coryllus coryllus
4210
BLOG

Kłótnie poetów patriotów

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 78

Nigdy chyba, nie przestanie mnie dziwić postawa poetów, którzy chcą za wszelką cenę ocalić niezależność tego swojego świata wyobraźni, sztuki, czy jak to zwał, od polityki i różnych brudów. Choć wszyscy doskonale wiedzą, że poeta, jeśli jest dobry i trafia w gusta odbiorcy natychmiast jest werbowany przez policję, a jeśli nie trafia w te gusta i jest dobry, umiera w zapomnieniu. Są jeszcze słabi poeci, którym policja daje szanse, ale oni zwykle, jeśli oprzytomnieją nieco, przerzucają się na inny rodzaj twórczości.

Ja dziś z rana przeczytałem tekst blogera o nicku Nessun Dorma, który opisuje swoje przygody z dziennikarzem Staszewskim. Zarówno ten opis, jak i sam Staszewski zaliczają się do rzędu zjawisk niezwykłych. Zacznę od Staszewskiego. To był tak zwany młody, dobrze zapowiadający się dziennikarz Gazety Wyborczej, pisałem o nim wielokrotnie, bo potrafił zwrócić moją uwagę. Słowo cyngiel nie bardzo do niego pasowało, ale zwrot biedny głupek w sam raz. Nigdy nie zapomnę jak w latach dziewięćdziesiątych Staszewski zwalczał szarą strefę gospodarczą domagając się w swoich artykułach, by korepetytorzy odprowadzali podatki. Nie pamiętam czy domagał się, by wyposażyć ich w kasy fiskalne, ale nie byłoby to specjalnie dziwne. I teraz okazuje się, że Staszewski mimo upływu ponad dwudziestu lat nadal jest tym kim był – młodym, aspirującym dziennikarzem, który czeka na sukces. To jest moim zdaniem postać tragiczna, która, gdyby w Polsce istniał prawdziwy rynek literatury, taki jaki był na przykład w Warszawie w drugiej połowie XIX wieku, zasługiwałaby na osobną nowelkę.

Dlaczego bloger Nessun Dorma pisze o Staszewskim? Otóż tamten napisał do tegoż blogera, który jest jednocześnie artystą fotografikiem, poetą i historykiem sztuki, żeby opowiedział mu o swoich wierszach na temat Smoleńska. No i Nessun Dorma opowiedział, a Staszewski zrobił z tego bekę w Newsweeku. Prócz wymienionego blogera w podobny sposób potraktowano jeszcze innych poetów, którzy pisali wiersze po 10 kwietnia. Konkluzja tekstu umieszczonego w salonie jest następująca, zacytuję ją in extenso.

 

I tylko przekleństw brakuje w artykule, który potwierdza jeszcze raz, jak nisko upadła etyka dziennikarska “Newsweeka”.

 

I teraz pytanie, skąd się takie frajerstwo bierze? Otóż ono bierze się z tego, że ludzie traktują poezję i sztukę w ogóle jako osobny obszar niezależny od polityki, gdzie rządzą inne, nazwijmy je arkadyjskimi, zasady. To jest rzecz oczywista głupstwa i ludzie dojrzali powinni sobie zdawać z nich sprawę. Jeśli sobie nie zdają tym gorzej dla nich.

Mili państwo, jeśli Wam się zdawało, że ktoś będzie poważnie traktował wiersze poświęcone Smoleńskowi, to chyba oszaleliście. Jeśli Wam się zdawało, że pismo takie jak Newsweek ma szczere intencje, to znaczy, że powoduje Wami jedynie pycha i chęć dostania się z tą swoją poezją na łamy jakiegokolwiek periodyku. A to już nie świadczy o Was najlepiej, bo jasno wskazuje na to, jaki był rzeczywisty cel pisania tych wierszy.

Już kilka dni po Smoleńsku, kiedy PiS wyrzucił ludzi ze swoich lokali, tych ludzi, którzy zaoferowali partii pomoc, jasne było, że Smoleńsk będzie traktowany instrumentalnie, tak przez jedną jak i przez drugą stronę. Instrumentalnie traktowany był przede wszystkim Jarosław Kaczyński, o czym musimy tu pamiętać. Jeśli w takiej sytuacji pojawiają się poeci, którzy usiłują w mowie wiązanej odnieść się do tej tragedii, to jest to z mojego punktu widzenia co najmniej dziwne. Poetom bowiem przede wszystkim zależy na publikacji, a przez to są całkowicie bezradni wobec policji, dziennikarzy i różnych oszustów, którzy się koło nich kręcą. Poeci nie mają innego wyjścia jak wierzyć w szczere intencje kłamców, bo sami mają nieszczere intencje. Wydaje im się, że jak napiszą wiersz korespondujący z polityką, to on zostanie zauważony. Mickiewicz musiał napisać cały poemat, a do tego dwa lata pełnił funkcje urzędnicze w carskim aparacie przemocy, dopiero potem przyszła sława, ale i tak nie była ona słodka, a na pewno nie tak słodka, jak to sobie poeta wymarzył. Dziś zaś poeci po napisaniu jednego czy kilku wierszy domagają się uwagi, bo te wiersze są o Smoleńsku. Czy panowie zadbali o to, by mieć po swojej stronie jakichś krytyków i dziennikarzy? Nie. Przeciwnie, wystawiliście się na osąd publiczności i podłożyliście się takiemu cynglowi jak Staszewski, a pan Nessun Dorma pointuje to nieszczęście bajaniem o etyce. W walce propagandowej nie ma miejsca na etykę. Wiersze o Smoleńsku nie są potrzebne PiS i nie mogą być potrzebne. Gdyby PiS zaczął je skupować, w kraju pojawiłoby się dwustu co najmniej poetów, lepszych od Rymkiewicza.

