyjący w odstępie 120 lat – Kurd wyznający islam – al-Malik an-Nasir Salah ad-Dunja wa-ad-Din Abu al-Muzaffar Jusuf ibn Ajjub ibn Szazi al-Kurdi–zwany Saladynem oraz Wilhelm de Nogaret – którego czasem nazywa się szefem policji politycznej króla Francji, urzędnik ten wywodził się z rodziny katarskich heretyków, którzy niszcząc templariuszy i papieża, zawładnęli finansami królestwa. Myślę, że pozycjonując sprawy w ten sposób trudno nam będzie znaleźć lepszą korespondującą ze współczesnością metaforę, która opisuje kłopoty Kościoła dzisiaj.Myślę wręcz, że to jest klucz otwierający dziś wszystkie tajemne skrytki. Mam nadzieję, że co jakiś czas będziemy go tutaj szlifować i przekręcać później w różnych zamkach, które dawno nie były otwierane. Będzie ciekawie. Jadę na groby i wrócę wieczorem.
Jeszcze ogłoszenie. Targi bytomskie odbędą się w przyszłym roku w hali sportowej Na Skarpie, termin nie jest jeszcze ustalony, ale będzie to albo pierwszy albo drugi weekend czerwca.
Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.
Zapraszam też na stronęwww.rozetta.plgdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.
Telefonów dalej nie odbieram
Inne tematy w dziale Polityka