Teraz kolej na niego. Jarosław Marek Rymkiewicz istnieje nie po to, by dawać przykład i torować szlaki młodym, ale po to, by ci młodzi nie mieli wstępu na obszary, które on zajmuje. Tak jest zawsze ze sławnymi poetami. Partia, policja, jakaś polityczna siła powinna mieć po swojej stronie poetę, bo to ma wymiar nobilitujący. To jedna ze zdobyczy rewolucji socjalistycznej, czego nikt właściwie nie rozumie, jedynie my tutaj. I dzięki temu sporo na tym korzystamy. Otóż jest tak, jeśli likwiduje się fizycznie i fiskalnie klasę nobilów musi powstać na jej miejscu coś, co będzie ją imitowało. Nie może być inaczej, bo tak jest już zorganizowane ludzkie stado. Nawet jeśli mamy do czynienia ze skrajnym przykładem rewolucji socjalistycznej, takiej jak w Kambodży. Tam też były elity i tam też marzono o nobilitacji. Normalnie jest tak, że elity dzielą się na jawne i tajne. Tajne to te, które własnymi rękami mordowały klasę posiadaczy, a teraz dzierżą władzę. Jawne zaś to te, które przy tej likwidacji ubrudziły się najmniej, czyli propagandyści opiewający rewolucję, zwani czasem poetami.

Zawoła ktoś – daj pan spokój, przecież Rymkiewicz nikogo nie zamordował! Oczywiście, że nie, ale podobnie jak wszystkie dziś partie polityczne jest on jednym ze spadkobierców socjalistycznego przewrotu, który na przełomie wieków XIX i XX całkiem zmienił świat. Poeci, pisarze, twórcy generalnie to dziś klasa nobilów. Kłopot w tym, że polityka chciałby mieć w ręku sito, na którym odsiewać będzie tych jej potrzebnych, od tych co się nie nadają. Istnieje jednak coś takiego jak pozory, które socjalizm wypracował, żeby usprawiedliwić przed innymi socjalistami swoje zbrodnie i lepiej wypaść na tel Czerwonych Khmerów. I one muszą być zachowane. A skoro tak, każdy teoretycznie może pisać wiersze i liczyć na sukces. I tu jest właśnie ta pułapka. Każdy może, ale o sukcesie musi zapomnieć jeśli nie zna redaktora Staszewskiego z gazowni, albo jakichś prawicowych redaktorów. Z tymi ostatnimi jest znacznie gorzej niż ze Staszewskim, ponieważ on chce być tylko dziennikarzem, oni zaś chcieliby być dziennikarzami, poetami, pisarzami, noblistami, a Terlikowski chciałby jeszcze mieć swój harem do tego. Dlatego właśnie pisanie wierszy o Smoleńsku nie ma sensu i zawsze spotka się jedynie z milczeniem – periodyki prawicowe, albo szyderstwem – gazownia. Rymkiewicz zaś będzie stał tam gdzie stoi i patrzył spod swoich krzaczastych brwi. Kiedy zaś go zabraknie, postawią na jego miejscu inną figurę, albo wręcz manekin, żeby było taniej.

Cóż czynią poeci spostponowani tak strasznie przez Staszewskiego? To co zwykle, rozpoczynają dyskusję o kryteriach. Gadają, który poeta jest lepszy, a który gorszy i dlaczego. To jest także stałe zajęcie akademików, którzy nie mogą się przebić na rynek, bo jest już na nim profesor Nowak. Panowie, żeby zaistnieć, musicie mieć wszystko swoje, oni Wam na nic nie pozwolą, bo nie o to chodzi. Musicie mieć własny periodyk, własnych dziennikarzy, własne wydawnictwa, a najlepiej własne targi książki...No właśnie, targi książki...

 

Przypominam wszystkim zainteresowanym zyskami wydawcom, że w dniach 4-5 czerwca odbywać się będą w Bytomskim Centrum Kultury targi książki, dla których okazją jest 1050 rocznica chrztu Polski. Uczestnicy nie płacą za stoisko, zgłaszać zaś swój udział w imprezie mogą pod adresem info@rozetta.pl

 

Ja zaś zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Tarabuk i do księgarni Przy Agorze oraz do antykwariatu Gryf przy ul. Dąbrowskiego.

 

Przypominam też, że 7 kwietnia rozpoczynają się pod Zamkiem Królewskim w Warszawie Targi Wydawców Katolickich, gdzie będziemy z Toyahem. Informuję również, że 28 kwietnia będę miał wieczór autorski w Opolu, w bibliotece miejskiej. Tym razem poświęcony on będzie rynkowi książki i dystrybucji różnych ważnych treści. Nareszcie udało mi się przekonać organizatorów do takiego tematu. Zapraszam wszystkich chętnych.

 

Na koniec jeszcze krótka pogadanka o targach książki w Bytomiu. Przepraszam wszystkich, za to machanie rękami, ale inaczej nie potrafię i do telewizji się jak widać nie nadaję.

 

http://rozetta.pl/slow-o-targach/

 

http://rozetta.pl/zaproszenie-na-targi/

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (78)

Inne tematy w dziale Polityka